
Na taki obrót spraw nic nie wskazywało. Były duże nadzieje i oczekiwania, a niektórzy nawet już przed meczem dopisywali Miedziowym komplet punktów. Gdyby sie powiodło, z tego sezonu można jeszcze było zrobić coś fajnego. I to nawet wychodząc eksperymentalnym dość składem. A jednak się nie udało. Przegraliśmy derby, szanse na osiągnięcie celu bardzo się zmniejszyły, a nastroje wśród kibiców panują wręcz minorowe. Ot, jedno wielkie Zagłębie goryczy.
To nie koniec świata
Jeden z moich tekstów na jesień (tutaj) zaczynał się od takich słów:
„Znany brytyjski dziennikarz i publicysta Jeremy Clarkson napisał w jednej ze swoich książek, że rozczarowanie to najgorsze możliwe uczucie. Sugeruje ono bowiem, że w coś lub kogoś pokładaliśmy nadzieję, wierzyliśmy w powodzenie jego działań, a efekt był niestety dokładnie odwrotny. Rozczarowanie zatem to nic innego jak pozbawienie wiary i nadziei, a bez tego wszystko traci sens”.
I nie ma co ukrywać. Wczoraj kilka minut po 20:00, a może nawet szybciej, wszyscy czuliśmy to samo. Jedną wielką gorycz. Wszyscy bowiem bardzo liczyliśmy na to, że wynik będzie zgoła inny, a nawet jeśli nie on, to chociaż styl, w jakim zagramy, będzie dawał nadzieję na lepszą wiosnę. Tylko że nawet, iż stało się coś zupełnie innego, pomimo całego rozgoryczenia nawet przez chwilę nie przyszło mi do głowy, aby pozwolić mu zepchnąć rozsądek na drugi plan.
A rozsądek mówi, że ten mecz był ważny, może nawet najważniejszy, ale tylko i wyłącznie do ostatniego w nim gwizdka. Po nim stracił prawie całe znaczenie. Jasne, że kibiców bolało. Ba, pewnie boli nadal i boleć będzie jeszcze przez jakiś czas. Karawana musi jednak jechać dalej. Właśnie po to, by przed kolejnymi derbami — bez względu czy w tym, czy w przyszłych sezonach — znów móc pompować derbowy balonik, wbijać szpilki kolegom zza lasu i najzwyczajniej w świecie móc emocje przeżywać ponownie.
Młodzi będą popełniać błędy!
Nie wiem, ile razy trzeba powtarzać to zdanie, aby odniosło ono zamierzony skutek. Wiem jednak, że gra warta jest świeczki, choć czasem nie będzie to najprzyjemniejsze zadanie na świecie. Wszyscy jak jeden mąż apelowaliśmy do władz klubu, aby skończyć z latami hipokryzji, w których o stawianiu na młodzież tylko się mówiło, a za słowami nie szły żadne czyny. Skoro więc czy z wyboru, czy z biedy stało się to faktem, tylko hipokryta odważyłby się to krytykować.
Czy Dawid Pakulski zagrał dobry mecz? Nie, nie zagrał. Był przestraszony, grał asekuracyjnie, często myślał za wolno, a strat zaliczył tyle, że mógłby z nich zbudować pokaźny domek. I jeszcze się w nim urządzić. Tylko czy Dawid Pakulski zagrał na miarę swoich możliwości? Nie. Dostał piekielnie bolesną lekcje ligowego grania i takich doświadczeń zebrać nie da się inaczej. Do tego meczu on sam będzie wracał jeszcze nie raz i nie pięć. To będzie dla niego nowy punkt odniesienia. Jeśli sobie z tym poradzi, jeszcze wszyscy będziemy się z tego śmiali. Jeśli nie… cóż, proza życia.
Najlepszym przykładem niech będą dwaj jego koledzy ze środka. Jagiełło od Lenczyka dostał wędkę jeszcze w pierwszej połowie, a Slisz po pierwszych występach w seniorach na jakiś czas przepadł zupełnie w zespole rezerw. Obaj potrzebowali trochę czasu, aby się z tym uporać i dziś są w tym miejscu, w którym są. Czy uda się to wszystkim? Jasne, że nie. Ale przynajmniej każdy z nich będzie miał na to takie same szanse.
Figo-zależni
Nie jest to dla mnie najmilsza z możliwych informacji. Fanem Figo bowiem nie jestem i już pewnie nigdy nie zostanę. Tyle że to nie znaczy, że pewnych rzeczy nie dostrzegam, a już na pewno, że nie potrafię ich docenić. A nie sposób nie cenić wkładu Starzyńskiego Filipa w grę Zagłębia Lubin. Jasne bywa irytujący, czasem człapie po boisku od niechcenia, a czasem znika na długi minuty, jakby totalnie na niczym mu nie zależało.
Ma też oczywiście dni, kiedy po prostu mu idzie. A wtedy wracają jak bumerang dyskusje czy reprezentacja to dla niego kalosze za duże, czy może jednak jakoś sobie w nich poradzi. I nie mam tu na myśli „magic touch”, które czasem zabiera ze sobą na boisko. Po TweetUP’ie już w zupełnie luźnej rozmowie z Michałem Żewłakowem on sam zwracał na to uwagę. Każdy, kto myśli, że Filip Starzyński to tylko karne czy stałe fragmenty jest w błędzie. Nawet pomijając suche liczby, jego obecność na boisku jest nie do przecenienia. Wczoraj przekonaliśmy się o tym boleśnie.
Muszę też przyznać, że wiele razy zastanawiałem się, czy gdyby Starzyńskiego na boisku nie było i w jego buty wsadzić Jagiełło, czy młodszy z Filipów poradziłby sobie z tą rolą. Nie będę ukrywał, że chciałbym. Tylko że raczej to się nie uda. Mecz ze Śląskiem pokazał, że „dycha” to chyba jednak nie do końca bajka Fifiego i każda taka próba skazana jest na niepowodzenie. Takie życie. Widać było wczoraj, że Filip się starał, próbował brać na siebie ciężar gry, ale… No właśnie. Czasem po prostu nie żre — mówiąc brzydko.
O meczu słów kilka
Pozwólcie, że w tym miejscu zamieszczę kilka swoich luźnych spostrzeżeń. Z częścią może się zgodzicie, z innymi pewnie nie. Będzie, chociaż o co się pokłócić przez cały długi tydzień do meczu z Lechią 🙂
- Patryk Tuszyński duma ligi hej, duma ligi hej (tu wstawić ikonkę nutek)
- Ustawienie Pakulskiego w środku zaskoczyło. Gdy tylko było wiadomo, że Starzyński nie zagra, spodziewałem się w środku zobaczyć Pawłowskiego. Grywał już w środku i czasem dawało to przecież całkiem niezłe efekty.
- Bardzo słabo bronimy SFG. Sposób, w jaki przy bramkach zgubiliśmy krycie, był wręcz zatrważający. Kamyczek do ogródka „el capitano”.
- Nasze SFG były jeszcze słabsze. W zasadzie nie tworzyły żadnego zagrożenia.
- Patryk Tuszyński duma ligi hej, duma ligi hej (tu wstawić ikonkę nutek)
- Nie wiem, co działo się w szatni, ale nigdy więcej nie ma prawa się powtórzyć.
- Znane z raportu Engela dla Ekstraklasy „tąpnięcia psychiczne po stracie bramki” bardzo widoczne. Tu przegraliśmy swoją szansę.
- Magiera oglądał w tym meczu Slisza. I super, bo Bartek zagrał dobre zawody i nie pękał — choć ta jedna strata na koniec… grr!
- Bartek Pawłowski albo dzień ma, albo nie. Żadne wielkie odkrycie, ale trzeba ustalić, co o tym decyduje. I to na wczoraj!
- Przesunięcie Bohara do środka nie zadziałało. Damian nie mógł się tam odnaleźć.
- Sirotov musi dostać swoją szansę od pierwszych minut albo nigdy się nie dowiemy, czy może coś dać tej drużynie.
- Musimy poszukać więcej opcji w ataku pozycyjnym. Robienie miejsca dla Balića jest zbyt czytelne już. Tak straciliśmy 3 bramkę (fart, że VAR anulował)
- Patryk Tuszyński duma ligi hej, duma ligi hej (tu wstawić ikonkę nutek)
Mam ku…normalnie dosyć!
Kompletnie tego nie rozumiem, a już na pewno tego nie kupuje. Jakim cudem ten chłop jest w stanie wciąż przyprawiać nas wszystkich o ból zębów, a mimo wszystko wciąż utrzymywać miejsce w podstawowej jedenastce? Strata goni stratę, jego zmysł do gry kombinacyjnej można porównać chyba tylko do wpływu rozmnażania pingwinów królewskich na ceny srebra na Tokijskiej giełdzie, a skuteczność do… Jezu… (wdech, wydech, wdech…) no tego wręcz nie da się porównać do niczego, chyba że zaczerpniemy najpierw solidnie z kociołka z sokiem z gumijagód.
Aby jednak uzmysłowić Wam, z jak wzniosłą materią się tu mierzę, z pomocą pospieszył niezawodny w takich sytuacjach Twitter:
— rafal czerwonka (@rafalczerwo) February 26, 2019
***
I to był Szach-Mat. Pamiętacie pewnie wszyscy, jaka debata rozpętała się w naszym kraju, gdy Lewandowski na turnieju nie zdobywał bramek. Ileż to było głosów, że może i nie zdobywa, ale haruje dla zespołu jak wół i trzeba brać to przecież pod uwagę. Bla bla… Ci sami eksperci, jak tylko nazwisko nie było polskie, nie mieli juz żadnych rozterek i w większości powtarzali jak mantrę: napastnika rozlicza się z bramek.
Patryk Tuszyński obecnie, nawet jeśli jest najlepszym zawodnikiem na pozycję numer 9 według Vandala, nie prezentuje w zasadzie nic, czym trener mógłby go w oczach kibiców bronić. Opinia to jedno, ale gdy spojrzeć głębiej, Patryka nie bronią również liczby. Nie tylko brak goli, ale nawet jego statystyki, jak index InStat, są z reguły jedne z najgorszych w zespole. W jakim elemencie się wyróżnił wczoraj? W… stratach piłki. Zanotował 16 strat i ani jednego nabycia… Szacun Panie Patryku!
Napisałem to wczoraj i sadząc po tym, co widziałem wśród waszych wypowiedzi, myślę, że mogę powiedzieć to za nas wszystkich. Trenerze Van Dael, mamy go już serdecznie dosyć. Jego nieporadności, ciągłego zwalniania gry, bezsensownych strat, kółeczek bez ładu i składu a przede wszystkim bezradności. Wiem, że Patryk źle znosi rywalizację. Mówiło się o tym już jakiś czas temu. Ale skoro nie potrafi sobie z nią poradzić, a zespołowi daje niewiele — mówiąc delikatnie — to czas poszukać innych rozwiązań.
Najwyższy czas!
Zagłębie goryczy
Co zatem po wczorajszym meczu wiemy? Cóż, wiemy dokładnie to samo, co wiedzieliśmy jeszcze przed wznowieniem rozgrywek na wiosnę. To będzie cholernie ciężka druga część sezonu. Nie tylko dlatego, że młodzi potrzebują czasu, aby w tej drużynie stanowić ważne elementy. Ciężka również dlatego, że nie udało się w tej szatni dokonać większych zmian, które zapowiadano, a o czym jakbyśmy już zapomnieli. Pewnych rzeczy w futbolu przeskoczyć się nie da i to właśnie jedna z nich.
Rozumiem to wielkie Zagłębie goryczy. Rozumiem rozczarowanych kibiców, bo sam jestem jednym z Was. Wiem, że rozgoryczeni są też sami piłkarze, choć niesprawiedliwie uważam, zarzucacie im, że przeszli obok meczu. Łaska Pańska na pstrym koniu jeździ, ale czasami mam wrażenie, że idziecie o krok za daleko. Popadacie ze skrajności w skrajność, sprowadzając życie do formy bezdusznie binarnej. Nie tędy droga.
Ta gorycz, którą teraz czujemy, może się nam jeszcze przysłużyć. Jeśli znajdziecie w sobie trochę cierpliwości, zagryźcie zęby i przyjmijcie poniedziałkowy wynik po męsku. Tym, którym da mobilizacyjnego kopa, będziemy jeszcze w tej rundzie oklaskiwać. Ci, których sparaliżuje, na dłużej miejsca zagrzać na dłużej tu nie mogą. Nie sposób wygrywać, zawsze i wszędzie. Sztuką jest podnoszenie się po porażkach, właśnie takich jak ta derbowa. Dotyczy to piłkarzy… i nas wszystkich również!

2 Comments
Leave a Reply
Anuluj pisanie odpowiedzi
Musisz zobaczyć
Pingback: Zagłębie niepowodzeń | WATCH EKSTRAKLASA
Pingback: Zagłębie konsekwencji | Zagłębie Lubin | WATCH EKSTRAKLASA