Reprezentacja Polski w rozegranym w środę w Gdańsku meczu pewnie pokonała Finlandię 5:1. Było to ostatnie przetarcie przed zbliżającymi się meczami o ważne punkty w Lidzie Narodów i zarazem pierwszy mecz towarzyski od ponad dwóch lat.
W porównaniu ostatniego sparingu przeciwko Irlandii rozegranego 18.09.2018 nastroje wśród sztabu
szkoleniowego, jak i kibiców mogą być zgoła odmienne i można z optymizmem czekać na następne spotkania kadry. Martwić może jedynie głupio stracona bramka.
Mecz rezerwowych
Oba zespoły wybiegły dziś na murawę w nieco eksperymentalnych składach. W naszej reprezentacji zabrakło chociażby Roberta Lewandowskiego, Grzegorza Krychowiaka czy Wojciecha Szczęsnego. Szanse na debiut w trakcie trwania spotkania otrzymało aż 5 zawodników. W podstawowym składzie wybiegli: Sebastian Walukiewicz, Michał Karbownik i Bartłomiej Drągowski. Po przerwie do tego grona dołączyli Paweł Bochniewicz i Alan Czerwiński.
Finowie również nie wybiegli podstawowym składem – zabrakło m.in. Teemo Pukkiego i Lukasa Hradeckyego. Debiutanci pokazali się z dobrej strony, pochwalić należy w szczególności Michała Karbownika, asystującego przy golu Arka Milika. Bardzo udany występ zanotował, też niezbyt poważany przez selekcjonera Karol Linetty, który był dziś istnym dyrygentem naszej linii pomocy, będąc bardzo aktywnym zarówno w ofensywie, jak i pod własną bramką.
Król Turbo i przełamanie napastników
Zawodnikiem meczu bezsprzecznie możemy określić Kamila Grosickiego. Popisał się on dziś
hat-trickiem, warto zauważyć dodatkowo, że dwa z tych goli skrzydłowy West Brom zdobył po strzałach zza szesnastki. Można stwierdzić, że dobry występ w dzisiejszym meczu był mu potrzebny jak nigdy, gdyż w zespole klubowym nie wystąpił w ani jednym spotkaniu w tym sezonie. Dzisiejszymi bramkami wysyła jasny przekaz menadżerowi The Baggies Slavenovi Biliciovi, że jest doskonałej dyspozycji i należy mu się szansa.
Cieszyć mogą też na pewno bramki Piątka i Milika. Szczególnie dla tego drugiego trafienie to może okazać się niezmiernie ważne, gdyż wydaje się, że w obecnej rundzie w SSC Napoli „murawy nie powącha”. Napastnik Herthy ostatni tydzień również może zaliczyć do udanych. Po asyście w ostatnim meczu Herthy, dziś dokłada trafienie.
Dominacja Biało- Czerwonych
Dziś na stadionie w Gdańsku widzieliśmy dwie znacznie różniące się od siebie części gry. W pierwszych 45 minutach całkowicie stłamsiliśmy rywala, nie pozwalając mu na praktycznie żadną akcję. Duże wrażenie zrobił na pewno w szczególności pierwszy kwadrans meczu w którym całkowicie zepchnęliśmy Skandynawów do momentami wręcz desperackiej obrony, czego efektem było szybkie strzelenie dwóch bramek i szanse na kolejne trafienia. Polacy grali z polotem, długo utrzymywali się przy piłce, ładnie przerzucali ciężar gry. Efektem tak konsekwentnego i mądrego stylu gry był trzeci gol autorstwa świetnie dysponowanego dziś Kamila Grosickiego.
Finowie jakiekolwiek zagrożenie byli w stanie stworzyć jedynie po stałych fragmentach gry, które dodatkowo nie były dziś najlepiej wykonywane. Niestety po zmianie stron, mimo bramki Krzysztofa Piątka, a szczególnie po 60. minucie do głosu zaczęli dochodzić goście. Było to najbardziej widoczne po wejściu Glena Kamary, dzięki któremu momentami byli w stanie całkowicie zdominować środek pola. Stworzyli kilka dobrych akcji, złapali „wiatr w żagle”. W końcu po fatalnym błędzie debiutującego w tym meczu zawodnika SC Heerenveen Pawła Bochniewicza przeprowadzili szybką kontrę, która wykończył pięknym strzałem Ilimari Niskanen. Wydawało się, że zaraz pójdą za ciosem, lecz mimo kilku akcji nic groźno nie byli w stanie wykreować. Później do głosu zaczęli dochodzić znowu nasi reprezentanci. Ostatecznie w końcówce ,,kropkę nad i”postawił ładnym uderzeniem Arkadiusz Milik.
***
Jerzy Brzęczek może być zadowolony, ze swoich zawodników. Szkoda jedynie straconego gola, lecz
w porównaniu do tego, co serwowała nam kadra, chociażby w meczu z Bośnią, dzisiejszy mecz
można umieścić w gronie tych zdecydowanie udanych i ciekawych.
Fot.: Wikimedia Commons, Екатерина Лаут