Nie wiem, czy też tak macie: czasami jak tylko wstanę, wiem, że szykuje się dobry dzień. Poranna kawa smakuje mi jakoś lepiej niż zwykle. Na zewnątrz jest „przyjemnie rześko”, choć termometr pokazuje jedynie 6°C i ogólnie rzecz biorąc, świat wydaje się jakoś trochę bardziej przyjazny, niż zwykle. Dziś zatem nie będzie miejsca na problemy i marudzenie. Zamierzam przyjść na stadion wcześniej, zjeść coś dobrego, potem obejrzeć mecz i najzwyczajniej w świecie cieszyć się dniem. Ot jedno wielkie Zagłębie beztroski
Wiosenna kampania
Z faktami nie da się polemizować. Prawda stara jak świat. A fakty są takie, że nasze wiosenne zmagania przynoszą trochę niespodziewane efekty. Co prawda o potencjale Zagłębia mówiło się najczęściej w negatywnym świetle, ale za nami już pięć kolejnych meczów, z których aż cztery zostały wygrane. Może rywale nie byli w swojej najlepszej dyspozycji, ale to zupełnie nie umniejsza nam zasług.
Zresztą całkiem ciekawym faktem jest to, że na chwilę obecną jesteśmy jednym z 3 zespołów, które od wznowienia rozgrywek zdobyły najwięcej punktów. Co nawet ciekawsze nie ma w tym gronie żelaznych faworytów ligi: Legii i Lecha ani liderującej Lechii czy zawsze groźnej Jagiellonii. Cracovia, Piast i Zagłębie na razie rozdają w lidze karty i wszystko wskazuje na to, że wszystkie te ekipy zrealizują swój cel, jakim jest górna ósemka.
Przyjdź przed meczem
To będzie już drugie podejście Zagłębia do reorganizacji dnia meczowego. Pierwsze podejście, które miało miejsce w zeszłym roku było dość… skromne. Pisałem wtedy, że wyglądało to trochę tak jakby w klubie nie wierzono, że ta idea w ogóle ma u nas rację bytu (zdjęcie poniżej) i zrobiono ją na pół gwizdka. Coś, co w większości miast europy jest „oczywistą oczywistością” i cieszy się ogromna popularnością u nas dopiero zaczynało raczkować.
Zupełnie jak za pierwszym razem klub znów przygotował dla kibiców na swoich terenach zielonych specjalną strefę, w której już na dwie godziny przed meczem będzie można spotkać się z przyjaciółmi, coś zjeść i wspólnie oczekiwać na mecz. Za to wielki plus.
Może za pierwszym razem nie było wielkiego zainteresowania, ale zawsze byłem zdania, że do tego typu rzeczy kibiców trzeba przyzwyczajać przez czas dłuższy i nie zrażać się, jeśli od początku nie jest to spektakularnym sukcesem. Ze swojej strony bardzo mocno namawiam, bo bez Was to się nie uda! Przyjdźcie wcześniej, zobaczcie co i jak, korzystajcie, a potem komentujcie, co było dobre, co Wam się podobało najbardziej, a co według Was egzaminu nie zdało. Nie będą nam tu Wąs i Koks mówić jak jest 😉
Poza tym takie doświadczenie może Zagłębiu bardzo się przydać już niebawem, podczas KGHM Cup, o którym niedługo napisze dla Was trochę więcej.
Liga będzie ciekawsza
Pijąc rano kawę, śmiałem się pod nosem, ze mój dobry nastrój dziś wynika pewnie z faktu, że dwa wczorajsze spektakle ekstraklasy „przedrzemałem” prawie w całości. Normalnie, jak w weekend człowiek przyjmie dawkę ligowych ekscesów piłkarskich zwanych Lotto Ekstraklasą, cały tydzień nie może się po tym otrząsnąć. A tu nie dość, że człowiek odespał te wszystkie dni, gdy spać chodził, jak już w zasadzie inni wstawali, to jeszcze ominął go ten ładunek pozytywnych emocji. Same plusy dodatnie…
Kiedy jednak drzemałem, w lidze działy się rzeczy dla Zagłębia mało korzystne. Najważniejszy, z perspektywy walki o górną ósemkę, wynik padł na Podlasiu, gdzie Korona dość łatwo ograła Jagiellonię i odskoczyła nam na trzy punkty. Tego nie spodziewał się raczej nikt. Korona mimo najtrudniejszego terminarza na razie radzi sobie dobrze, co dla nas nie jest najlepszą wiadomością. Dzięki temu dziś jesteśmy znów na musiku i nie możemy sobie pozwolić na żadną stratę punktów.
Choć może to i lepiej. Banda Vandala od początku wiosny jest przecież pod prądem, a mimo to zanotowaliśmy cztery wygrane w pięciu meczach, strzelając 10 bramek przy tylko 4 straconych.
Zagłębie beztroski
Jeszcze niedawno nic na to nie wskazywało, że wiosną będziemy mogli z takim spokojem podchodzić do kolejnych spotkań. Stało się jednak inaczej i trochę niespodziewanie włączyliśmy się nawet do walki o górną ósemkę. W dodatku wcale nie będąc na straconej pozycji, bo miejsce to możemy wywalczyć sobie sami, bez oglądania się na rywali. Jest to, jak sądzę, jedna z najlepszych wiadomości tej wiosny.
Najlepszą jednak jest fakt, że słowa „Dziś wszyscy są szczęśliwi…” już dawno tak dobrze nie oddawały nastrojów panujących w Lubinie.
Wszyscy na mecz!
Pingback: Ot, jedno wielkie Zagłębie... | Zagłębie Lubin | WATCH EKSTRAKLASA