Zastanawiam się, ilu piłkarzy Legii dzisiaj czuje się tak jak ja? Po nieprzespanej nocy, z tysiącami myśli w głowie, która dodatkowo boli jak na kacu gigancie.
Ci którzy mnie znają wiedzą, że nie jestem obrońcą bylejakości, chcę tylko szacunku do swojego klubu. Nie wyzywam zawodników, przyjmuję z nadzieją wszystkie działania władz klubowych, bo wiem, że nikt sobie sam nie chce wbijać noża w plecy. Nie ulegam panice i ogólnemu trendowi do zwalniania, wyrzucania etc. Może to tylko autosugestia, ale myślę, że jestem sprawiedliwy w swoich ocenach.
Wczoraj przed meczem pierwszy SMS od żony brzmiał „gdyby był Igor i Pazdi byłoby ok, a tak się boję.” Nie myliła się, bo po kilkudziesięciu minutach „eksperymentu” było już po sprawie. Nie przyjmuje w tym miejscu tłumaczeń pana Hasiego. Zresztą cała jego konferencja jak i spostrzeżenia były do niczego.
Wspomniany pan (celowo nie używam słowa trener) zachowuje się jak spanikowane dziecko we mgle, do tego butne i aroganckie. Bardzo złe cechy, które można spróbować wybaczyć ale tylko w przypadku zwycięstw i sukcesów. Przyjmując ofertę pracy w Legii wiedział kim będzie dysponował i o co walczył. Żenujące jest mówienie, że to nie nasz poziom. Rozumiem klasę rywali, ale w swojej przeszłości nie znałem trenera, który by aż w ten sposób nisko oceniał swoich zawodników. Zawsze trzeba zaczynać od siebie (myślę, że ja daje z siebie maksa na trybunach więc prawo mam). Uderz się pan w piersi, panie Hasi i powiedz, że potrafisz zmotywować, tak że zawodnicy pójdą za tobą jak w ogień… Nic z tych rzeczy! Te kilkanaście meczów obecnego sezonu dobitnie świadczyły, że nie potrafisz tego.
Wczorajszy mecz nie przeraził mnie wynikiem, tylko całkowitą nieporadnością naszych piłkarzy. W zasadzie nie powinienem się dziwić, bo jest to przełożenie – nieporadny trener to i nieporadny zespół.
Nie mnie decydować o najbliższej przyszłości. Nie znam zapisów umów, nie wiem czy dałbym szansę człowiekowi, który z góry się poddaje w europejskich rozgrywkach. Szukanie alibi na podstawie bylejakości własnych zawodników jest słabe. Nie jest pan przecież selekcjonerem, który sobie wybiera co najlepsze, tylko ma pan być trenerem, który z tego materiału ludzkiego poukłada zespół.
Oczywiście rodzi się pytanie o wartość sportową zawodników. Chłopaki to nie ogórki, nie grają pierwszy rok w piłkę, trzeba tylko sprawić by ożyli, by zaczęli walczyć. Nie zrobi się tego przez kpiny i arogancję. Pracownik co najwyżej położy uszy po sobie i jak nikt nie widzi napluje szefowi do herbaty.
Póki co pan Hasi pije herbatę z pianką,
a moja żony wysyła SMS… Katastrofa!!!!!!! Nie ma obrony, nie ma walki, wyszli jak na lidze… Czas najwyższy coś z tym zrobić.