Legia Warszawa
Pytamy czy komplet widzów na stadionie, zobaczy dziś wielki mecz w Krakowie?
Autor
Tomasz Szczygieł
Dziś wieczorem o godz. 18:00 na Reymonta 22 zostanie rozegrane prawdziwe El Clasico po polsku. Do Krakowa przyjeżdża obecny mistrz Polski – Legia Warszawa. Kibice prasują koszule, żony przypominają, że jutro robota i wieczorem masz się nie upić bez względu na wynik, a dziennikarze oczekują… no właśnie, przepytałem Przemysława Batora (ex Fakt, Przegląd Sportowy), Marka Wawrzynowskiego (Wirtualna Polska), Kamila Kostogrysa (Wisła Portal) i Norberta Skórzewskiego (udzielający się na Weszlo i 2×45.info), jakie to będzie według nich spotkania?
Niedzielny mecz Wisły Kraków z Legią Warszawa będzie hitem czy kitem?
Przemysław Bator: Zawodnikom będzie bardzo trudno utrzymać wysoki poziom meczów w tej kolejce. Wyzwanie jest wielkie, bo kilka dotychczasowych spotkań wygenerowało wielkie emocje. Oby wiślacy i legioniści stanęli na wysokości zadania. Można znaleźć argumenty, że będzie to ciekawe starcie. Oby przede wszystkim nie zabrakło jakości.
Marek Wawrzynowski: Raczej spodziewam się dobrego meczu. W meczu z Lechią było widać, że Legia gra coraz lepiej za trenera Jozaka, gra została uproszczona, dzięki temu wychodziło więcej schematów. Z kolei Wisła Kraków ma bardzo fajną jakość indywidualną z przodu, wielu zawodników, którzy potrafią coś stworzyć zwodem etc, więc to mecz, na który czekam.
Kamil Kostogrys: Nauczony doświadczeniem poprzednich starć Wisły z Legią w Krakowie, ciężko po tym spotkaniu spodziewać się fajerwerków. Liczę jednak na to, że obie drużyny pozytywnie zaskoczą wypełniony po brzegi stadion przy ulicy Reymonta i w niedzielny wieczór czeka nas porywające widowisko. Oczywiście zakończone zwycięstwem Wisły!
Norbert Skórzewski: W tej kolejce oglądamy na razie same dobre mecze, wiec biorąc pod uwagę logikę panującą w naszej Ekstraklasie, stawiałbym na kit. Mam jednak nadzieję, że spotkanie nie zawiedzie oczekiwań.
Jak przesunięcie Dominika Nagya, wpłynie na morale drużyny z Warszawy?
Przemysław Bator: Drużyna dostała jasny sygnał, że trener Jozak i szefowie klubu nie będą tolerować zarówno pozaboiskowych wyskoków wpływających na formę, jak i gwiazdorstwa. I bardzo dobrze, dlatego liczę, że legioniści będą w Krakowie bardzo zmobilizowani.
Marek Wawrzynowski: Wszystko zależy od jego pozycji w drużynie, ale z tego, co kojarzę nie mówi w żadnym języku poza węgierskim, więc raczej nie jest jakimś ważnym członkiem grupy. Trener musi czasem podjąć mocną decyzję, żeby zbudować autorytet. Dla Nagy’a to szansa na ratowanie kariery, bo powoli wymyka mu się z rąk.
Kamil Kostogrys: Ten, który jeszcze w poprzednim sezonie, wraz z Vadisem Odjidją-Ofoe, ciągnął za uszy swoją drużynę, wprost na ekstraklasowe „pole position” teraz stał się jednym z symboli zamieszania i nieporozumienia w szeregach stołecznej drużyny. Czy w negatywny sposób wpłynie to na atmosferę w szatni? Ciężko powiedzieć. Na pewno nie będzie to miało swojego odzwierciedlenia w formie sportowej Legii, jako że węgierski skrzydłowy ostatnimi czasy, gdy już pojawiał się na boisku, nie dawał już tyle swojemu zespołowi, co jeszcze przed paroma miesiącami.
Norbert Skórzewski: Dominik Nagy przez dłuższy czas prezentował słabą formę, wiec na postawę drużyny zapewne nie będzie miało to wielkiego wpływu. Morale i tak nie są za wysokie, ale wpływ na nie, ma nie tylko przesunięcie do rezerw Węgra. Nastroje poprawić mogą tylko wyniki. Liga jest tak wyrównana, że Legia, wygrywając kilka spotkań z rzędu, może wskoczyć na pierwsze miejsce, a wtedy wszyscy w klubie choć trochę odetchną.
Krzysztof Mączyński wraca do Krakowa, wytrzyma presję z tym związaną?
Przemysław Bator: Mączyński to reprezentant Polski, poza tym może czerpać doświadczenia od Kaspra Hamalainena. Gdyby nie wyszedł na boisko np. z powodu „drobnego urazu”, to byłaby to fatalna zagrywka. Jestem przekonany, że pomocnik Legii Warszawa udźwignie ciężar psychiczny i wyjdzie na boisko od początku.
Marek Wawrzynowski: Teraz chyba tak, to facet z dość mocną psychiką, poza tym ma na tyle mocną pozycję w polskiej piłce, grał w takich meczach, że nie powinien mieć problemu. Oczywiście nie wiem jaka będzie skala „hejtu”.
Kamil Kostogrys: Oj nie potrafi Mączyński wyciągać wniosków, nie potrafi. Mimo doświadczeń z ostatnich miesięcy, pełnych bezsensownych deklaracji i absurdalnych twitterowych dywagacji, w środku tygodnia dolał oliwy do ognia wszem i wobec ogłaszając, że dla Wisły zrobił na tyle dobrą robotę, że dzisiaj może przyjechać do Krakowa z podniesioną głową. Tym samym popularny „Mąka”, nie nauczył się niczego, sam kręcąc bat, który ostatecznie może obrócić się przeciwko niemu. Ten w niedzielny wieczór trafić może w ręce ponad trzydziestotysięcznej publiki, która przybywając na stadion przy ulicy Reymonta, wprost nie będzie mogła doczekać się okazji do przywitania starego „przyjaciela”. Jedno jest pewne – historia lubi się powtarzać. Był Emilian Dolha, czy będzie Krzysztof Mączyński? Ten drugi, zanim jeszcze trafił na Łazienkowską, nie popisał się umiejętnościami trzymania nerwów na wodzy. Wtedy presję wywierała jednak garstka kibiców na twitterze oraz dziennikarze. Teraz Mączyński zmierzyć będzie musiał się z wypełnionym do ostatniego miejsca wrogo nastawionym stadionem, a w tym pojedynku jest na straconej pozycji.
Norbert Skórzewski: Jeżeli ktoś wytrzymuje presję związana z występem w ćwierćfinale Mistrzostw Europy, stawka meczu z Wisłą Kraków nie powinna go przerastać. Krzysztof Mączyński trochę się nasłucha, ale raczej nie wpływie to na jego postawę. Inna sprawa, że ta jest ostatnio daleka od oczekiwań.
Carlitos to będzie gwiazda tego wieczoru? Czy wyłoni się ktoś z drugiego planu?
Przemysław Bator: Carlitos to niekwestionowana gwiazda Wisły, dlatego jego kandydatura do miana bohatera jest jak najbardziej logiczna. Ale to polska Ekstraklasa, tu wszystko jest możliwe. Często w tego typu spotkaniach największe gwiazdy gasną. Jeśli miałbym wskazać kogoś z drugiego szeregu, kto może oczarować dziś publiczność, to stawiam na Jesusa Imaza.
Marek Wawrzynowski: To wydaje mi się pytanie zbyt „precyzyjne”, gwiazd wieczoru może być kilka, na pewno Carlitos ma jakość. Swoją drogą on pokazuje, w jakim miejscu jest nasza piłka. Przyjeżdża trzecioligowy hiszpański piłkarz, trochę lepiej wyszkolony technicznie, i rozwala system.
Kamil Kostogrys: Na ten moment, w naszej skromnej lidze, nie ma zawodnika, który pod względem efektowności mógłby dorównać hiszpańskiemu zawodnikowi Wisły. Nawet gdy cała ekipa Kiko Ramireza grała poniżej oczekiwań, Carlitos w pojedynkę potrafił wygrywać mecze. Stwierdzić można więc, że w sytuacjach pod presją, snajper urodzony w słonecznym Alicante czuje się jak ryba w wodzie. Jeżeli miałbym wskazać jednego zawodnika, który w niedzielę może okazać się gwarancją bramek oraz efektownych akcji, to mój typ padłby właśnie na niego.
Norbert Skórzewski: Carlitos ma wszelkie zadatki na gracza meczu. Zawodnika z takim luzem nie było u nas dawno. Oglądałem go na żywo w Gdyni i naprawdę – widać, że ma „to coś”. Swoją drogą wydaje się też w porządku. Przed meczem, zaraz po wyjściu z autokaru, podszedł do stojących obok kibiców i przybijał z nimi piątki.
Twój typ na ten mecz?
Przemysław Bator: Na Twitterze wytypowałem 1:0 dla Legii po golu Mączyńskiego w ostatniej minucie, ale było to delikatne mrugnięcie okiem do followersów. Moim skromnym zdaniem wynik będzie się kręcił w okolicach remisu. Liczę po cichu, że po raz kolejny bohaterem okaże się Jarek Niezgoda.
Marek Wawrzynowski: Stawiam na zwycięstwo Legii Warszawa 3:2.
Kamil Kostogrys: Serce mówi, że mecz zakończy się minimalnym zwycięstwem Wisły… z kolei rozum podpowiada bezbramkowy remis. Przed tygodniem w starciu Śląska z Wisłą wrocławianie zagrali „otwartą” piłkę, co ostatecznie obróciło się przeciwko nim. Sądzę, że Romeo Jozak podobnego błędu nie popełni, a w Krakowie jego zawodnicy schowają się za podwójną gardą, wypatrując swoich szans w kontratakach. Z drugiej zaś strony, w podobny sposób warszawianie zagrali w Poznaniu, co ostatecznie nie przyniosło dobrego efektu końcowego. Mam nadzieję, że podobnie będzie w niedzielę i Wisła wygra ten mecz.
Norbert Skórzewski: Pomimo tych pochwał dla Carlitosa, stawiam 2:1 dla Legii.
ROZMAWIAŁ TOMASZ SZCZYGIEŁ
Lubie sobie obejrzeć mecz lub dwa, ewentualnie siedemnaście.