Obserwuj nas

Legia Warszawa

Był wstyd czy nie? | tekst kibica

Po wtorkowym meczu Legii w Lidze Mistrzów wynikła dyskusja, w kwestii tego czy mistrz Polski dobrze zaprezentował się na Santiago Bernabeu, czy został po prostu ośmieszony przez najlepszą drużynę w Europie? Drużynę, która podeszła do meczu z lekkim zlekceważeniem przeciwnika, a jednak zdołała wbić mu aż pięć bramek. Był więc wstyd czy nie?

Jestem z tych, dla których szklanka jest zawsze do połowy pełna i szczerze mówiąc: według mnie wstydu na boisku nie było. Nastawialiśmy się na gradobicie i bezsilność Legii, natomiast zobaczyliśmy drużynę, która umie się postawić gigantowi, oczywiście na miarę swoich możliwości. A że Real grał na stojąco? I co z tego? To ich sprawa. Mogli nawet strzelić więcej goli, ale nie wykorzystali w pełni szansy pojedynku z dużo słabszym rywalem.

Wynik może i mógłby być lepszy, bo to on tak naprawdę ,,idzie” w świat.  Jednak patrząc na przegrane Manchesteru City i PSV, czyli klubów które są bogatsze, bardziej znane i posiadające o wiele lepszych zawodników od Legii, można stwierdzić, że w Madrycie nie było dramatu. Najważniejsze, że Legia zdołała postraszyć kilka razy ,,Królewskich” i strzelić im gola. To i tak duże osiągniecie, biorąc pod uwagę przepaść, jaka dzieli oba kluby. Ronaldo, Bale, Benzema grali przeciwko drużynie, w której występują Czerwiński, Rzeźniczak, Radović. Pierwszy z wymienionych legionistów jeszcze nie tak dawno temu grał w 1. lidze, a z Realem mógł mierzyć się tylko w grze FIFA. Natomiast „legendarny obrońca” Legii, nie tak dawno temu był wyśmiewany przez większość (wszystkich?) kibiców Ekstraklasy, z powodu swojej gry… Jeśli chodzi o Radovicia, to sam nie myślałem, że jeszcze się do czegoś Legii przyda, oprócz podniesienia morale w zespole.

Jeśli mówimy o wstydzie w przypadku meczu z Realem, to jak trzeba nazwać to co działo się w spotkaniu z Borussią? Wtedy Legioniści zupełnie się skompromitowali, od początku meczu przez dłuższy czas nie mogli ,,powąchać” piłki, pokazywali swoją bezradność i słabość w porównaniu do tak silnego rywala. Dobrze, że skończyło się na 0:6. Kolejnym przykładem, może być choćby rewanż z Dundalk, gdyby Irlandczycy na Legii strzelili drugą bramkę i doszłoby do dogrywki, karnych i co gorsza… To dopiero byłby wstyd!

Jak pewnie pamiętacie w starożytnej Sparcie trzeba było wrócić z wojny z tarczą lub na tarczy, unikanie walki i ucieczka z pola bitwy były najgorszą hańbą. Gdyby Legioniści wyszli na mecz z Realem na starcie przegrani i grali na zasadzie: ,,byle do 90. minuty, jakoś to będzie”, wtedy można byłoby powiedzieć o wstydzie. Oni jednak podjęli jakąś walkę i warto o tym pamiętać, gdy patrzymy na wynik.

Mimo wszystko cieszę się, że mogłem obejrzeć polski zespół w Lidze Mistrzów, a nie kolejny raz słuchać jak to było dwadzieścia lat temu i wcześniej. Uważam, że to jest najważniejsze, a nie jakaś wysoka przegrana, której doznają nawet o wiele lepsze kluby. Poza tym nie wymagajmy od Legii nie wiadomo czego. Trzeba pamiętać, że mistrz Polski miał po dwóch dekadach dostać się wreszcie do Ligi Mistrzów, a nie ją podbijać. Krok po kroku. Upragniona Liga Mistrzów to nie wyższa poprzeczka, to po prostu szybsza bieżnia. Miejsce w europejskim pucharze ma być dodatkiem do ligi, zarówno dla zawodników, jak i kibiców stołecznej drużyny. Legia nie powinna się wstydzić tego, co działo się na boisku w Madrycie. Jeśli chodzi o zdarzenia spoza murawy, to już inna kwestia…

Kibic. Piłka Nożna: od A-Klasy do Ekstraklasy.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Legia Warszawa