Obserwuj nas

Lech Poznań

Wrocław zdobyty

Wróciła Ekstraklasa! Szczerze się za nią stęskniłem. Lech Poznań pojechał do Wrocławia, żeby zdobyć 3 punkty i chociaż na moment wrócić na pozycję lidera. To się udało. Pierwsza połowa była przespana, ale w drugiej skutecznie przeprowadzili jedną akcję i drużyna z Poznania wygrała 1:0. Jak odpowiedzą Pogoń Szczecin i Raków Częstochowa?

Maciej Skorża zaskakuje

Pierwsze spotkania po przerwie reprezentacyjnej zazwyczaj są sporą niewiadomą, ale trener Lecha, Maciej Skorża, wydaje mi się, że zaskoczył wielu. W każdej formacji doszło do zmian. Niektóre  z nich były wymuszone. Co ciekawe, rzecznik klubu, Maciej Henszel, podawał, że skład kilkadziesiąt minut przed meczem się zmienił, bo z drużyną był Ishak, który miał wyjść w podstawowym składzie. Uniemożliwiły mu to problemy zdrowotne. 

Największe zaskoczenie, przynajmniej dla mnie, przyniosła obsada bramki. Kiedy Bednarek zaliczał słabsze spotkania, Maciej Skorża twardo stał przy swoim, żeby stawiać na Polaka. W meczu z Jagiellonią przed przerwą reprezentacyjną nie popełnił on błędów. Mecz we Wrocławiu zaczął jednak Van der Hart. Jeśli miałbym typować, który z nich wyjdzie w meczu z Legią, stawiałbym na Holendra, bo czuję się pewniej, gdy to on stoi między słupkami. 

Kolejna przespana pierwsza połowa

Lech przesypia pierwsze połowy. Długo by wyliczać, ile było takich spotkań. Nie mam pojęcia, dlaczego się tak dzieje. Piłkarze z Poznania zawsze wyglądają na szczególnie naładowanych energią na początku spotkania, ale nic z tego nie wychodzi. 

Kolejorz na początku ostro ruszył do ataku, ale skończyło się na chęciach. Śląsk dobrze organizował się w defensywie i rozbijał ataki poznaniaków. Co ciekawe, Lech nie oddawał strzałów. Rzadko się to zdarza, bo zazwyczaj w meczu oddaje ich mnóstwo. To pokazuje, że ofensywa słabo działała, a sama drużyna z Wrocławia oddalała zagrożenie. Jedyna ciekawa akcja gości miała miejsce w 39. minucie – po wejściu w pole karne, Dawid Kownacki wyłożył piłkę Amaralowi, ale Portugalczykowi zabrakło centymetrów do udanego dołożenia stopy i zdobycia bramki.

W efekcie pierwsza połowa była nudna. Obie drużyny oddały tylko po jednym celnym strzale. Śląsk od dłuższego czasu rozczarowuje, a kibice Lecha mieli nadzieję, że chociaż z takim rywalem pierwsza połowa będzie przyzwoicie wyglądać. Ci, którzy mieli taką nadzieję musieli przełknąć gorzką pigułkę. 

Wejście smoka po przerwie

Obaj trenerzy dokonali w przerwie zmian. Jedna z nich okazała się bardzo istotna. W Lechu za słabego Kristoffera Velde wszedł Michał Skóraś i to  on w pierwszych czterech minutach drugiej połowy przeprowadził dwie bardzo istotne akcje. Przy pierwszej z nich zawodnik Śląska, Patryk Janasik, wybił piłkę z linii bramkowej, po strzale Jakuba Kamińskiego, a w drugiej Skóraś wykorzystał sytuację sam na sam, po dalekim wybiciu piłki przez bramkarza van der Harta. Ogromny błąd popełnił tu stoper Śląska Szymon Lewkot, który nie zdołał wybić piłki głową daleko od swojej bramki. Sytuacja była jeszcze sprawdzana przez VAR, czy nie doszło tam do popchnięcia obrońcy Śląska. Okazało się, że wszystko odbyło się prawidłowo i Lech mógł się cieszyć na początku drugiej połowy. 

Nie rozumiem, co na boisku robi Velde. Norweski wynalazek kompletnie nic nie gra. Skóraś w 4 minuty zrobił o wiele więcej. Norweg miał masę strat i nieudanych dryblingów. Dlatego młodzieżowy reprezentant zmienił go po przerwie i okazało się to strzałem w dziesiątkę trenera Skorży.

Po zdobyciu bramki Lech nie był bardzo aktywny. W meczu z Jagiellonią szybko padła druga bramka i drużynie z Poznania grało się bezpieczniej, i o wiele łatwiej. Dwie dobre okazje miał Dawid Kownacki, ale je zmarnował. Śląsk się odgryzał i miał trzy niezłe sytuacje. Groźny strzał oddał Victor Garcia, który zdołał zablokować Radosław Murawski. Później Tamas uderzał głową nad poprzeczką bramki Lecha. Był też strzał Krzysztofa Mączyńskiego z ponad 30 metrów. Zaskakujący, ale doświadczony pomocnik minimalnie przestrzelił. 

Generalnie Lech we Wrocławiu nie zachwycił. Był to trudny mecz dla drużyny z Poznania. To zwycięstwo, można powiedzieć, było przepchnięte kolanem. Lech wykorzystał sprzyjające minuty i swoją szansę.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Lech Poznań