Obserwuj nas

Legia Warszawa

Łatwo jest być kibicem Mistrza Polski…

Tekst o tym, jak zostałem kibicem Legii, mimo iż mieszam jakieś 420 km od Warszawy.

Ostatnio pojawiły się głosy, że łatwo jest kibicować Legii. Łatwo jej kibicować, bo odnosi sukcesy zarówno na krajowym poletku jak i na arenie międzynarodowej. Mistrzostwo, puchar, w końcu bardzo dobre wyniki w Europie. Kibicowanie stołecznemu klubowi stało się w pewnym znaczeniu modne, a wraz z satysfakcjonującymi wynikami stało się nad wyraz przyjemne. Jak jednak wiadomo – apetyt rośnie w miarę jedzenia, a nie dość, że nie został on zaspokojony ma miarę potrzeb, to do tego kibice Legii są na permanentnej głodówce od momentu przyjścia Besnika Hasiego. Wydawało się, że nic nie może stanąć na przeszkodzie w staniu się krajowym hegemonem, bowiem wszystko wskazywało, że Legia zdecydowanymi krokami dąży do zmonopolizowania całej piłkarskiej Polski. Zatrudnienie trenera z renomowanego, europejskiego klubu, potężny jak na polskie warunki zastrzyk gotówki z racji awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów – to wszystko miało zadziałać jak paliwo rakietowe, które pozwoli wylecieć Legionistom na inną planetę. Jakże ciężko znosi się teraz te wszystkie docinki ze strony kibiców innych drużyn i jak źle musi być, jeżeli argument o tym, że oni mogą co najwyżej o Champions League pooglądać w telewizji, spływa po nich jak po kaczce. W takich chwilach porażki znosi się o wiele trudniej, bo każda następna jest niczym kolejna wetknięta szpila w nasze serce. To co powodowało największą radość powoduje teraz największy smutek.

Wątpię jednak, że kibice się od klubu odwrócą. Fala niezadowolenia w mediach społecznościowych i ostre słowa w kontekście swoich ulubieńców są jedynie wyrazem solidarności i głębokiego uczucia każdego kibica do tego klubu i tych barw. Ciężko bowiem inaczej skatalizować swoje uczucia w momencie, kiedy widzi się wątpliwej jakości widowiska, jak te z Arką, Górnikiem Łęczna czy niedawnym spotkaniu w Niecieczy. Serce każdego Legionisty wówczas krwawiło, ale było wierne. Nie ciężko jest wyjść ze stadionu (a i korki na mieście mniejsze) czy też przełączyć kanał w telewizorze. Coś nas jednak trzyma i nie może puścić, coś sprawia, że jesteśmy wytrwali w tych męczarniach. Możecie nazwać sobie to jak chcecie, ale właśnie to pozwala nam na psioczenie i rzucanie mięchem tu i ówdzie. To nie jest pokaz chamstwa, tylko jawnej desperacji i musi zostać ona nam wybaczona w obliczu tej sytuacji.  Ciągle słyszę, że oglądając Legionistów psuję sobie nerwy, a musicie mi uwierzyć, że na palcach jednej ręki (i to u nieuważnego drwala) można policzyć nieobejrzane przeze mnie mecze. Zbyt mocno kocham ten sport, zbyt mocno kocham ten klub, żeby po prostu sobie to wszystko odpuścić, rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady.

To OCZYWISTE, że decyzje personalne wobec trenera, zawodników , a nawet masażystów czy kogokolwiek podejmuje TYLKO klub (notabene świetny tekst na ten temat napisał @MZukMarmar). Pragnę jednak zauważyć, że efekty tych decyzji ponosimy wszyscy. Nie mówi tylko o tym wynik finansowy, ale także nasze wrażenia, odczucia, namiętności. Wydaje mi się, że klub okazując trenerowi poparcie działa w ten sam sposób jak zachowywał się Czerczesow w kierunku piłkarzy. Nie mówię, że Hasi to zły trener. Nie wiem, nie widziałem, nie mam o tym pojęcia. Widzę jednak, że to trener, który zdaje się tutaj nie pasować.

Za kadencji Czerczesowa miałem wrażenie, że to dobry trener, ale w zasadzie, że być może stać nas na kogoś jeszcze lepszego. Teraz wydaje mi się, że niedługo z tęsknoty za normalnością (muszę tak to nazwać) postawi mu się pod stadionem pomnik na białym niedźwiedziu. To niebywałe jak pewne obrazy może zafałszować tak krótki okres. Niemniej jednak, jak trener z Rosji sprawiał wrażenie takiego, za którym można wskoczyć w ogień, tak cytując klasyka „Hasi wygląda na takiego, z którym nikt by nie chciał ubić muchy w kiblu”. To wygląda jakby na początkowym interview powiedział w klubie, że jest trenerem jutra, a Legia będzie grać nowoczesną, ofensywną piłkę, co w porównaniu do stylu gry ówczesnej drużyny pewnie miło połechtało umysły pracowników klubu.

Na koniec napiszę tylko, że chciałbym żebyście mogli mnie jak najszybciej okrzyknąć idiotą i zasugerować, żebym za pisanie to się lepiej nigdy więcej nie brał. Naprawdę chciałbym jak najszybciej odzyskać radość zrobienia tego co kocham i apeluję żeby nie stawiać wyżej tego jak jest się postrzeganym w środowisku (konsekwencja przy wyborze trenera) nad postrzeganie się wobec samych siebie i kibiców, którym ten klub leży na sercu. Popełnianie złych decyzji to część tego sportu, trzeba tylko jak najszybciej wyciągać z nich wnioski.

PS Na ostatnie zachowanie pewnej grupy ludzi na stadionie szkoda mi więcej zdań niż to jedno.

 

fot. Monika Wantoła

Politechnika Wrocławska| Legia | Barca | TWolves/Lakers | Piszę teksty i czasami nawet mi wychodzą ;) Sympatyzuje też z Zagłębiem Lubin|

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Legia Warszawa