Obserwuj nas

Felietony

Antykoncepcyjny Szymański – czyli Sousa wie lepiej

Po powołaniach Paulo Sousy przez całą Polskę przetacza się głos oburzenia: „jakim prawem powołania nie dostał Sebastian Szymański?”. Tymczasem nikt nie patrzy na dwie rzeczy. Zawodnik ten nie pasuje pod spojrzenie Sousy i że to nie jest skrzydłowy.

Skrzydłowy? Nie

Pierwszy błąd jaki popełniają kibice patrząc na zawodnika Dynama Moskwa to uznawanie go za skrzydłowego. Powodem tego jest fakt, że grał na tej pozycji w Legii. Tymczasem w Dynamie z Polaka zrobiono zawodnika grającego na pozycjach 8/10. Patrząc na środek pomocy Szymański wydaje się być trochę zbędny. Przy Klichu, Zielińskim, Krychowiaku w formie, Linettym i Moderze jest on daleko od gry. Prawa strona? Szymański nie nadaje się na wahadło, ale o tym za chwilę. Do tego tu również ma konkurencję – Jóźwiak i Frankowski wydają się lepszymi opcjami.

Z drugiej strony to niebotyczne nieporozumienie, że w kadrze miejsce ma Płacheta, który ostatni raz zagrał w jakimkolwiek meczu… na Euro i mimo wszystko – Damian Szymański. Ten drugi mógł dostać powołanie „za zasługi”, czyli ostatnią bramkę z Anglią, która uratowała nam remis. Jednak nadal nietypowo wygląda jego obecność przy braku zawodnika o tym samym nazwisku.

Antykoncepcyjny

Gdyby był to Football Manager na naszej skrzynce właśnie wylądowałby mail o treści: „Szymański nie może liczyć na grę póki selekcjonerem jest Sousa.” Rzeczywiście, Sebastian Szymański można odnieść wrażenie, że ma nie po drodze z Portugalczykiem. Już w przeszłości trafiały się sytuacje, gdy zawodnika nie powoływano, bo miał konflikt z trenerem lub z podobnych względów. Wystarczy wymienić takie nazwiska jak Eugen Polanski, Ludovic Obraniak, Artur Wichniarek, Grzegorz Szamotulski (może nie konflikt, ale słynna anegdota z dość niepochlebną wypowiedzią o Pawle Janasie), Artur Boruc, Michał Żewłakow. Tutaj o takiej sytuacji nie ma mowy.

Po pierwsze dlatego, że Paulo Sousa Szymańskiego właściwie nie zna. Po drugie – ciężko mi wyobrazić sobie Szymańskiego skonfliktowanego z trenerem. Tutaj dochodzimy do tego o czym słyszeliśmy już przed Euro 2020(1). Szymański nie pasuje selekcjonerowi do koncepcji. Jest piłkarzem którego charakterystyka nie pasuje dwukrotnemu zwycięzcy Ligi Mistrzów. Co więc powoduje to święte oburzenie kibiców i części dziennikarzy?

Mają grać najlepsi

To, że selekcjonerzy dotąd przyzwyczaili nas do tego, że powołują po prostu patrząc na dyspozycję lub nawet nazwisko. Spójrzmy na kilku ostatnich. O Jerzym Brzęczku można powiedzieć wszystko, ale nie, że miał pomysł na kadrę. Można wręcz było odnieść wrażenie, że powołania wymuszają na nim dziennikarze i społeczna presja, ponieważ powoływał tego o kim się mówiło, że powinien go powołać… Ale ten selekcjoner przynajmniej świetnie tańczy. Adam Nawałka miał swoją koncepcję, zdarzało mu się pomijać graczy, którzy zdaniem niektórych musieli być w kadrze (patrzę na ciebie Adrianie Mierzejewski), ale grał dosyć bezpiecznym 4-2-3-1. Natomiast gdy zaczął serio wprowadzać swój nowy pomysł to się pogubił. Do tego ważne są słowa Age Hareide, który twierdził, że Polaków bardzo łatwo przeczytać. No i u Nawałki po etapie testów też dało się kadrę przewidzieć.

Waldemara Fornalika pominę, bo po chyba dwóch meczach jego kadry zacząłem bojkotować reprezentację. Przestałem ją oglądać by się nie denerwować. Fornalik nie miał bowiem koncepcji, wykonawców i szczęścia. O Franciszku Smudzie nie mówmy, ten człowiek czasem wręcz nie zdawał sobie sprawy kogo powołuje (kolejna anegdota o tym jak robił z Sandomierskiego pomocnika, nie wiedząc nawet jak zawodnik ma na nazwisko).

Sousa z pomysłem

Tymczasem Paulo Sousa serio ma pomysł na ten zespół i szuka wykonawców pod swoją taktykę. Nie boi się zaufać młodemu Kozłowskiemu czy Buksie. Przy okazji nie gada jak to piłkarzy z MLS nie powinno się powoływać, bo odległości. Wprowadza pomysły taktyczne testując wykonawców pod nie (niestety przez wprowadzenie Ligi Narodów nie może grać meczów towarzyskich). Nie robi tego jednak jak Jerzy Brzęczek, który wymyślał kwadratowe jaja z 4-3-1-2, nie potrafiąc przygotować drużyny pod to ustawienie. W tej sytuacji serio jest niemal pewne, że Szymański po prostu jest piłkarzem o charakterystyce, która nie pasuje selekcjonerowi. Powtórzę bowiem – na środku nie ma dla niego obecnie miejsca, a na wahadło się nie nadaje. To zawodnik na wskroś ofensywny i jeżeli narzekamy na Jóźwiaka, to uwierzcie – Szymański byłby gorszy.

Poczekalnia

W tej sytuacji Sebastian Szymański zasiadł w poczekalni do gry w kadrze, a od tego jak szybko się z niej podniesie zależy kilka czynników. Pierwszy – jak długo będzie pracował Paulo Sousa, drugi – czy Szymański udowodni Sousie, że pasuje pod jego styl gry, trzeci to  zaś kontuzje kolegów. Jeżeli bowiem któryś z naszych środkowych pomocników i skrzydłowych wyleci z gry to pewniakiem do zastąpienia go w reprezentacji powinien być pomocnik Dynama Moskwa. Jednak nie zapominajmy, że Paulo Sousa lubi czasem zaskoczyć i może nagle się okaże, że do kadry świetnie pasuje Patryk Janasik? Mój mały apel: dajmy Sousie pracować i nie czepiajmy się o jednego niepowołanego, bo nastawianie sztucznie ludzi przeciwko selekcjonerowi to najgłupsze co można robić.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Felietony