Obserwuj nas

Legia Warszawa

Bez fajerwerków przy Łazienkowskiej [KOMENTARZ ZE STADIONU]

Ponownie Legia Warszawa nie zachwyciła. Tak w skrócie można podsumować sobotni mecz z Wartą Poznań. Co prawda trzy punkty pozostały na Łazienkowskiej. Jednak można mieć lekkie pretensje do gospodarzy, że nie zamknęli szybciej spotkania. Do końca goście szarpali i walczyli o doprowadzenie do stanu remisowego. Na szczęście dla kibiców Legii Warszawa ekipa Dawida Szulczka musiała obejść się smakiem i ze stolicy wyjechała bez punktów. Czy w ogóle ktoś zasłużył na miano MVP meczu? Czy Warta wyszła ze swojej połowy? Zapraszam na „Komentarz ze stadionu”

 

Nowe ustawienie, nowe nadzieje

Trener Kosta Runjaić na mecz z Wartą Poznań przygotował małą niespodziankę. Mianowicie Legia Warszawa wyszła ustawieniem 1-3-4-3. Ustawienie, które dawno nie gościło przy ul. Łazienkowskiej od pierwszych minut. Jednak ku zdziwieniu wcale nie oglądaliśmy duetu napastników Carlitos – Kramer. Niemiecki szkoleniowiec postanowił zagrać na dwie „dziesiątki” ustawione za plecami Carlitosa, ale również operujące w półprzestrzeniach w bocznych sektorach boiska.

– Zmieniliśmy system. Wielu zawodników wie, jak grać w takim ustawieniu. Musimy jednak dopracować grę z piłką, gdy to my utrzymujemy się przy futbolówce. Pierwsza połowa wyglądała naprawdę dobrze. W drugiej odsłonie meczu wyglądaliśmy gorzej. Dzisiaj też popełnialiśmy małe błędy, dlatego cały czas musimy nad nimi pracować.  – powiedział Kosta Runjaić na konferencji pomeczowej.

https://twitter.com/LegiaWarszawa/status/1578747088246280192

Sam system patrząc na przebieg całego spotkania, można powiedzieć, że zdał egzamin. Gra opierała się głównie o pojedynkach biegowych w bocznych sektorach, w których uczestniczyli Ribeiro oraz Wszołek. O ile Polak nie popełniał większych błędów, o tyle Portugalczyk to już zupełnie inna para kaloszy. Ciężko uwierzyć, że Portugalczyk kiedyś występował w angielskiej Championship. Zdecydowanie było widać, iż brakuje mu czucia piłki. W decydujących fazach kreowania akcji ofensywnych zagrywał niedokładnie lub ustawiał się nieadekwatnie do rozwoju sytuacji. Gospodarze pomimo tylko dwóch pomocników w środku pola bardzo dobrze zbierali drugie piłki wybijane przez Adriana Lisa. Bramkarz Warty pomimo ustawienia do rozegrania na krótko swoich zawodników posyłał długie piłki, które wszystkie były spisane na straty.

 

– Byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem. Mieliśmy okazje, żeby strzelić drugiego gola. W drugiej odsłonie zabrakło ostatniego podania. Niepotrzebnie oddaliśmy więcej pola Warcie. Musimy mieć większą kontrolę nad kolejnymi spotkaniami. – powiedział po spotkaniu Bartosz Slisz.

 

Rosół w sobotę

Maciej Rosołek to zawodnik, którego bardzo ciężko zdefiniować. Jest już kilka lat w Legii Warszawa, strzela sporadycznie ważne dla klubu bramki. Jednak samemu ciężko mi określić na jakiej pozycji on najlepiej się czuję. Chyba sam trener Runjaić nadal szuka dla niego odpowiedniej pozycji. W sobotę zaimponował mi w jednej sytuacji… Nie bał się wziąć odpowiedzialności na siebie, i gdy Ivanov starał się wyeksportować piłkę jak najdalej od własnej bramki to Maciek postanowił uderzyć z woleja prosto na bramkę Adriana Lisa. Przepiękne i jedyne trafienie, które ujrzeliśmy na stadionie przy ul. Łazienkowskiej.

https://twitter.com/LegiaWarszawa/status/1578819271010168832

Po radości Rosołka było widać, jak ważny był dla niego ten gol. Młodemu zawodnikowi Legii po prostu ulżyło, bo zawsze pojawia się frustracja, gdy jesteś napastnikiem, a nie notujesz żadnych liczb. Jednak w pozostałym czasie spędzonym na boisku nie pokazał niczego specjalnego. Widać, że był naładowany pozytywną energią, która niestety nie przełożyła się na poczynania boiskowe. Sam Rosołek po meczu przyznał, że nie myślał o tym, by przyjmować piłkę. Trenerzy wymagają w takich sytuacjach, by uderzać od razu. W szatni śmieliśmy się, że powinienem przyjmować, bo miałem czas, nie posłuchałem się i wyszło na moje.

 

Przygaszony kapitan

Nie ma co ukrywać, ale wynik z Wartą Poznań daje dużo do myślenia, jeśli chodzi przede wszystkim o skuteczność pod bramką rywala. Jednak aby w ogóle dojść do sytuacji strzeleckich należy w jakikolwiek sposób przetransportować piłkę pod bramkę rywala. Nie trzeba nikomu pokazywać palcem, kto jest głównym reżyserem gry przy ul. Łazienkowskiej 3. Josue nie miał okazji zagrać w meczu z Lechem, gdzie musiał pauzować w wyniku nadmiaru żółtych kartek. Wrócił na mecz z Wartą Poznań, gdzie… znów niestety zawiódł. Nie było na boisku widać zdecydowanego reżysera, który dyryguje wszystkimi akcjami ofensywnymi. Grając dwójką pomocników w środku pola nie oczekuję niesamowitej kreatywności do Bartosza Slisza, który ma przede wszystkim zadania defensywne.

https://twitter.com/Burza69/status/1578830936149401601

https://twitter.com/Michal_Kowanski/status/1578783123885756417

Przede wszystkim u Josue brakowało mi podań przeszywających obronę przeciwnika. Warta Poznań była dość głęboko ustawiona, lecz w bocznych sektorach mnóstwo razy była okazja, aby zagrać piłkę w wolny korytarz. Nie był również metronomem akcji warszawskiej drużyny. Oczywiście zespół nie może być uzależniony od jednego zawodnika. Jednak uważam, że przy wspomnianym wcześniej ustawiony z automatu rola reżysera przechodzi na Josue. Kapitan Legii nie może uznać ostatniego okresu za udany. Dwumecz z Wisłą Płock będzie okazją do zmierzenia się z jednymi z lepszymi kreatorami w PKO Ekstraklasie.

 

MVP? Dobre pytanie

Szczerze mówiąc, ciężko mi wybrać zawodnika, który faktycznie wyróżniałby się na tle innych. Dobre zawody moim zdaniem rozegrał Rafał Augustyniak oraz Bartosz Slisz. Oboje owszem popełniali nieznaczące błędy. Jednak finalnie rozegrali dobre spotkanie. Augustyniak bardzo dobrze grał w powietrzu z zawodnikami ofensywnymi Warty. U Slisza natomiast podobało mi się zimna krew w sytuacjach pod presją. Starał się zawsze zagrywać bezpieczne piłki w rozegraniu, tak, aby kolega z zespołu nie miał problemu z dalszym rozegraniem. Dodatkowo raz pięknie zagrał piłkę pomiędzy obrońców, a bramkarza z głębi pola. Jednak finalnie Muci nie zdołał pokonać golkipera gości Jeśli miałbym już wybierać MVP całego spotkania, to jednak postawiłbym na Augustyniaka.

***

Jeśli chodzi o minusy to zdecydowanie Yuri Ribeiro, Carlitos oraz Josue. Lewy wahadłowy Legii Warszawa to po prostu jeździec bez głowy. W sobotni wieczór, szarpał, starał się, ale brakowało nieco inteligencji boiskowej oraz dokładności przy podjętych decyzjach co do zagrań. Moim zdaniem na ten moment Mladenović nie ma odpowiedniego kandydata, który mógłby poważnie zagrozić Serbowi i wygryźć go ze składu. Co do Carlitosa, to ponownie panowała niemoc strzelecka. Napastnik Legii miał świetne wejście, lecz tak samo jak Josue obniżył swoje loty. Raz po błędzie obrońcy gości miał okazję, aby po jednym zamarkowaniu strzału uderzyć na bramkę Lisa. Jednak Hiszpan postanowił pokombinować i finalnie nic nie wynikło z owej akcji.

Patrząc na całokształt Legia powinna już w pierwszej połowie zamknąć mecz i na spokojnie rozgrywać piłkę na połowie przeciwnika. Na palcach jednej ręki można policzyć poważne akcje Warty Poznań, które faktycznie zagroziły bramce strzeżonej przez Tobiasza. Goście mieli ogromny problem z ruchliwością w pierwszej połowie spotkania. W pewnych momentach wręcz chodzili na boisku oczekując na cud. W drugiej połowie był lekki zalążek najlepiej grającego na wyjazdach zespołu. Starali się wprowadzić lekki chaos w szeregi Legii, lecz gospodarze nie dali się wciągnąć w ich grę.

 

Oceny w skali 1-10 (wyjściowa 5)

Tobiasz – 6

Wszołek –4

Nawrocki – 6

Jędrzejczyk – 6

Augustyniak – 7 (MVP)

Ribeiro – 3

Slisz – 6

Josue – 3

Muci – 3

Rosołek – 5

Carlitos – 2

 

Rose – 5

Kapustka – 5

Kramer – grał zbyt krótko

Pich – grał zbyt krótko

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Legia Warszawa