Jacek Magiera robi świetne wrażenie. Daje się poznać jako człowiek wyważony, charyzmatyczny, sprawiedliwy i bardzo ambitny. W tym pędzącym i nieustannie przyspieszającym świecie wydaje się być białym krukiem. Wierny swoim zasadom, potrafi zachować się w każdej sytuacji. Przez wiele lat w Legii odgrywał dość znaczącą rolę, choć pożegnano się z nim bez żalu. Pomagał adaptować się nowym piłkarzom w zespole, czuwał nad młodszymi kolegami, a nie raz potrafił dać im kuksańca. Był też asystentem trenerów w kolejnych sztabach szkoleniowych. Mentor, wychowawca. Kiedy waliło się i paliło w klubie, ściągnięto właśnie jego. Nie grymasił, dostał w końcu szansę na autorską Legię i z niej skorzystał.
Trener Jacek Magiera to człowiek na ogół konsekwentny. Na ogół, bo dużą niekonsekwencją, według mnie, było na przykład wystawienie Inakiego Astiza w meczu z płocką Wisłą, podczas gdy inni nowi gracze odsyłani są na swego rodzaju „unitarkę”, a dopiero potem włączani do gry. Poza tym, zaryzykuję stwierdzenie, że to trener nijaki. Bardzo ciężko o jakieś elementy charakterystyczne, właściwe tylko dla trenera Magiery. Doskonale wiem, że nie ma sensu rozpamiętywanie i wracanie pamięcią do czasów byłych, ale pozwolę sobie na porównanie. Na absolutnie innym biegunie od trenera Magiery był trener Czerczesow. Nie tylko jako człowiek charyzmatyczny, ale przede wszystkim charyzmatyczny i charakterny jako trener. Trener Czerczesow nawet kiedy nie szło, potrafił rozładować napięcie, potrafił skoncentrować presję na innych aspektach. U trenera Magiery tego nie widzę. Już nawet nie przywiązuję dużej uwagi do jego konferencyjnych wypowiedzi. To wszystko miałkie, wszystko przewidywalne, bez wartości. Ot, spełniony obowiązek.
Wielki problem ma trener Magiera. Legia nie gra w piłkę. Legia w każdym z ostatnich meczów walczy. Sama ze sobą walczy. Przerwa na reprezentacje miała być jak katharsis. Piłkarze dostali trochę wolnego, wszak od początku sezonu, po dość krótkich wakacjach, zagrali już 16 meczów. Miał być czas na odpoczynek i czas na wytężoną pracę zawodników, którzy nie grali w zespołach narodowych. Pierwszym sprawdzianem był dzisiejszy mecz ze Śląskiem Wrocław. I co? Poprawy brak. Egzamin oblany.
Piłkarze znowu poruszali się jak muchy w smole. Choć trzeba przyznać, że pewną zmianę było widać. Zmianę w ustawieniu. Trener Magiera w końcu postawił na dwójkę napastników, choć kosztem skrzydeł. Plan na ten mecz był inny niż na wszystkie dotychczas. Wykonanie? Znowu katastrofalne. Wielu kibiców, ale także ludzi ze środowiska polskiej piłki, dostrzega problemy legionistów z przygotowaniem motorycznym i wydolnościowym do sezonu. Moim zdaniem potwierdzeniem tych słów była między innymi dzisiejsza kontra legionistów w końcówce pierwszej połowy. Do kontry wybiegło 3 piłkarzy i mimo, że Niezgoda dość opóźnił atak i poczekał na wsparcie, nie pojawił się nikt. Rozumiem, że graliśmy bez szybkich skrzydeł, ale akurat w tej akcji szeroko wybiegł Jarek Niezgoda, a w środku pola był krater. W linii ataku byli jedynie Pasquato i Sadiku, do których bardzo szybko doskoczyli obrońcy Śląska. W ten sposób z akcji trzech na trzech, zrobiła się przewaga gospodarzy pięciu na trzech. Czy to też element strategii trenera Magiery? Może trener zakazał wychodzenia do kontry w ostatniej fazie pierwszej połowy, kiedy można było z małym ryzykiem spróbować strzelić drugiego gola, do szatni.
Legia gra bez jakiegokolwiek stylu. Jest bezzębna. Wydaje się, że Magiera chciałby zadbać tylko o defensywę, a w ofensywie jakoś to będzie. Czy to bezgraniczne zaufanie w kreatywność i umiejętności piłkarzy ofensywnych? Moim zdaniem absolutnie złe przygotowanie tych piłkarzy. Nie obserwuję tygodniowej pracy zawodników, ale bardzo pieczołowicie przyglądam się ich cotygodniowym ligowym sprawdzianom. Podczas nich wypadają bardzo blado. Pamiętam, kiedy śmialiśmy się ze schematów trenera Berga… Czy my teraz mamy jakiekolwiek schematy rozegrania akcji?
***
Jest mi tak po prostu smutno. I nikt mi nie wytłumaczy, że po tylu latach prosperity musiał nadejść rok słabszy, rok smutku i upokorzeń. Piłkarze Legii nagle zapomnieli jak grać w piłkę nożną? Nowi zawodnicy są kompletnie bez jakości? Dam się przekonać do argumentu, że potrzeba zgrania. Jednak tu znowu odwołać należy się do trenera Magiery. Na ile trener Magiera był konsekwentny w budowie zespołu, w jego zgrywaniu przez 15 spotkań? O tej konsekwencji możecie przeczytać wyżej, vide Astiz w Płocku… Czy trener Magiera potrafi jeszcze wskrzesić ogień w tej drużynie? Bardzo bym chciał, tak sercem kibica. Kibicuję Magierze i wiem, że to dobry człowiek. Ale jaki trener? Ciężko mi o zaufanie do jego metod, do jego sposobu prowadzenia zespołu. Bo jak mam ufać, kiedy ciągle jestem oszukiwany?
***
Trener Magiera w swoich wypowiedziach ma rację. To on jest odpowiedzialny za wyniki i to on odpowiada za pracę całego swojego sztabu szkoleniowego. Jednak trochę niezrozumiałe dla mnie jest kolejne stwierdzenie, że właściciel wie jak trener pracuje, zna jego metody i cele i to właściciel podejmie decyzję o ewentualnym zwolnieniu. Już? To wszystko? „Właściciel zna moje metody i to on decyduje o mojej posadzie?” To nie pierwszy raz, nie pierwsza wpadka. Oczekiwałbym choćby wypowiedzi, która choć trochę mnie uspokoi. Albo nie, nie uspokoi. Niech mnie wkurwi! Chcę widzieć, że tam iskrzy, kiedy nie idzie. Chcę widzieć wyraźny sprzeciw na taką grę i wyniki zespołu! Tymczasem dostajemy kolejną formułkę bez żadnej wartości. Emocji i uderzenia pięścią w stół brakowało także trenerowi Magierze po odpadnięciu z eliminacji do europejskich pucharów. Znacie inny przykład czołowego krajowego zespołu, w którym to do mediów z mocnymi słowami idzie asystent trenera? Mówię tu oczywiście o wywiadzie Piotrka Żelaznego z Aleksandarem Vukoviciem w Rzeczpospolitej. Trener Magiera znowu okazał się nijaki. Do prasy z oceną obecnej sytuacji, ale także komentarzem do zmian właścicielskich, ruchów transferowych i sytuacji w drużynie poszedł asystent trenera.
***
Oczywiście, na boisku grają piłkarze i w dużej mierze to do nich powinniśmy mieć pretensje. I słusznie. Legioniści to najlepiej opłacani zawodnicy tej ligi. Ale czy warci swoich pieniędzy? Odniosę się do tłumaczenia Tomasza Urbana wywiadu z Robertem Lewandowskim dla „Spiegla”. Najlepszy polski piłkarz tak mówi o rutynie w wygrywaniu: „Sportowcy z najwyższej półki zawsze chcą być najlepsi. Wygrywasz ligę, ale za chwilę chcesz to powtórzyć i udowodnić, że to nie był przypadek. Potem wygrywasz raz jeszcze i każdy chce cię pobić. Dlatego musisz być coraz lepszy. I tak to się cały czas kręci.” Obecnie w piłkarzach Legii kompletnie nie widzę chęci poprawy, chęci wskoczenia na wyższy poziom, samodoskonalenia, a wypowiedzi Lewego traktują jak wypowiedzi gościa uprawiającego inną dyscyplinę sportu. Przypomnę, że to najlepiej opłacani piłkarze polskiej Ekstraklasy, najwyższej klasy rozgrywkowej. Osobiście w pełni zgadzam się z decyzjami zarządu o większym uzależnieniu premii od osiąganych wyników. Mam wielką nadzieję, że uda się ten system wprowadzić.
Jaka w tym rola trenera? Moim zdaniem bardzo duża. To trener powinien wskazywać kierunki i bodźcować zespół, jak i poszczególnych piłkarzy do rozwoju. To trener powinien dozować presję na piłkarzy, to trener powinien piłkarzom przekazywać swoją boiskową filozofię i ją egzekwować. To trener powinien swoimi metodami wpływać na morale i atmosferę w drużynie. Przypomnę tylko, że szatnia piłkarska to swego rodzaju tygiel kulturowy, ale złożony z samych mężczyzn, do których nie zawsze docierają metody akademickie. Trenerowi Magierze już raz wyszło. 12 miesięcy temu, kiedy przejmował po Besniku Hasim rozbity zespół, potrafił tchnąć w zawodników wiarę i świadomość miejsca, w którym się znajdują. Czyżby piłkarze się „uodpornili” na te metody? Może czas na zdecydowanie i twardą rękę jednego kapitana, a nie rozbicia na „dobrego” – Magiera i „złego” – Vuković trenera?
Na końcu i tak to pierwszy trener odpowiedzialny jest za wyniki. Choć to trochę paradoks, bo zdecydowanie większy wpływ na wyniki spotkań mają piłkarze na boisku. Ale mecze ligowe to tylko sprawdziany, właściwą pracę wykonuje się w tygodniu na treningach i w szatni.
***
Bardzo męczy mnie obecna forma i postawa na boisku Legii. Ale równie mocno męczy mnie myśl o ewentualnej zmianie sztabu szkoleniowego. W ostatnich latach przynosiło to skutki. Ale czy to jest metoda?
Bardzo ciężki okres przed trenerem Magierą. Do październikowej przerwy na reprezentacje Legia rozegra trzy ciężkie mecze. U siebie z Cracovią, a następnie dwa wyjazdowe z Jagiellonią i Lechem. To czas prawdy, panie trenerze Magiera. To czas na efekty pańskiej pracy i czas, po którym – w razie niepowodzenia – będzie panu bardzo, bardzo trudno o zaufanie. To jest Legia Warszawa, tu gra się o najwyższe cele!