Śląsk Wrocław
Kompromitacji Śląska Wrocław w Lubinie nie da się wytłumaczyć brakiem zgrania
Autor
Piotr Potępa
Piłkę nożną oglądam już od wielu lat. Widziałem przeróżne cuda. Manchester United w finale Ligi Mistrzów w dwie ostatnie minuty meczu doprowadził miliony kibiców Bayernu ze stanu totalnej euforii do stanu totalnego załamania. To samo kilka lat później kibicom Milanu uczynił Liverpool wychodząc z 0:3 na 3:3, a potem wygrywając w karnych. Newcastle United zmiażdżyło szampańskie nastroje kibiców Arsenalu wychodząc z 0:4 na 4:4. Swoją drogą to całkiem zabawne, że w meczu, który zakończył się wynikiem 4:4 grał Arsenal. Wczoraj jednak miała miejsce sytuacja niespotykana. Dobre nastroje kibiców Śląska Wrocław zostały zmasakrowane przez… piłkarzy Śląska Wrocław. Nasuwa mi się teraz tylko jedno pytanie. Czy w tym klubie ktoś jeszcze w ogóle lubi swoich kibiców?
Do meczu derbowego z Zagłębiem nie zasiadałem ze zbyt wielkim optymizmem. Po porażce z Arką w pierwszej kolejce widać było, że ten nowy Śląsk potrzebuje czasu. Nie można przecież liczyć na to, że po tak ogromnej rotacji jaka nastąpiła we Wrocławiu, drużyna od razu zacznie grać jak z nut. Ze Śląska odeszło piętnastu piłkarzy. Dołączyło dwunastu, a właściwie to dziesięciu, bo Kuba Wrąbel wrócił z wypożyczenia, tak jak Lasha Dvali. Gruzin jednak zmył się tak samo szybko jak się pojawił. Tutaj posłużę się tak zwanym „Codziennym raportem aktywności Matyska„, który każdego dnia jest dostarczany przez niezmordowanego Stanisława Kominiaka (@stankom41).
Według mnie nowi piłkarze dają zdecydowanie więcej jakości niż ci, których widzimy w kolumnie odeszli. Tutaj powinienem być obiektywny, więc kieruję ukłon w stronę Herr Sportdirektora Adama Matyska, którego niemiłosiernie krytykowałem za poprzednie okienko transferowe. Panie Adamie, tym razem zrobił pan naprawdę dobrą robotę. To tyle jeśli chodzi o miłe rzeczy, bo wracamy do meczu.
***
Pierwsze 43 minuty wyglądały tak jak cała druga kolejka Ekstraklasy. Coś tam kopali, ale nic z tego nie wynikało. Wtedy do akcji wkroczył niezawodny Jakub Tosik, który prawdopodobnie cierpi na zaniki pamięci. Chłopina zapomniał, że ma już jedną żółtą kartkę i postanowił zrównać filigranowego Srnicia z ziemią. Sędzia akcję puścił, bo Robak zasuwał sam na bramkę lubinian. Żałuję, że Marcin nie jest samolubem, bo gdyby zdecydował się na strzał to pewnie byłby gol. Niestety zdecydował się na wyłożenie ciasteczka Sito Rierze, który… no właśnie, nie bardzo potrafię ubrać to w słowa nie używając wulgaryzmu.
Facet miał PIĘĆ METRÓW do bramki. Nikt go nie atakował. Bramkarz desperacko rzucał się na oślep z nadzieją, że może Hiszpan trafi go piłką. Nie trafił. Riera po prostu mu podał. Ten strzał był tak słaby, że zatrzymałby go nawet pełzający po murawie… robak. Postawie też bardzo odważną tezę, że nawet Zwoliński by to strzelił. Po tej parodii, kibicom Śląska humory poprawił nieco arbiter i wcześniej wspomniany Tosik. Sędzia Kwiatkowski wrócił do faulu na Srniciu i bez wahania wręczył Tosikowi drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Chwilę później zakończył pierwszą połowę. Miedziowych czekało 45 minut gry bez jednego zawodnika. Kibicom Śląska to dawało nadzieję na dobre widowisko.
***
Nie będę wam opisywał poszczególnych sytuacji drugiej połowy, bo to nie ma sensu. Kosecki próbował szarpać, co przełożyło się na 13 wygranych z 26 stoczonych pojedynków w całym meczu. Robak dzielnie walczył z obrońcami, ale często był w tym osamotniony. Kilka niezłych piłek z głębi pola posłał Chrapek. To wszystko jednak i tak nie ma znaczenia kiedy ma się w drużynie takich asów jak przyjmujący proste piłki na odległość 8 metrów Łukasz Madej. To wszystko nie ma znaczenia kiedy trener na prawej obronie ustawia Mariusza Pawelca, którego technika jest na poziomie ENIAC’a, czyli komputera z lat czterdziestych XX wieku, który uznawany jest za pierwszy komputer na świecie.
Śląsk atakował nieudolnie. Chaos panował w środku pola. Bezsensowne wrzutki w pole karne, gdzie sam Robak nie miał szans z obrońcami Miedziowych. Można to wytłumaczyć brakiem zgrania? Można, ale nie w przypadku, kiedy całą drugą połowę ma się przewagę jednego zawodnika, a statystyki po meczu wyglądają tak:
DWA celne strzały mając przewagę jednego zawodnika przez ponad 45 minut.
*
Śląsk próbował strzelić gola, a co w tym czasie robiło Zagłębie? Czekało. Konsekwentnie i cierpliwie Miedziowi rozbijali kolejne apatyczne ataki wrocławian. W końcu zobaczyli, że Śląsk gra tak jakby nie chciał tego meczu wygrać, więc wzięli sprawy w swoje ręce. Przejęli inicjatywę i w 90. minucie wywalczyli rzut wolny. Starzyński wrzutka, Świerczok główka, piłka w siatce, pierwszy celny strzał. Dziękuję, dobranoc.
***
Chciałbym poświęcić też chwilę Kubie Wrąblowi, bo widziałem, że po internecie przelała się po nim fala krytyki za tę bramkę. Szczerze wam powiem, że moim zdaniem większą odpowiedzialność za tego gola ponosi obrońca, który powinien kryć Świerczoka. Napastnik Zagłębia hasał sobie radośnie niczym polna rusałka w polu karnym Śląska. Nikt mu nie przeszkadzał. Wrąbel mógł zostać w bramce, ale i tak by tego mocnego strzału nie obronił. Zaliczył pusty przelot? Owszem, ale tylko dlatego, że żaden z obrońców Śląska nawet nie próbował powstrzymać napastnika lubinian, a co za tym idzie nie próbował pomóc Wrąblowi.
***
Na koniec wrócę do pytania z początku. Czy ktoś w tym klubie jeszcze w ogóle lubi swoich kibiców? Miejscy właściciele do spółki z panem Ślakiem robią cyrk ze sprzedaży klubu. Drugi zainteresowany, Dean Johnson ustami swojego pełnomocnika twierdzi, że do 24 lipca kupi akcje śmiesznego konsorcjum, czyli mniejszościowego właściciela. Kiedy w kalendarzu pojawia się 24 lipca, ten sam pełnomocnik twierdzi, że nie może udzielać żadnych komentarzy przez kilka najbliższych dni. Zakładam, że pan Tenerowicz nie robi tego na złość. Obstawiam, że tam jest taki bajzel, że generalnie nikt nic nie wie, więc trudno się dziwić panu Tenerowiczowi, że nie dotrzymał terminu. Drużyna? Wiadomo, trzeba dać jej czas na zgranie, ale nawet niezgrana drużyna profesjonalistów nie ma prawa w tak kompromitujący sposób przegrywać DERBÓW! Pomijam już fakt, że za nami druga kolejka ligowa, a drużyna nadal nie jest w pełni skompletowana.
W związku z tym mam kolejną prośbę do wszystkich, którzy mają wpływ na to jak Śląsk w tej chwili wygląda. Dzień w dzień bredzicie o tym jak to będziecie zapełniać trybuny, a na razie robicie wszystko żeby ten wielki stadion wyglądał jeszcze smutniej niż w poprzednim sezonie. Weźcie się w końcu na poważnie za robotę. Panie Dutkiewicz i Panie Ślak, skończcie zachowywać się jak banda rozwydrzonych szczeniaków i klepnijcie w końcu tę transakcję zamiast pieprzyć o pozwach. Panie Urban, niech pan porzuci takie głupie pomysły jak Pawelec na prawej obronie czy Madej w ogóle gdziekolwiek, albo najlepiej niech pan w ogóle się poda do dymisji.
Nigdy nie sądziłem, że to napiszę, ale na tę chwilę jedynym człowiekiem, obok prezesa Bobowca, który w tym klubie wygląda poważnie jest… Adam Matysek. Jeśli Potępa pisze takie rzeczy to wiedzcie, że coś się dzieje. Niestety na tę chwilę nie dzieje się dobrze. Miejmy nadzieję, że niedługo się to zmieni.
Piotr Potępa
Piszę dla Watch-Esa i 2x45info. IT QA. Zakochany we Wrocławiu i Warszawie sprzed wojny.
2 Comments