Obserwuj nas

Legia Warszawa

Bez bramek w starciu gigantów | relacja kibica Wisły

Kibice, którzy w piątkowy wieczór wybrali się na stadion przy ulicy Reymonta 22 nie mieli czego żałować. Zwykły niedzielny kibic, który z piłką ma do czynienia tylko wtedy, kiedy gra reprezentacja Polski, widząc że gra 16. z 14. siłą ligi od razu porzucił pomysł żeby pójść na stadion. Przerzucając kanały wolał obejrzeć film, czy jakiś program rozrywkowy. Jednak ci, którzy wybrali mecz Wisła Kraków – Legia Warszawa z pewnością się nie nudzili. Co prawda bramki nie padły, ale nie zabrakło ciekawych akcji, ambitnej walki.

Na około dwie godziny przed meczem dało się zauważyć powoli gromadzących się kibiców. Wokół stadionu krzątało się mnóstwo osób ubranych w barwy Białej Gwiazdy. Dało się wyczuć to wyczekiwanie na pierwszy gwizdek. Kibice, którzy czekali z zakupem wejściówki na ostatnią chwilę musieli się rozczarować, gdy zobaczyli kolejkę po bilety. Była bardzo duża i można śmiało przypuszczać, że nie każdy chętny takową nabył. Jaka wina w tym klubu? Niewielka. Do godziny 14:00 można było dokonać zakupu internetowego, a najlepszym rozwiązaniem byłoby zakupić bilet dzień wcześniej w Strefie Kibica.

Gdy na rozgrzewkę wyszli bramkarze gości, solidną porcję gwizdów zebrał występujący jeszcze w poprzednim sezonie w Wiśle Kraków Radosław Cierzniak. Fani Wisły nie zapomnieli jak postąpił golkiper i głośno wyrazili swoje zdanie. Gdyby w bramce gości wystąpił wspomniany Cierzniak, nie miałby łatwego życia. Warto wspomnieć tutaj występ Emiliana Dolhy, który przyjechał z „Kolejorzem” na Reymonta 22 w sezonie 2007/2008. Rumun wpuścił 4 bramki, a Franciszek Smuda w przerwie stwierdził, że nie nadaje się do gry. W bramce stanął Krzysztof Kotorowski.

Skład Wisły ogłoszony na godzinę przed meczem nie był zaskoczeniem. Niespodzianką była jednak rozgrzewka. Okazało się, że Paweł Brożek nie jest zdolny do gry, odnowił mu się uraz i jego miejsce zajmie Mateusz Zachara. W tej chwili większość sympatyków „Wojskowych” z pewnością odetchnęła. Paweł Brożek przeciwko Legii zdobył już 12 bramek, można powiedzieć, że ma na nich patent.

Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy starannie rozgrywali piłkę. Byli znacznie dłużej w jej posiadaniu, stwarzając zagrożenie pod bramką Arkadiusz Malarza. Legia próbowała odgryzać się kontratakami. Aktywny był Brazylijczyk Guilherme, z którym problemy miał na lewej stronie Adam Mójta. W ofensywnie widoczny był Miroslav Radović, za sprawą którego Legia w I połowie stworzyła sobie stuprocentową sytuację. Serb zagrał prostopadłą piłkę do wychodzącego Prijovicia, obrona krakowian próbowała zastawić pułapkę ofsajdową, jednak jeden z defensorów złamał linię spalonego. Napastnik Legii znalazł się praktycznie sam na sam z Michałem Miśkiewiczem, ale w porę z pomocą przyszedł Richard Guzmics, który wybił futbolówkę na rzut rożny. W zespole gospodarzy dobre okazję mieli Mateusz Zachara, Zdenek Ondrasek, czy groźnie uderzający z dystansu Adam Mójta.

W pierwszych minutach drugiej części gry Legia Warszawa nieco przejęła inicjatywę. Było kilka minut, przez które to „Wojskowi” staranie rozgrywali piłkę w środku pola, a Wisła za nią biegała. Po dośrodkowaniu Moulina z rzutu wolnego, strzał głową oddał Michał Pazdan, jednak Miśkiewicz był na posterunku. Potem celnie uderzał Guilherme. Po chwili do głosu doszła Wisła. Miała parę stałych fragmentów gry, szczególnie rzuty wolne, które powinny zostać lepiej wykonane. Kontrowersyjna sytuacja miała miejsce około 75. minuty spotkania, gdzie w polu karnym doszło do pojedynku Mateusza Zachary z Michałem Pazdanem. Wydaję się, że napastnik Wisły faulował, jednak gwizdek arbitra milczał. Stoper Legii zagrał ręką, upadając niefortunnie na murawę, a sędzia podyktował rzut rożny. Skoro nie było faulu na Pazdanie, zagranie ręką miało miejsce, to czy nie należał się rzut karny? Odpowiedź na to pytanie zostawiam wam.

„Co się odwlecze to nie uciecze”. W 82. minucie spotkania sędzia Gil wskazał na wapno. Adam Hlousek zagrał piłkę ręką. Rzut karny egzekwował Denis Popović, jednak zrobił to bardzo słabo, prawie w sam środek. Strzał wybronił Arkadiusz Malarz, a na tablicy wyników nadał było 0:0. Słoweniec rozgrywał bardzo dobre zawody, świetnie operował piłką w środku pola zawiązując akcję Wiślaków, jednak tego wieczoru stałe fragmenty gry mu nie wychodziły. Tak było w przypadku rzutu wolnego, a zwieńczeniem był źle wykonany rzut karny. W końcówce swoją szansę miał Michaił Aleksandrow, ale znowu dobrze bronił Miśkiewicz.

Z przebiegu spotkania byłem bardzo pozytywnie zaskoczony grą Wisły Kraków. Widać progres w poczynaniu podopiecznych trenera Dariusza Wdowczyka, w zespole dzieje się coś pozytywnego. Drugi mecz rzędu na zero z tyłu pozwoli zbudować pewność w defensywie. Trzeba przyznać, że Wisła tego dnia zaprezentowała się korzystniej niż goście z Warszawy. Dużo więcej spodziewałem się po „Wojskowych”. Na pochwałę zasługuje Denis Popović, który rozegrał pierwszy tak dobry mecz w barwach Wisły. Szkoda niewykorzystanego rzutu karnego, bo ocena byłaby jeszcze wyższa. W bramce dobrze interweniował Michał Miśkiewicz, natomiast  w obronie pewnym punktem był Maciej Sadlok. Stoper być może uratował Białą Gwiazdę od utraty bramki, kiedy to Prijović od połowy boiska zmierzał na bramkę Wisły.

Rzuty karne to w futbolu loteria. Mówi się, że nie ma obronionych, a są tylko źle strzelone. Takim był piątkowy strzał Denisa Popovicia. Do „11” wyznaczona była trójka zawodników: Denis Popović, Adam Mójta oraz Paweł Brożek. Poprzedni sezon pokazał, że Słoweniec nie do końca pewnie egzekwuje jedenastki. Przykładem może być mecz z Koroną Kielce czy Termalicą Nieciecza, gdzie bramkarzom zabrakło niewiele, aby strzał obronić. Adam Mójta w poprzednim sezonie miał 100% skuteczność w Bielsku-Białej. Na 4 próby zdobył 4 bramki. W Krakowie podobnie. Jeden rzut karny jeden gol.

Podopieczni trenera Dariusza Wdowczyka solidnie muszą potrenować rzuty karne, gdyż we wtorek zmierzą się w ramach Pucharu Polski z Chojniczanką Chojnice. Za burtą PP są już takie zespoły jak Śląsk Wrocław, Korona Kielce, czy Lechia Gdańsk, które odpadały z niżej notowanymi rywalami.

Wisła: Miśkiewicz – Jović, Guzmics, Sadlok, Mójta – Boguski, Popović, Mączyński, Małecki – Zachara, Ondrasek

Legia: Malarz – Broź, Czerwiński, Pazdan (78′ Rzeźniczak), Hlousek – Radović (64′ Hamalainen), Moulin, Jodłowiec, Guilherme – Prijović, Nikolić (81′ Aleksandrow)

Żółte kartki: Popović, Mójta, Jović – Pazdan, Guilherme, Czerwiński, Broź

Sędzia: Paweł Gil

Widzów: 19 477

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Legia Warszawa