Obserwuj nas

Lech Poznań

Niesamowita końcówka w hicie kolejki! Legia dojrzalsza w Poznaniu.

Lech Poznań i Legia Warszawa. Dwie najbardziej elektryzujące marki piłkarskie w Polsce. Starcie tych dwóch drużyn nazywa się również derbami krajowymi. Przez 75 minut spotkania dwa największe polskie zespoły dopasowały się w leniwy schemat niedzielnego popołudnia. Obraz meczu diametralnie zmienił się w ostatnim kwadransie. Trzy gole, podróż z nieba do piekła gospodarzy. Tomasz Kędziora, Maciej Dąbrowski i Adam Hlousek ze wsparciem Kaspera Hamalainena to najjaśniejsze postacie hitu kolejki. Bitwy, z której zwycięsko wyszli piłkarze Jacka Magiery.

Dwóch dyrygentów bez kapeli.

Kto dysponuje większym arsenałem? Kto ma większą siłę ognia? W pierwszym kwadransie to gospodarze przenieśli linię frontu na połowę rywala, a głównodowodzącym był Radosław Majewski. Pomocnik lechitów starał się być wszędzie. Niestety dalej w ofensywie nie było nikogo, kto byłby w stanie pomóc sfinalizować akcję zespołu. To samo można powiedzieć o warszawskich gościach, gdzie prym wiódł Vadis Odidja Ofoe. Legioniści z czasem coraz bardziej przesuwali się na połowę Lecha. Jednak postawa gości była odbiciem lustrzanym ofensywy Kolejorza. Generałowie prowadzili grę bez swoich szeregów, bez wsparcia nie byli wstanie zadać ciosu rywalowi. Cokolwiek z gry? Nie.

Pozostali w cieniu.

W postawie obu zespołów brakowało nie tylko wykończenia, ale pomysłu na przebicie się przez zasieki przeciwnika. Dawid Kownacki nie był w stanie równać się z Michałem Pazdanem i Maciejem Dąbrowskim. Zawodził również Szymon Pawłowski, którego forma w ostatnim czasie podąża w bliżej nieznanym kierunku. O wartości ofensywnej Legii miał świadczyć nie tylko Miroslav Radović, ale także ratunkowy Michał Kucharczyk. Jednak popularny „Kuchy King” przypominał szlachcica bez konia.

Panowie, bronimy!

W spotkaniu piłkarskim każdy z zespołów ma dwa główne cele. Pierwszym jest strzelić więcej bramek niż rywal, a drugim starać się ich stracić jak najmniej. Mecz Legii z Lechem częściowo wpisał się w schemat hitów polskiej Ekstraklasy. Niby coś się na boisku dzieje, ale nic z tego nie wynika. W pierwszym kwadransie Lech próbował stworzyć sobie okazje, lecz nie potrafi zamienić starań Radosława Majewskiego w nic konkretnego. Z drugiej strony Legia, gdzie najbardziej zagroził Miroslav Radović strzałem w poprzeczkę. Tyle też tego piłkarza było widać w całym spotkaniu.

Typowy mecz na remis?

Gra krótkimi podaniami? Bez efektów. Ataki skrzydłami? Lecz jak cokolwiek zrobić, kiedy nie ma nikogo w środku? Wypracowana sytuacja bez finalizacji? Pojedynek Lecha Poznań z Legią Warszawa to wzorowy przykład podziału punktów. Jak mam strzelić, kiedy ich jest więcej? Obie drużyny agresywnie starały się studzić ofensywne zapędy przeciwnika.

Na co komu gole z gry, na co komu napastnik?

Ostatnie dziesięć minut to najbardziej emocjonujący okres spotkania. Gole strzelone po akcjach były najwidoczniej zbyt przereklamowane. To może stałe fragmenty? Ta sztuka udała się piłkarzom Nenada Bjelicy. W 81. minucie po dośrodkowaniu Darko Jevticia z boku boiska świetnym uderzeniem głową popisał się Tomasz Kędziora! Jednak goście nie chcieli być gorsi. Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry po rzucie rożnym stan spotkania wyrównał Maciej Dąbrowski. Okazuje się więc, że w tym spotkaniu przereklamowana była również rola napastników.

Historia lubi się powtarzać

Lech, który wyprowadził pierwszy skuteczny cios, nie potrafił utrzymać koncentracji do ostatniego gwizdka. Nie nastąpiło to również po wyrównaniu warszawskiej Legii. Goście po złapaniu wiatru w żagle poszli za ciosem. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry po podaniu Adama Hlouska jokerem okazał się Kasper Hamalainen. Fin, który stał się sennym koszmarem wielkopolskiego zespołu. Po raz kolejny kluczową postacią w meczu okazał się obrońca. Od szału radości po załamanie. Oto kolejka górska, którą zgotowali gospodarze swoim kibicom.

—-

Bramki: 81’ Tomasz Kędziora (Darko Jevtić) – 88’ Maciej Dąbrowski, 90+4’ Kasper Hamalainen (Adam Hlousek)

Widzów: #NaStadionie 41 026

Arbiter: Daniel Stefański

Żółte kartki: 84′ Łukasz Trałka – 26′ Guilherme, 41′ Michał Pazdan, 75′ Michal Kopczyński

Czerwone kartki: brak

Składy:

Lech Poznań: Matus Putnocky – Wołodymyr Kostewycz, Jan Bednarek, Lasse Nielsen, Tomasz Kędziora – Łukasz Trałka – Szymon Pawłowski (66’ Maciej Makuszewski), Maciej Gajos, Radosław Majewski, Datko Jevtić (86’ Abdul Aziz Tetteh) – Dawid Kownacki (73’ Marcin Robak)

Rezerwowi: Jasmiń Burić, Marcin Robak, Maciej Makuszewski, Mihai Radut, Maciej Wilusz, Marcin Wasielewski, Abdul Aziz Tetteh

Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz – Artur Jędrzejczyk, Michał Pazdan, Maciej Dąbrowski, Adam Hlousek – Michał Kopczyński (85’ Kasper Hamalainen), Thibault Moulin – Guilherme (56’ Dominik Nagy), Vadid Odidja Ofoe, Miroslav Radović – Michał Kucharczyk (77’ Tomasz Jodłowiec)

Rezerwowi: Radosław Cierzniak, Jakub Rzeźniczak, Kasper Hamalainen, Dominik Nagy, Tomasz Jodłowiec, Łukasz Broź, Sebastian Szymański

Hobby pismak, miłośnik angielskiej piłki, archeolog historii, krnąbrny brodacz, pracoholik. Prywatnie kibic Manchesteru United i Lecha Poznań. Piszę dla: @retro_magazyn, @watch_esa i @ManUtd_PL. M: klama.mufc92@gmail.com.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Advertisement

Musisz zobaczyć

Zobacz więcej Lech Poznań