Słaby początek rundy wiosennej w wykonaniu Rakowa to już szlagier. Spośród pierwszych trzech meczów Medalików mieliśmy dwa remisy (1:1 z Wartą i bezbramkowy ze Stalą Mielec) oraz zwycięstwo (z Piastem Gliwice po samobóju Jakuba Czerwińskiego). Obiektywnie nie są to wyniki tragiczne, ale dla drużyny walczącej w tym sezonie o mistrzostwo – zdecydowanie niesatysfakcjonujące. Wydaje się jednak, że pewne zwycięstwo nad Górnikiem u siebie, stanowić będzie koniec złej passy.
Powrót jesiennego Rakowa?
Każde wiosenne spotkanie, nawet zwycięskie z Piastem, cechowało wiele niedokładnych podań. Dużo bojaźliwego zachowania zawodników, spóźnionych decyzji. Wszystko co można by zrzucić na bark dekoncentracji. Z Górnikiem wyglądało to inaczej i nie mówię wyłącznie o suchych liczbach. Dominację Rakowa widać nie tylko w statystykach, jak np. 23 oddane strzały na bramkę do 6, przy tym 8 celnych a Górnik żadnego. Wszak ze Stalą ta statystyka wyglądała nie mniej imponująco na korzyść Rakowa 15 strzałów (3 celne) do 2 (1 celny). Ale w starciu z Górnikiem, mogliśmy oglądać Raków agresywnie pressujący, dominujący na boisku, skoncentrowany a czasem nawet przebojowy.
Przewaga od początku
Od pierwszej minuty Raków prowadził grę i stale oblegał bramkę Bielicy. Już w 10 minucie drużynę Papszuna na prowadzenie wyprowadził Gutkovskis, dla którego to 6 trafienie w tym sezonie. Nie spieszyłbym się z ogłaszaniem przełamania u Gutka. Choć z pewnością kibice Medalików liczą na to, żeby wrócił do swojej formy sprzed roku. Wtedy dość regularnie dawał drużynie liczby, ale to na marginesie. Po zdobytym golu Raków trochę zwolnił, lecz zaraz po przerwie zaatakował ze zdwojoną siłą. W 37. minucie Zorana Arsenica musiał zastąpić Tomas Petrasek. Oby nie była to poważna i długotrwała kontuzja stopera Rakowa, który w tym sezonie świetnie dowodzi w linią defensywy.
Nieskuteczność Rakowa
Sytuacje – wydawałoby się – stuprocentowe mieli pod bramką Górnika Ivi Lopez, Patryk Kun, Władysław Koczzerhin i kilku innych, mimo to wynik na 2:0 podwyższył dopiero Jean Carlos Silva Rocha w ostatnie akcji meczu idąc sam na sam z bramkarze (nota bene jego pierwszy gol w barwach Rakowa). Co wciąż może martwić to skuteczność, bo nie w każdym meczu Medaliki będą mogły liczyć na tak wiele okazji do strzelenia gola. Wypada mieć nadzieję, że wraz z lepszą formą Gutkovskisa, powrotem do zdrowia Piaseckiego i – oby – transferem napastnika ten problem uda się rozwiązać.
W każdym razie forma wróciła pod Jasną Górę w kluczowym momencie, bo za tydzień Raków zmierzy się z Jagiellonią w Białymstoku, potem mecz z Motorem Lublin w Pucharze Polski, a cztery dni później wyjazd do Szczecina. Patrząc na dyspozycje przeciwników, Raków ten maraton powinien zakończyć z awansem oraz 6 punktami w lidze.