Zwycięstwo nad Arką będzie kibiców Pogoni zawsze cieszyć, a tym bardziej, jeżeli okaże się ono tak okazałe jak dzisiaj. Nie zachłyśnijmy się jednak tą wygraną, bo bez względu na wynik i styl, to nadal są jedynie trzy punkty. W naszym przypadku zbyt mało, aby spać spokojnie.
Chwila oddechu
Chciałoby się krzyknąć – w końcu! W końcu wygraliśmy w dobrym stylu, zmiażdżyliśmy swojego rywala i udało się uniknąć kardynalnych błędów w obronie. W końcu nie ma się zbytnio do czego po meczu przyczepić. Jednak gdzieś z tyłu głowy siedzi ten niepokojący głos, że to wszystko może pójść na marne, a te trzy punkty w zasadzie mogą nic nie zmienić. To spotkanie to dopiero punkt wyjścia do dwóch kolejnych meczów, być może najważniejszych w sezonie i ważne żeby tak to było potraktowane przez trenerów i piłkarzy. Znając historię Podbeskidzia, któremu zabrakło naprawdę niewiele, by awansować do grupy mistrzowskiej, Pogoń musi sobie zapewnić miejsce w grupie mistrzowskiej. W innym przypadku będziemy drżeć o utrzymanie, a my wcale nie jesteśmy pewniakiem do zostania w lidze. Na przestrzeni ostatnich sezonów rozgościliśmy się w grupie mistrzowskiej i zderzenie z dolnymi rejonami może być nader bolesne. Brak nam bowiem doświadczenia w walce o przetrwanie, a mają je inne drużyny.
Dlatego tak bardzo ważnym jest trzymanie pionu. Nie poczujmy się zbyt pewnie, nie zachłyśnijmy się wszyscy wynikiem jednego meczu. Niech to okazałe zwycięstwo będzie motywacją i impulsem do walki w następnym spotkaniu w Chorzowie. Nie roztrwońmy tego, a wtedy wygrana z Arką będzie smakować lepiej
Czas na zasłużone pochwały!
Co do samego meczu – weszliśmy z przytupem i to przyniosło efekty. Szybko strzeliliśmy, szybko też straciliśmy, ale Arka naprawdę nie miała dziś żadnych argumentów, aby ten remis dowieźć do końca. Niekiedy spychaliśmy ich tak głęboko jak tylko się dało, a podopieczni Nicińskiego nie potrafili się nam przeciwstawić. Obrona gdynian była niemiłosiernie objeżdżana przez niemal wszystkich naszych zawodników. Z drugiej strony nie sposób odnieść wrażenia, że Arkowcy są na tę chwilę tak źle dysponowani i to musiało się po prostu tak skończyć. Inaczej byśmy okazali się kompletnymi frajerami. Należy mieć na uwadze, że defensorzy innych zespołów z pewnością nie nabraliby się po raz n-ty na ten sam zwód Gyursco.
Kapitalnie zagrał dzisiaj Delev, fantastyczne spotkanie rozegrał Listkowski. Cieszy przede wszystkim dyspozycja tego drugiego. Jeszcze nigdy nie widziałem młodego Portowca w takiej dyspozycji, z takim luzem w grze. Doszło w końcu do takiej sytuacji, że podał piłkę… przewrotką. Był dziś kreatorem, zachowywał zimną głowę, podejmował dobre decyzje.
Na plus również Adam Frączczak, strzelec dwóch bramek. Głównie za wykończenie akcji, bo tego niestety zabrakło innym – chociażby wspomnianemu już Gyursco. Podobał mi się również David Niepsuj, który po dłuższej przerwie prezentuje się naprawdę solidnie. Dzisiaj ogółem obyło się bez „awarii” w obronie, choć też wielu gorących sytuacji w swoim polu karnym nie mieliśmy. Oby tak dalej.
Wybiegajmy już teraz w przyszłość.
Teraz pozostało jedynie trenować i skupiać się na najbliższych dwóch meczach. Morale w zespole na pewno się podniosły, piłkarze powinni przyjść na najbliższy trening w lepszych nastrojach. Wykorzystajmy ten moment, gdy poczuliśmy się pewniejsi i powalczmy w Chorzowie o komplet punktów. Żebyśmy później nie musieli się martwić i obgryzać nerwowo paznokci.
PS1948