Obserwuj nas

Legia Warszawa

Dlaczego Michał Kucharczyk nie powinien grać w Legii…

Pamiętam go jako zagubionego nastolatka z Nowego Dworu, pamiętam jego wejście w meczu z Lechem, kiedy to ratował twarz Legii po „truskawkowej rewolucji”. Pamiętam Michała, kiedy był skromny, pracowity i głodny sukcesu.  Ile dziś zostało z  „tamtego” Michała? Dlaczego chłopak, który, jak jeden z niewielu w drużynie, ma Legię autentycznie w sercu, który może o niej powiedzieć, że to jego klub, spotyka się z tak dużą dozą dezaprobaty? Patrząc nawet na nasze łamy widać, że mało kto wywołuje w kibicach tak skrajne emocje. Nie mówię nawet o Legii i jej kibicach. Trudno szukać równie dzielącej fanów osoby w całej lidze.

Bezpośrednią inspiracją dla tego, co tu napiszę jest codzienna porcja sporów na Twitterze z jednej strony, a z drugiej dwa felietony kibiców broniące Michała. Piszę, żeby samemu zrozumieć fenomen Kucharczyka i temperaturę sporu o jego osobę i przydatność do drużyny, bo związek Michała i Legii to w pewien sposób jest fenomen, coś czego nie umiem sobie racjonalnymi przesłankami wytłumaczyć.

Felieton ten w znacznej mierze będzie polemiką z artykułem Grzegorza Burzykowskiego https://watch-ekstraklasa.com/10-powodow-za-kucharczykiem/, ponieważ uważam go za świetny punkt wyjścia do takiej wymiany poglądów. Choć nie zgadzam się z Grzegorzem, to myślę, że wykonał świetną pracę w zakresie wskazania głównych osi sporu o osobę Michała Kucharczyka i tezy Grzegorza będą osnową tego tekstu.

  1. Liczby

Grzegorz wskazał na przyzwoite liczby Michała, by nie napisać dobre. Jean Rigaux powiedział, że „istnieją trzy rodzaje kłamstwa: przepowiadanie pogody, statystyka i komunikat dyplomatyczny”. Statystyki Kucharczyka zamazują w pewien sposób obraz jego gry, tworzą iluzję zawodnika dającego drużynie wiele goli i asyst. Kiedy spojrzelibyśmy na zestawienie sytuacji potrzebnych do uzyskania przedstawionych wyników, to ukazałby nam się obraz zgoła odmienny. Ze świecą szukać zawodnika, który marnowałby tak wielką ilość okazji, który w sposób równie irytujący podejmowałby nietrafne decyzje. Nie wypada się nie zgodzić z Aaronem Levensteinem, który porównał statystkę do kostiumu bikini, który to pokazuje wiele, ale nie pokazuje najważniejszego. Liczby więc nie opisują gry Michała Kucharczyka, bo ten nie jest jedynie złożony z przedstawionych przez Grzegorza statystyk, a całokształt nie jest tak wyidealizowany.

  1. Doświadczenie i efektywność w europejskich pucharach.

Podobnie jak w wypadku liczb, mamy ograniczony ogląd. Liczby w tym wypadku są poniekąd opisem stylu gry Legii, jaki przyjmuje w konfrontacji z przeciwnikami silniejszymi od siebie. Michał nie jest wirtuozem futbolu i dobry trener mając tego świadomość, ustawi „Kuchego” tak, aby maksymalnie wykorzystać jego atuty, takie jak szybkość… i właściwie tylko szybkość…

  1. Lepszy od konkurentów.

Rzeczywiście to nie wina Michała Kucharczyka, że klub nie jest w stanie zapewnić odpowiedniej konkurencji dla niego. Wierzę głęboko, że taką osobą będzie Langil. Nie zgodzę się jednak z tezą, że Kucharczyk przerasta swoich konkurentów. Po prostu, kolejni rywale, bądź nie prezentują odpowiedniego poziomu piłkarskiego, bądź też zatracają swój potencjał w bliżej nieokreślony sposób. Dowodem potwierdzającym tę tezę niech będzie choćby przypadek Ivana Trickovskiego, który po odejściu z Legii został wiodącą postacią w AEK Larnaka i jest w nowym klubie czołowym strzelcem i asystentem.

  1. Waleczność i ambicja.

Nigdy nie odmawiałem Kucharczykowi waleczności i ambicji. Chciałbym zadać jednak pytanie – czy ambicja i zaangażowanie to może być coś, co predysponuje piłkarza, by być zawodnikiem najlepszego klubu w kraju? Na bazie samej ambicji nie zbuduje się monolitycznej drużyny, zespołu gotowego do zajmowania najwyższych lokat. Wiem, że napotkam na kontrargument, że właśnie na tym bazował styl Legii Czerczesowa, jednak należy zauważyć, że odpowiednia mentalność podparta została świetną formą i postawą boiskową Jodłowca, Pazdana, Nikolica czy Prijovica. W kontrze do moich adwersarzy nadmienię tylko, że gdyby sama ambicja była wyznacznikiem przydatności do zespołu, sukcesy świętowaliby nie wirtuozi piłki pokroju Cristiano Ronaldo czy Messiego, a zawodnicy waleczni i prze ambitni, jak choćby Steven Gerrard, któremu nie było dane podnoszenie hurtem kolejnych trofeów i Złotych Piłek.

  1. Mentalność zwycięzcy – wywalczone trofea, gra o najwyższą stawkę.

Grzegorz przedziwnie argumentuje rzekome posiadanie mentalności zwycięzcy przez Kucharczyka. Nie uważam, że samo załapanie się do pociągu z napisem „Mistrzostwo Polski”, czy innym dowolnym podkreślającym odnoszone sukcesy, świadczy o mentalności zwycięzcy. Zastanowiłbym się raczej, czy używanie określenia „mentalność zwycięzcy” w sportach zespołowych, jakim niewątpliwie jest piłka nożna, jest uprawnione. Zespołowość to nie tylko podania, współgranie formacji, obrona strefowa. Zespołowość to wreszcie współdzielenie mentalności, nastawienia.  W przypadku Legii mamy do czynienia z niewspółmiernie wielkimi oczekiwaniami w każdym sezonie do reszty klubów i rzeczą naturalną jest granie o najwyższe cele, a w ostatnich latach osiąganie ich seriami. To że Kuchy jest elementem tej układanki, to nie kwestia mentalności zwycięzcy, ot chichot historii. O jego mentalności najlepiej niech świadczy to, jak zachował się kiedy został zapytany o słabą grę. Odpowiedź „sam jesteś fatalny” nie świadczy bynajmniej o mentalności zwycięzcy, a co najwyżej o niebywałej bucie Pana Piłkarza. Mało dowodów na nią – przypomnijcie sobie jak Pan Piłkarz Kucharczyk uciszał kibiców wygwizdujących go za kolejny beznadziejny mecz.

  1. Przydatny w defensywie.

Nie odmawiam Michałowi przydatności w defensywie, ale jeśli ma to być argument mający przemawiać za przydatnością do Legii jednego z trzech najwyżej wysuniętych zawodników, to ciężko mi znaleźć jakiekolwiek zrozumienie dla tej tezy. Twitter mi świadkiem, że wielokrotnie apelowałem, żeby ktoś wreszcie sprawdził Kucharczyka jako bocznego obrońcę, z naciskiem na prawą stronę defensywy. Michał ma więcej atutów w defensywie niż w ataku, w przodzie często presja pęta mu nogi i powoduje bezproduktywne strzały i dryblingi. Naprawdę – Michał Kucharczyk to obrońca.

  1. Potrafi podnieść zespół w trudnym momencie.

Gdybym miał sobie przypomnieć mecz, w którym Michał Kucharczyk podniósł zespół i porwał go do walki miałbym duże trudności i – jak Grzegorz – musiałbym sięgnąć do prehistorii i epoki „truskawkowego zaciągu” (!). Naprawdę nikomu nie przeszkadza to, że chłopak tak mocno utożsamiający się z klubem, tak podkreślający przywiązanie do niego, wreszcie grający w nim bez mała 6 lat, ostatnie mecze, w których wziął na siebie rolę lidera, kogoś kto potrafi odwrócić losy meczu, miał 6 lat temu?! Naprawdę widzicie w Kucharczyku cechę lidera? Wybaczcie, ja jej nie dostrzegam.

  1. Chłopak stąd, Legionista od zawsze.

Każdy klub na świecie posiada wychowanków, ale kiedy ma możliwość ściągnięcia w jego miejsce zawodnika lepszego, po prostu to robi. Tego też oczekuję od Legii, że nie tyle ściągnie rywala dla Kuchego, a znajdzie jego następcę, który uwolni nas od ograniczającego drużynę taktycznie sposobu gry Michała. Naprawdę poczytywanie obecności na Żylecie za zasługę i czynienie z tego argumentu za obecnością w zespole jest, jakby to powiedział Bogusław Leśnodorski – „słabe”. Cytując legendarnego Wojciecha Łazarka – pamiętajmy, że „za zasługi leży się na Powązkach”. Naprawdę fajne jest utożsamianie się z klubem, przywiązanie do barw, mam przed oczyma przykład Tottiego, ale zachowajmy umiar i porównujmy piłkarski potencjał obu oraz ich znaczenie dla klubów i kibiców. Nie próbujmy na siłę robić z Kucharczyka ikony. Zbyt wielu widziałem takich, co mieliby grać w Legii nawet za darmo, do końca życia wręcz.

  1. Szybkość.

Piłka nożna jest jednak bardziej skompilowaną grą i nie polega tylko na szybkim bieganiu, bo gdyby tak było to Real lub Barcelona zakontraktowałyby Usaina Bolta i za pomocą jego szybkości odprawiałyby z kwitkiem kolejnych rywali. Nikt jednak Bolta nie zakontraktował, gdyż w tym wszystkim chodzi o coś więcej niż bieganie od pola karnego do pola karnego. Rzeczywiście szybkość jest ważnym atutem, w sytuacji gry z kontrataku kluczowa, jednak biorąc pod uwagę styl, jaki ma być wyróżnikiem Legii – nie najważniejsza. Moim zdaniem, coś co poczytuje się za największy atut Kuchego, jest jednocześnie jego największym problemem. Michał stał się przez to piłkarzem jednowymiarowym, o określonych predyspozycjach, nie mogącym dać w kluczowym momencie impulsu potrzebnego zespołowi, gdyż jest do bólu przewidywalny. Poszedłbym nawet dalej i stwierdził, że sposób gry Kucharczyka upośledza zespół taktycznie, nie pozwala jej na inny wariant rozegrania. Warto zwrócić uwagę, że Kucharczyk gra dobrze jedynie wtedy, gdy zespół ma świetnie grającego na pozycji środkowego pomocnika ofensywnego zawodnika. Otwiera on wtedy przestrzenie na skrzydłach i tylko wtedy Michał ma miejsce dla swojej gry. Kucharczyk dobrze wyglądał z Radovicem, Guilhereme, ale bardzo słabo, gdy na środku grali będący bez formy Duda czy Masłowski.

  1. Nadal w kręgu zainteresowań selekcjonera.

Nie umiem się racjonalnie do tego odnieść. W kręgu zainteresowań selekcjonera jest pewnie 70–80 zawodników, nieustannie rotują na orbicie zainteresowania, a śledzenie progresu i przydatności do reprezentacji zawodników Mistrza Polski jest co najmniej normalne. Obawiam się, że większe zainteresowanie Michałem przejawiają selekcjonerzy w klubach muzycznych, niż kolejni selekcjonerzy reprezentacji. Oczywiście zgadzam się, że wyjazd Peszko na francuski turniej należy rozpatrywać w kategoriach żartu, gdyż jest on po prostu zawodnikiem nie tyle piłkarsko, co mentalnie ograniczonym, podejmującym idiotyczne decyzje. Idąc dalej tym tropem – czy wyznacznikiem przydatności do zespołu powinno być zainteresowanie jego osobą selekcjonera, bo jeśli tak, to oczekuję transferu choćby Adama Marciniaka, gdyż też był obiektem takiego zainteresowania.

Na koniec kilka słów podsumowania. Chyba najlepiej podsumował Kuchego Marcin Szczepański, znany wam bliżej jako @Szczepan. Napisał mi kiedyś kilka słów na temat skrzydłowego Legii.

„Przy Bergu Kucharczyk doszedł do ściany. Od tamtej pory jest z meczu na mecz gorzej, a te przebłyski genialnej gry są raczej kwestią przypadku niż umiejętności.”

Trudno mi się z tym nie zgodzić. Kibice domagają się wzmocnień, rozwoju. Myślę, że tego nie gwarantuje osoba Michała Kucharczyka. Nie wiem gdzie coś poszło nie tak, że Michał ze skromnego chłopaka stał się zblazowanym i butnym Panem Piłkarzem. Swoje piętno na pewno odcisnął słynny już hashtag #KuchyKing. Michał z pokorą stracił swój potencjał, przestał się rozwijać, każdego dnia był upojony pozycją jaką osiągnął.

Nie wypycham na siłę Michała z Legii, nie oczekuję, że zostanie wyrzucony, że jego kontrakt zostanie rozwiązany byleby ucieszyć rozwrzeszczaną żądną głów gawiedź. Od klubu oczekuję, że miejsce Kucharczyka zajmie zawodnik lepszy, że Michał nie będzie naszym jedynym wyborem na skrzydle.

Kiedy przyjdzie już taki dzień, że znajdzie on godnego Legii następcę, powiem z pełnym szacunkiem: „Michał dziękuję, powodzenia gdzieś indziej…”

 

Kibic Legii Warszawa oraz Realu Madryt. Przeciwnik wszelkich ekstremistów, wróg agresji w życiu publicznym. Prywatnie ojciec dzieciom i mąż żonie. Wielbiciel gitarowej muzyki i kolei.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Advertisement

Musisz zobaczyć

Zobacz więcej Legia Warszawa