Piękny hotel, specjalnie wybudowane boisko trawiaste z trybunką, luksusy, śmigłowiec i jeszcze wszystko to, czego potrzebują piłkarze przygotowujący się do wielkiej imprezy. 150 dziennikarskich akredytacji na tylko samo zgrupowanie w Arłamowie. Tak, to tylko piłka nożna. A dla wielu aż piłka nożna. Jak mawiał Franz Beckenbauer „Piłka nożna jest najważniejszą wśród rzeczy nieważnych”.
Liczba dziennikarzy w tymczasowej piłkarskiej stolicy Polski – Arłamowie, to tak naprawdę ziarenko piasku w piaskownicy. Reporterzy to dla wielu z nas oczy na wielki piłkarski świat. W dobie social media informacje, obrazki, filmy czy po prostu opinie spływają do nas w mgnieniu oka. Możemy poczuć się tak jakbyśmy sami tam byli, jesteśmy przecież na bieżąco. Ogrom treści i materiałów zalewa nas zewsząd. Oficjalne kanały reprezentacji, konta społecznościowe prasy, portali internetowych prześcigają się w dostarczaniu nam contentu reprezentacyjnego.
Napisałem, że dziennikarze to ziarenko piasku, bo co powiedzieć o całej fali kibiców, którzy nawiedzili dotąd spokojny Arłamów? Są ich setki, a nawet tysiące. Wielu z nich zameldowało się w Hotelu Arłamów tylko ze względu na zgrupowanie kadry. Jeszcze więcej pojawia się codziennie pod ośrodkiem w oczekiwaniu na zdjęcie, autografy czy chociażby samo ujrzenie swoich idoli. Czy to już przesyt? Dla nich na pewno nie. Bo skoro koledze się udało, to dlaczego mi ma się nie udać zrobić fotki z piłkarzem? Dlaczego mam nie zobaczyć treningu kadry na żywo? Chcę tam być! Pomyślało wielu.
Czy to już przesada? Dyrektor reprezentacji Tomasz Iwan wybierając miejsce, rezerwując ośrodek, musiał być świadomy tej fali zainteresowania o sile tsunami. Dziś wiele osób stwierdziło, że to już przesyt. Przesyt tego wszystkiego dookoła zgrupowania, reprezentacji. Relacja z przylotu Lewandowskiego, Piszczka i Rybusa to dla wielu absolutne przegięcie. Gdzie w tym wszystkim miejsce na piłkę?
Do głowy przychodzi mi tylko jedno słowo. Koniunktura. Czy bez niej ośrodek w Arłamowie gościłby tylu dziennikarzy, tylu kibiców, wreszcie tylu nawet postronnych, którzy piłką nożną się nie interesują? W PZPN i reprezentacji nazywają to ładniej – moda na reprezentację. Tę niewątpliwie zbudowały wyniki. Jednak sukces na boisku to nie wszystko. Ogromny sukces już teraz mogą świętować osoby odpowiedzialne za PR w związku. Portal ŁączyNasPiłka i jego twarz – Łukasz Wiśniowski wyciskają cytrynę do granic możliwości, chociaż i tak twierdzą, że są jeszcze pokłady potencjału. Relacje z treningów, konferencji i te zza kulis interesują wszystkich. Od najmłodszych po najstarszych. Tych którzy piłką żyją, a nawet tych, którzy są nastawieni bardziej ambiwalentnie. Koniunktura.
Ci nastawieni sceptycznie uważają, że tego wszystkiego jest zbyt wiele. Piłkarze powinni skupić się na swojej pracy, kibice powinni śledzić relacje wyłącznie w mediach, a dziennikarze powinni zluzować rurki. Wielki turniej, to i wielkie przygotowania. Ale po cichu, gdzieś zaszyci, może tylko ze swoimi bliskimi. Zawodnicy i sztab piłkę w głowie powinni mieć co najmniej 23 godziny na dobę. Ta jedna godzina na papierocha, pogaduchy i strojenie głupich min regenerację. Czy mają rację? Czy tak oburzający transport śmigłowcem i relacjonowanie go to nomen omen odlot? Nie wiem czy ci wszyscy oburzeni zdają sobie sprawę z tego, iż to może być warunek umów sponsorskich. Przelot śmigłowcem, sesje fotograficzne, przymiarki garniturów, strojów sportowych, podpisywanie tysięcy pamiątek. Ogrom ludzi, potężny potencjał reklamowy. Sukces robi pieniądz. Koniunktura.
Staram się zrozumieć wszystkie strony. Rozumiem oburzonych, bo relacje z posiłków (w głowie ciągle „Piłkarze zjedli śniadanie”), prześciganie się z relacji typu „Błaszczykowski się uśmiechnął, a Szczęsny nie dał autografu”, są po prostu na niskim poziomie. Rozumiem też reporterów. To się po prostu klika, czyta i ogląda. Chcą wyciągnąć jak najwięcej, chcą partycypować w tym sukcesie. Całkiem zrozumiałe.
Wreszcie skoro jest mnogość takich relacji, to musi być również mnogość odbiorców. 11-letni Krzyś, który w życiu nie widział żadnego znanego piłkarza ani nie był na meczu, jest zachwycony kiedy na swoim Facebooku może oglądać zdjęcia nie tylko z treningów, ale także takie zza kulis. Małgosia oglądając sprawozdania w telewizji czy na swoim Twitterze rozpływa się nad urodą piłkarzy i ogólnie czuje się wyśmienicie, że może wiedzieć dosłownie wszystko za pomocą czterech kliknięć. 15-letni Marek, którego tata zabrał do Arłamowa żeby ten strzelił sobie selfie z reprezentantami, jest wręcz podniecony, że wrzuci na Instagram nowe fotki i zdobędzie setki lajków.
Dla wielu osób to normalność. Bywanie na meczach, obcowanie w środowisku. Dla nich takie zainteresowanie i ekscytacja urasta do miana szaleństwa. A z drugiej strony, dla tych szalejących to może jedyna szansa żeby poczuć to wszystko na własnej skórze, być blisko prawdziwej piłki nożnej. Zainteresowanie kadrą jest ogromne i nadal rośnie. Koniunktura.
No właśnie, piłka nożna. Skupiając się tylko na wynikach sportowych i pracy piłkarzy. Czy balon niedługo nie pęknie? Czy w czerwcu nie zagramy trzech klasycznych meczów – otwarcia, o wszystko i o honor? Jestem wyjątkowo spokojny. Ta reprezentacja naprawdę nie ma się czego wstydzić. Mamy światowej klasy zawodników, którzy z takim zainteresowaniem i presją mają do czynienia na co dzień. A ci, dla których to nowość, na pewno mają solidną opiekę ze strony starszych kolegów, jak i selekcjonera. Adam Nawałka sprawia wrażenie gościa, który naprawdę wie co robi. Kibicuję jemu i całej reprezentacji. Tak szczerze życzę im żeby pod koniec czerwca przez internet nie przewijało się wyciąganie starych wpisów, narzekań tych oburzonych, że wszystko znowu było nie tak.
PS Nie tak dawno Tomasz Iwan mówił, że gdyby nie Arłamów, to pewnie wybraliby Zakopane. Wyobrażacie sobie szaleństwo pod Giewontem?
(fot. laczynaspilka.pl)