Wisła Płock to pierwsza drużyna, która przyjechała do Kielc w 2017 roku. Korona Kielce pod wodzą Macieja Bartoszka przed własnymi kibicami przyzwyczaiła nas do bardzo widowiskowego i ofensywnego futbolu, notując przy tym same zwycięstwa. Był to też wyjątkowy mecz dla byłego kapitana Korony – Kamila Sylwestrzaka, który po raz pierwszy zagrał przeciwko swojej byłej drużynie.
Z powodu urazu kostki Djibril Diaw nie mógł wystąpić w tym spotkaniu. W jego miejsce na środek obrony wskoczył Bartosz Kwiecień, który podczas przerwy zimowej wrócił z wypożyczenia do Korony. Trener Maciej Bartoszek był zadowolony z jego pracy na treningach i postanowił skrócić jego wypożyczenie z Chrobrego Głogów, w którym Kwiecień zrobił spore postępy.
W porównaniu do ostatniego meczu do pierwszego składu wraca Jacek Kiełb i Rafał Grzelak, którzy przed tygodniem mieli problemy zdrowotne.
***
Już w pierwszych minutach oba zespoły miały swoje akcje bramkowe. Na początku Merebaszwili oddał strzał w polu karnym, jednak wprost w Peskovicia. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Jacek Kiełb zagrał prostopadle do Micanskiego, ale Bułgarowi również zabrakło zimnej krwi. Przez pierwszy kwadrans było dużo walki w środku pola, więc arbiter Tomasz Musiał często używał gwizdka.
W 24. minucie fantastyczna akcja Korony zakończona golem nowego napastnika Korony Ilijana Micanskiego. Bułgar dostał świetne podanie, urwał się obrońcom, zdołał jeszcze minąć Kiełpina i trafić do bramki. Można powiedzieć, że to gol w stylu Micanskiego, gdyż podobne bramki już zdobywał w barwach Zagłębia.
W 33. minucie mogliśmy zobaczyć oryginalny sposób wykonania rzutu rożnego przez piłkarzy Korony. Wszyscy zawodnicy praktycznie weszli do bramki i w momencie dośrodkowania przez Miguela Palancę, któryś z piłkarzy Korony został szarpnięty. Sędzia podyktował rzut karny. Do jedenastki podszedł Jacek Kiełb i pewnie pokonał bramkarza gości. W 43. minucie złe wybicie Peskovicia, które przejęli piłkarze Wisły Płock, a konkretnie Merebaszwili i w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza Korony. To nie pierwszy błąd doświadczonego Słowaka podczas jego przygody z Koroną. Wydawało się, że Korona ma ten mecz pod kontrolą, jednak wystarczył jeden błąd i Wisła Płock zdobyła kontaktową bramkę. Do przerwy wynik nie uległ zmianie i Korona prowadziła 2:1.
***
Na drugą część meczu obie ekipy wyszły bez zmian w składzie. W 50. minucie akcja Korony Kielce i strzał zza pola karnego Nabila Aankoura trafił w słupek, ale przy dobitce Miguela Palanki nic już nie uchroniło Wisły Płock przed stratą gola. Korona znów wyszła na dwubramkowe prowadzenie.
Kolejny rzut rożny i kolejne zaskoczenie, widać, że koroniarze pilnie pracują na treningach nad właśnie tym elementem gry. Sposób Po raz kolejny tłok piłkarzy w bramce i bardzo blisko gola był Radek Dejmek.
W 67. minucie ofensywne wejście Rafała Grzelaka w pole karne przerwał jeden z obrońców płocczan, który ratował się faulem. Sędzia po raz drugi w tym meczu wskazał na „wapno”. Znów Jacek Kiełb z dużym spokojem wykorzystał rzut karny i było już 4:1.
Korona nie zwalniała tempa i z każdą minutą to gospodarze atakowali w poszukiwaniu kolejnych bramek. Wisła miała spore problemy z wysokim pressingiem Korony i konstruowaniem swoich akcji. Styl Korony Macieja Bartoszka przez zimę nie uległ zmianie. Kibice, którzy przyszli na Kolporter Arenę nie mieli czego żałować. Tak grającą Koronę na pewno sympatycy chcą oglądać.
W doliczonym czasie gry Wisła Płock zmniejszyła rozmiar porażki. Dośrodkowanie z prawej strony boiska i Jose Kante ładnym strzałem pokonał Peskovicia. Takim wynikiem też zakończył się ten mecz. Korona zasłużenie pokonuję Wisłę Płock 4:2.
[vc_row][vc_column][vc_single_image image=”19422″ img_size=”full” onclick=”link_image” title=”Statystyki EkstraStats.pl”][/vc_column][/vc_row]