Śląsk Wrocław
Wszystko co najgorsze już się Śląskowi przytrafiło. Teraz może być tylko lepiej
Autor
Piotr Potępa
Ktoś, kto gdzieś tam rządzi tym całym ziemskim padołem, musiał wczoraj wyjątkowo Śląska nie lubić. Na klub z Wrocławia spadły prawie wszystkie możliwe plagi. Przytrafiło się w zasadzie wszystko co najgorsze. Czerwona kartka, dwa karne dla Wisły Płock, niestrzelony karny przez Piecha, a na dokładkę dwa gole załadowane Śląskowi przez Kamila Bilińskiego. Tylko jakaś poważna kontuzja mogła sytuację pogorszyć. Na szczęście obyło się bez tego. Plusy? Debiuty dwóch młodych chłopaków: Konrada Poprawy i Macieja Pałaszewskiego i fakt, że Tarasovs mecz z Pogonią obejrzy z trybun.
Zacznijmy więc od czerwonej kartki dla Tarasovsa, bo to w jaki sposób do tej sytuacji doszło, nadaje się do piłkarskiego kryminału. W momencie, w którym zawodnik Wisły wyrzuca piłkę z autu w stronę Bilińskiego przy napastniku Nafciarzy stoi trzech graczy Śląska. Wydaje się więc, że tacy wyjadacze jak Pawelec, Celeban i Chrapek bez problemu poradzą sobie z Bilą. Tak wyglądało ustawienie zawodników w momencie, w którym Biliński przedłuża piłkę do Vareli:
Nikt mu nie przeszkadza. Każdy jest przynajmniej metr od niego. Celeban odprawia jakieś taneczne modły. Defensywny horror, a to jeszcze nie koniec. Tarasovs miał Varelę cały czas przed sobą. Mija sekunda i Varela zasuwa na bramkę Śląska z piłką i ma przed sobą tylko Wrąbla. Każdy wie, że Tarasovs nie jest ani zwrotny, ani szybki. Powinien to też wiedzieć jego kumpel z obrony Djordje Cotra, który widząc co się dzieje, zamiast odpalić turbo i pędzić z asekuracją ile sił w nogach, postanowił odpowiedzieć wszystkim na pytanie „dokąd nocą tupta jeż?”
Akcja poszła dalej. Tarasovs gonił i gonił. Już przed polem karnym zaczął chwytać napastnika Wisły za ramię. W mojej opinii, w momencie, kiedy Varela wpadł w pole karne, Tarasovs powinien odpuścić. Wiedział, że go nie dogoni i powinien przewidzieć, że napastnik może zmienić kierunek biegu, co przy tej prędkości może doprowadzić do faulu. Powinien też zrobić użytek z rozumu i nie narażać się na to co właśnie zrobił. Chyba lepiej odrabiać jednego gola straty w jedenastu niż w dziesięciu, prawda? Po drugie, w bramce stał jeszcze Kuba Wrąbel, więc gol wcale nie był przesądzony. Niezastąpiony Tomasz Hajto ująłby to mniej więcej tak: Igor odpuść go, nie ryzykuj czerwonej kartki, uwierz w Kubę Wrąbla, może obroni. Mogło być 1:0, ale Śląsk nadal miałby całą jedenastkę na boisku. Niestety, w dwunastej minucie meczu wrocławianie stracili i bramkę i zawodnika, a także szanse na jakikolwiek korzystny wynik.
To jednak nie był koniec nieporadności w obronie. Osiem minut później znów w głównych rolach Pawelec, Celeban i Cotra.
Pawelec i Cotra we dwóch nie dali rady Michalakowi, ale to jeszcze nie jest najgorsze, bo ten chłopak jest bardzo szybki. To co zrobił w tej sytuacji Celeban woła o pomstę do nieba. W momencie kiedy Michalak wpada w pole karne, Celeban ma Bilińskiego za plecami. Zamiast go zastawić, zrobić cokolwiek, żeby uniemożliwić mu dojście do piłki, daje mu się po prostu wyprzedzić. CELEBAN… daje się wyprzedzić… BILIŃSKIEMU… jak jakiś amator! Naprawdę niewiarygodne rzeczy działy się w tym meczu.
Jak widzicie Biliński jest przed Celebanem. Zastanawiam się jeszcze czy Kuba Wrąbel mógł próbować sięgnąć tę piłkę żeby przeciąć podanie, ale chyba wymagam od niego za dużo. Martwi mnie natomiast to, że Cotra znów odpuścił.
Przy trzecim golu zaczęło się od fatalnego rozegrania przez fatalnego w całym meczu Vacka. Kosecki traci piłkę na własnej połowie. Merebashvili objeżdża Pawelca jak chce. Celeban zamiast mu pomóc, znów odprawia jakiś dziwny taniec w okolicy jedenastego metra. Gruzin na spokojnie pakuje piłkę do siatki po dalszym rogu i w zasadzie w 33. minucie jest już totalnie po meczu.
Wrócę jeszcze do szybkości Michalaka, bo to jest niesamowite jak ten chłopak biega. 37. minuta meczu. Robak wykłada ciasteczko Pichowi, który też podobno słynie z szybkości. Robo idzie sam na sam, a za nim pędzi ten młokos. W momencie podania Pich miał taką przewagę:
TRZY sekundy później z tej przewagi nie było już nic, a młodziak dopadł Picha i zabrał mu piłkę.
Podsumowując. W defensywnie znów jest tragedia. Wcześniej tego nie było tak widać, bo w przodzie sporo się działo. Wczoraj jednak bardzo widoczny był brak Sito Riery, bo Kamil Vacek póki co jest totalnie bez formy. Po drugie jest nieprzygotowany kondycyjnie. Około 70. minuty wyglądał jakby miał zaraz wypocić całą wodę z organizmu, a potem wyzionąć ducha. Pich też gdzieś zagubił swoją formę i wczoraj ten zespół w przodzie ciągnął Kosecki. Problem w tym, że Kosa czasem jest jak jeździec bez głowy.
Najgorsze jest jednak to, że ostatnio fatalnie wygląda Celeban. Nie jest to jego pierwszy mecz na tak niskim poziomie. Teraz nasuwa się pytanie, czy to Tarasovs swoją formą równa do kapitana? Czy może jednak Celik dostosowuje się do Igorsa? To jest jednak nieważne. Panowie, po prostu obaj weźcie się w garść, bo jak tak dalej będziecie grać, to nie wejdziecie do pierwszej ósemki. Jak nie wejdziecie do pierwszej ósemki, to nie zepnie się budżet. Niedopięty budżet w klubie oznacza opóźnienie waszych wypłat albo jeszcze coś gorszego, czego kibice wam nigdy nie wybaczą.
***
Jest ładny styl gry. Jest skuteczny napastnik i kreatywny rozgrywający. Są szybcy skrzydłowi. Brakuje tylko stabilizacji formy i przede wszystkim pewności w obronie. Mam nadzieję, że rehabilitacja takich ludzi jak Kokoszka, Dankowski czy Jović skończy się jak najszybciej. Z Tarasovsem na stoperze, Celebanem w tak fatalnej formie i Pawelcem na boku obrony, Robak będzie musiał strzelać przynajmniej cztery gole w meczu. Jeśli ktoś chce myśleć o zwycięstwach oczywiście. Czternaście meczów w tym sezonie i tylko Lech Poznań nie strzelił Śląskowi gola.
Panowie piłkarze. Jesteście zdecydowanie lepsi od swoich poprzedników, którzy nie dość, że hańbili klubowe barwy, to jeszcze obrzydzali mi piłkę nożną. Weźcie się w garść, póki jeszcze nie jest za późno. Koniec pitolenia, robota czeka. Dostajecie teraz słabą i rozbitą Pogoń u siebie. Czas się odkuć! Hej Śląsk!
Piotr Potępa
Piszę dla Watch-Esa i 2x45info. IT QA. Zakochany we Wrocławiu i Warszawie sprzed wojny.