Obserwuj nas

Pogoń Szczecin

Suma szczęścia równa się zero | Bramka Portowa

Pogoń przegrywa spotkanie z Legią. Trzeba szczerze powiedzieć – całkowicie zasłużenie. Legioniści na dobrą sprawę powinni prowadzić już po pierwszej połowie przynajmniej jedną bramką.

Jeżeli chodzi o Portowców – nie wyglądaliśmy źle. Do czasu, niestety. Pierwsza połowa? Z pewnością pozytywne zaskoczenie. Próbowaliśmy grać skrzydłami, kąśliwie uderzać z dystansu i naprawdę były to niezłe próby. Biorąc pod uwagę, że mieliśmy naprawdę sporo szczęścia pod własną bramką, czy to w postaci pomyłek sędziego Marciniaka, czy kapitalnej obrony Słowika, to mogliśmy z optymizmem myśleć o drugiej połowie.

Legia po zmianie stron weszła z takim impetem, że sam Vadis potrafił wziąć na siebie czterech naszych piłkarzy, uwolnić się i jeszcze dokładnie zagrać do nieobstawionego Dominika Nagya. Węgier musiał wykorzystać tę sytuację i oczywiście to zrobił. A to był dopiero początek całej farsy.

Karny Radovicia

Było trochę śmieszno, trochę straszno. Całkowicie zasłużony rzut karny dla Legii. Do piłki podchodzi Radović i robi coś całkowicie irracjonalnego. Zatrzymuje się podczas rozbiegu, strzela pod poprzeczkę w przeciwny bok niż interweniujący Słowik, a sędzia… nie uznaje bramki i nagradza żółtą kartką Serba. Salwa śmiechu na stadionie i kolejny powód do wstydu w tym sezonie dla Rado.

Kolejny raz mieliśmy szczęście i wydawało się, że taki prezent należy wykorzystać. Wyglądałoby to jednak zbyt… filmowo. Po raz kolejny bohaterem akcji kapitan Legii, tym razem w sposób wyjątkowy idiotyczny został sfaulowany przez Jarosława Fojuta, który tym samym wykluczył z dalszej części meczu. W tym momencie można śmiało stwierdzić, że było już po meczu, a gdyby ktoś miał jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, to Moulin za chwilkę je rozwiał. 0:2.

***

Ostatnie mecze napawały optymizmem, a od gry niektórych piłkarzy rosło serce. Świetna postawa naszych młodych wilków – Dawida Korta i Marcina Listkowskiego, a także solidna gra całej drużyny dawała nadzieje, że za występy Pogoni w grupie mistrzowskiej nie będziemy musieli się wstydzić. W zasadzie nadal takie nadzieje należy powstrzymać. Meczu z Jagiellonią nie oglądałem, więc się nie wypowiem, ale przegrana w odległym Białymstoku na pewno nie była zaskoczeniem. Przegrana z Legią również mogła być wliczona w koszta, więc sam fakt, że pokazaliśmy się nieźle na tle Mistrza Polski mi wystarcza i podtrzymuje wiarę w drużynę przed kolejnymi spotkaniami.

***

Kilka pobożnych życzeń na nadchodzące spotkania – Kort i Listkowski muszą grać dalej w wyjściowym składzie, bo to złoci chłopcy. Szanse powinien dostać Sebastian Kowalczyk, a także nieco zakurzony Mate Cincadze. Myślmy perspektywicznie, bo w kolejnym sezonie nie będzie już w Szczecinie Mateusza Matrasa, a prawdopodobnym jest, że pożegnamy się również z Rafałem Murawskim. W obliczu takiej sytuacji nasz dotychczasowy środek pola legnie w gruzach, więc rozsądnym wydaje się jak najszybsze zabezpieczenie przed taką sytuacją i ogrywanie przyszłych ogniw.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Pogoń Szczecin