Obserwuj nas

Legia Warszawa

Dwa kroki do Europy [Komentarz ze stadionu]

Plan wykonany. Tak chyba najlepiej określić to co stało się w ćwierćfinale Pucharu Polski w środowy wieczór. Legia Warszawa pewnie pokonała Górnik Łęczna i czeka spokojnie na wylosowanie rywala w półfinale. Goście mieli swoje momenty, ale zdecydowanie było widać, że brakowało im zdecydowanego przywódcy w swoim zespole. Nie ma co ukrywać, że każdy z trzech pozostałych zespołów chciałby trafić na trzecioligową Olimpię Grudziądz. Pozostały dwa kroki do upragnionej przygody z eliminacjami do europejskich pucharów. O dziwo trzeba przyznać, że gospodarze zagrali całkiem niezłe zawody.

Portugalskie przełamanie

31 meczów tyle czekał pomocnik Legii Warszawa Josue  na swoją pierwszą bramkę w barwach stołecznej drużyny. Wiele było okazji, ale to właśnie Górnik Łęczna okazał się tym „szczęśliwcem”, który mógł wyjmować piłkę z własnej bramki. Już od wielu spotkań były piłkarz Hapoelu Beer Sheva pokazuje, że to on musi grać na przysłowiowym fortepianie. Jednak tym razem Portugalczyk był ustawiony można powiedzieć, że w jednej linii z Tomasem Pekhartem. Obaj w odpowiednich momentach stosowali pressing, dzięki czemu Górnicy praktycznie oddawali piłkę za darmo.

Wydawało mi się, że po bramce Josue zespół poczuł się bardzo pewny swoich umiejętności. Jakby ktoś spuścił z nich powietrze. Nie było niekontrolowanego chaosu z przodu, a i obyło się bez kompromitujących błędów w obronie. Tylko raz obrona Legii zaspała w pierwszej połowie, gdy niespodziewanym strzałem głową popisał się Goliński. Portugalczyk tym razem nie schodził głęboko po piłkę. Starał operować się w wolnej przestrzeni pomiędzy linią obrony, a linią pomocy Górnika. Szymon Drewniak z Januszem Golem nie do końca poradzili sobie z odcinaniem podań w tej strefie boiska.

Josue do zdobytej bramki dorzucił również asystę do Ernesta Muciego w drugiej połowie po bardzo dobrej kontrze. Oczywiście Portugalczyk mógł już w pierwszej połowie doliczyć do swoich statystyk kolejną asystę, ale po raz kolejny koledzy utrudniali mu zadanie. Piłkę jak na tacy otrzymał Pekhart, który trafił prosto w Macieja Gostomskiego. Pomocnik Legii nie ma łatwo z kolegami z zespołu. Jego xA wynosi 6.63 we wszystkich rozgrywkach nie licząc spotkania środowego.

Powrót do czwórki obrońców

Już w meczu z Wisłą Kraków mogliśmy zauważyć, że finalne ustawienie na boisku różni się od tego co mogliśmy ujrzeć na grafice przedmeczowej w mediach społecznościowych. Legia grała ustawieniem 1-4-2-3-1, w którym rolę prawego obrońcy wcielił się Lindsay Rose. Dodatkowo Mauretańczyk został wyróżniony przez agencję analizującą poszczególne statystyki piłkarzy Comparisanator. Trzeba powiedzieć, że znalazł się w całkiem niezłym towarzystwie.

W spotkaniu z Górnikiem Łęczna na prawej stronie defensywy mogliśmy ujrzeć Mattiasa Johanssona, który pokazał się z naprawdę dobrej strony. Całkiem nieźle układa się jego współpraca z Pawłem Wszołkiem, który moim zdaniem był na równi najsłabszy na boisku wraz Maciejem Rosołkiem. Skrzydłowy Legii w ogóle nie czuł gry w środowym spotkaniu. Wyglądał jakby myślami był zupełnie gdzie indziej. To samo poczucie miałem w stosunku Mladenovicia, który po raz kolejny mnie zawiódł. Serb miewa za duże wahania formy. Z niecierpliwością czekam na powrót Yuriego Ribeiro, który w formacji z czwórką obrońców może być realnym zagrożeniem dla rywala. Z resztą przy obecnej formie Filipa nie ciężko będzie go wygryźć z podstawowej jedenastki.

Najlepszy mecz w tej rundzie

Choć wynik co prawda nie jest zbytnio imponujący to uważam, że to było najlepsze spotkanie Legii Warszawa w rundzie wiosennej. Było ono dalekie od ideału, ponieważ na pochwałę właściwie zasługuje tylko jedna połowa (oraz kilka fragmentów drugiej). Jednak naprawdę dało się wynieść kilka pozytywnych aspektów z gry gospodarzy. Przede wszystkim najbardziej cieszył mnie fakt, że Legia zaczęła wymieniać na połowie rywala podania z pierwszej piłki. Było przyspieszenie akcji w kluczowych momentach akcji. Nie było strachu przed stratą piłki. Łącznikiem pomiędzy linią obrony i Josue był w tym spotkaniu Bartosz Slisz, który całkiem nieźle wywiązywał się ze swoich obowiązków.

***

Dobrym prognostykiem na przyszłość jest również bramka Ernesta Muciego. Albańczyk w ostatnich dniach był na cenzurowanym u trenera Vukovicia. Sam szkoleniowiec na konferencji pomeczowej zapytany o młodego pomocnika powiedział, że od niego oczekuje się dużo więcej, ponieważ wcześniej pokazał, że ma umiejętności do gry w piłkę.

– Ernest to kolejny młody zawodnik. Wymagam od niego dużo, bo ten piłkarz pokazał już, że potrafi. W jego przypadku nie będziemy się zadowalać byle czym. Oczekuje od niego postawy takiej jak dzisiaj. Po wejściu na boisku Ernest pokazał, że jest w stanie zrobić coś z przodu. To nie tylko bramka, ale chociażby dwie próby, w którym również mógł zdobyć bramkę. Jego mankamentem była praca w defensywie, ale w tym aspekcie piłkarz również się poprawił. Wszystko idzie w dobrym kierunku. – powiedział po meczu z Górnikiem trener Aleksandar Vuković.

Trener Vuković zapytany o obecną hierarchię bramkarzy w klubie odpowiedział, że jest zadowolony z Cezarego Miszty i to jaki poziom prezentuje. Jeśli młody golkiper będzie zdrowy to możemy się go spodziewać, że wystąpi w poniedziałkowym meczu ze Śląskiem Wrocław. Moim zdaniem to nieco dziwna decyzja, ponieważ szansę debiutu z Górnikiem Łęczna mógł dostać nowy nabytek Richard Strebinger. Skoro i tak Miszta był brany pod uwagę do w następnej kolejce jako opcja numer jeden.

– Jestem zadowolony z Czarka Miszty od momentu jego wejścia do bramki. Bardzo dobrze zagrał z Termalicą i Wisłą Kraków. Dziś również był pewny. Cieszę się, że mam trzech bramkarzy, na których mogę postawić. Na ten moment – jeżeli nic się niw wydarzy – to Czarek Miszta zagra ze Śląskiem. – dodał trener Vuković po spotkaniu.

 

Oceny pomeczowe, kto na plus, kto na minus?

Największy plus oczywiście stawiam przy zawodniku z numerem 27 na plecach, który zaliczył bramkę i asystę. Lecz również plusa możemy postawić przy szwedzkim obrońcy, który pokazał że aktywnie włącza się do walki o miejsce w wyjściowej jedenastce. Zawodnik sprowadzony latem zdecydowanie lepiej prezentuje się na prawej obronie niżeli na wahadle, czy w trójce środkowych obrońców. Najsłabiej moim zdaniem wypadli skrzydłowi Legii – Paweł Wszołek oraz Maciej Rosołek. Zawodnik wracający z wypożyczenia z Arki Gdynia bo niezłym spotkaniu z Wisłą Kraków zaliczył dosyć spory zjazd. Oby ze Śląskiem Wrocław udowodnił, że to był tylko wypadek przy pracy. Jeśli chodzi o Wszołka to być może jeden mecz na ławce rezerwowych dobrze mu zrobi, bo przecież mamy najszybszego piłkarza w Europie jako zmiennika… 🙂

Skala ocen  1-10

  • Miszta – 6
  • Johansson – 7
  • Wieteska – 6
  • Nawrocki – 4
  • Mladenović – 3
  • Celhaka – 6
  • Slisz – 5
  • Wszołek – 3
  • Josue – 8
  • Rosołek – 3
  • Pekhart – 4
  • Muci – 7
  • Sokołowski – 5
  • Kastrati, Lopes – grali zbyt krótko

 

fot. Mateusz Kostrzewa / Legia.com

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Legia Warszawa