Obserwuj nas

Legia Warszawa

Przegapiona szansa w Alkmaar i skandal z holenderską policją

Niedosyt. Tak jednym słowem można opisać to co wydarzyło się w czwartkowy wieczór w Holandii. Jedna akcja zadecydowała o tym, że AZ Alkmaar dopisuje sobie 3 punkty do dorobku w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy UEFA. Jednak naprawdę do Polski Legia Warszawa wracała z podniesioną głową, ale przede wszystkim skoncentrowana na kolejnym spotkaniu. Już w niedzielę przed nią arcyważne spotkanie z Rakowem Częstochowa w kontekście walki o czołówkę tabeli PKO Ekstraklasy. Zostając nieco przy czwartku… Kto zasługuje na największe pochwały? Czy Legia przegrała przez konkretnego gracza? Czy są zawodnicy, którzy nie trzymają europejskiego poziomu?

Gapiostwo na wagę trzech punktów

Abstrahując od sytuacji, która miała miejsce po meczu Legii Warszawa pod stadionem, polski zespół naprawdę pokazał, że w żadnym wypadku nie odstawał od holenderskiego przedstawiciela w Lidze Konferencji Europy UEFA. To był mecz równorzędnych drużyn. Drużyn, które mają pomysł na grę oraz nie ograniczają się do murowania pod własnym polem karnym. Można powiedzieć, że to nawet Legia Warszawa nieco bardziej starała się prowadzić grę przez całe spotkanie. W pierwszej połowie goście dochodzili do kilku dogodnych pozycji strzeleckich. Jednak albo ich strzały (jak w przypadku Marca Guala) były skutecznie blokowane, albo za słabe dla byłego bramkarza Brighton – Mathew Ryana.

Niestety kilka minut po wznowieniu gry w drugiej połowie, wystarczyło lekkie gapiostwo ze strony zawodników Legii Warszawa – i AZ Alkmaar mógł świętować zdobycie bramki. Jak się okazało, bramki, która sprawiła, że Holendrzy mogą dopisać sobie do swojego dorobku trzy punkty. Tak naprawdę wszystko zaczęło się od braku komunikacji i gapiostwa ze strony Tomasa Pekharta oraz Marca Guala. Żaden z nich nie doskoczył na własnej połowie do wyprowadzającego piłki Goesa, który… po prostu sukcesywnie zdobywał teren, a później mogliśmy zobaczyć efekt kuli śnieżnej w obronie Legii Warszawa. Elitim nie zdołał powstrzymać dośrodkowania w pole karne, które było wycelowane w Patryka Kuna. Lewy wahadłowy, pomimo walki niestety przegrał walkę o górną piłkę, a na niedomiar złego Radovan Pankov został wyprzedzony przez napastnika AZ. Fatalne ustawienie Serba względem Pavlidisa spowodowało, że stadion w Alkmaar wpadł w szał radości.

– Czujemy niedosyt. Szkoda tego spotkania, powinniśmy wywieźć stąd punkt. Podział punktów byłnby sprawiedliwy, ale piłka nie zawsze jest sprawiedliwa. Zabrakło nam wykreowania większej liczby sytuacji. W pierwszej połowie wyglądaliśmy nieźle, graliśmy piłką. W drugiej połowie powinniśmy być bardziej cierpliwi i dokładni. Bramkarz gospodarzy wyłapywał każdą wrzutkę. Być może zabrakło trochę wbiegnięć za linię obronę. Za łatwo dopuściliśmy do wrzutki. Straciliśmy gola, a mogliśmy go uniknąć. Teraz myślimy już tylko o meczu z Rakowem. – powiedział po spotkaniu Bartosz Slisz.

Niedobór kreatywności

Pomimo straty bramki przez Legię Warszawa nadarzyła się szansa na wyrównanie za sprawą brutalnego faulu Mayckela Lahdo, który uderzył korkami w głowę Yuriego Ribeiro. Sędzia główny nie miał wątpliwości co do decyzji i od razu wyciągnął z tylnej kieszeni „asa kier”. To był moim zdaniem najlepszy moment, aby wrócić do meczu i szybko odrobić poniesione straty. To właśnie te pierwsze 10-15 minut, gdy AZ Alkmaar nie był poukładany, mogły zadecydować, że Legia Warszawa wróci do gry.

https://twitter.com/viaplaysportpl/status/1710029645507108902

Niestety, ale goście nie potrafili wykorzystać swojej szansy. Atak pozycyjny Legii wyglądał bardzo źle. Większość zawodników ofensywnych oczekiwały na granie długiej piłki za plecy obrońców. Jednak to nie był dobry sposób na rozmontowanie obrony gospodarzy. Zwłaszcza, że przez pierwsze minuty gry w osłabieniu wyglądali całkiem nieźle. Nie było widać, aż takiej przewagi ze strony Legii Warszawa. Tutaj trzeba również wrzucić kamyczek do ogródka zmiennikom w tym spotkaniu, którzy niewiele wnieśli do starcia w Alkmaar. Jedyny, który próbował szarpać akcjami indywidualnymi był Ernest Muci. Jednak Albańczyka również nie można chwalić i powiedzieć, że „odmienił losy tego spotkania”.

Dwie porażki z rzędu i cyrk z policją

Trener Kosta Runjaić musi mierzyć się z pierwszą taką sytuacją w barwach Legii Warszawa, kiedy odnosi dwie porażki z rzędu we wszystkich rozgrywkach. Jest to ciężka sprawa zwłaszcza, że przed Legią Warszawa mecz z Rakowem Częstochowa. Stawką jest utrzymanie się w czubie tabeli, a przy niekorzystnym rezultacie Śląska Wrocław – nawet pozycja lidera PKO Ekstraklasy.

Jednak warto również wspomnieć o tym, co wydarzyło się tuż po meczu z zespołem AZ Alkmaar, bo sprawa jest naprawdę absurdalna. Uważam, że w cywilizowanym kraju nie może dochodzić do takich rzeczy. Radovan Pankov i Josue zostali zatrzymani na noc w areszcie w Holandii, a właściciel Legii Warszawa – Dariusz Mioduski został zaatakowany bez powodu przez służby bezpieczeństwa pod stadionem.

https://twitter.com/Meczykipl/status/1710208397130248668

– Nie uważam, żeby trudno było nam podnieść drużynę po dwóch porażkach. Mieliśmy dziś dobre momenty, zaprezentowaliśmy się jako drużyna z dobrej strony. Tak jak się spodziewałem. W niedzielę będzie to już inny mecz, będziemy odpowiednio przygotowani. Z poczuciem złości zagramy dobre spotkanie z Rakowem. W futbolu nie ma nic pewnego, ale wiem, że stać nas na zwycięstwo. Dzisiejszy wynik jest rozczarowujący, ale jeśli w większości meczów będziemy prezentować się tak jak dziś, będziemy wygrywać. W grupie wszystko jest jeszcze możliwe. Spójrzmy na mecz Aston Villi z Zrinjskim Mostarem, który rozstrzygnął się w doliczonym czasie gry. Cały czas mamy szansę na awans do kolejnej fazy. – powiedział po meczu trener Legii Warszawa Kosta Runjaić.

Dariusz Mioduski dzień po meczu postanowił zwołać konferencję prasową i wyjaśnić mediom, jak było naprawdę, obalając przy tym teorie holenderskich mediów o potencjalnym pobiciu funkcjonariusza służb bezpieczeństwa. Właściciel Legii Warszawa został uderzony oraz odpychany przez holenderskich funkcjonariuszy. Co było powodem takiego zachowania wobec niego? Tego chyba nawet najstarsi górale nie wiedzą. Oprócz prezesa ucierpieli również członkowie sztabu szkoleniowego, których siłą potraktowała policja wraz ochroną w Alkmaar. Dodatkowo Mioduski wspominał, iż władze w Alkmaar byli negatywnie nastawieni już przed meczem, gdy to nie życzyli sobie obywateli Polski w restauracjach oraz kibice Legii musieli odbierać bilety w… Hadze oddalonej o ponad 80 km od Alkmaar. Skandal to mało powiedziane.

https://twitter.com/Meczykipl/status/1710261710383181989

***

Pankov oraz Josue złożyli zeznania w obecności prawnika Legii Warszawa i jeszcze w czwartek mają zjawić się w Warszawie. Mioduski wspominał również, że gdy chciał jechać wraz z piłkarzami, kazano mu wezwać taksówkę i jechać „na jakiś” komisariat. Sam Prezes z otwartymi ramiona zaprasza holenderskich kibiców na przyjazd do Warszawy. Jednak mam nadzieję, że Legia Warszawa doprowadzi tą sprawę do końca. Niedopuszczalna jest sytuacja, gdzie w kraju Unii Europejskiej Polacy „nie są mile widziani” i nie mogą przebywać zgodnie z prawem. Gospodarze tłumaczą się tym, iż Pankov połamał łokieć jednemu z ochroniarzy AZ oraz spowodował wstrząs mózgu. Dość ciekawa narracja jak na to, że wszystko zostało udokumentowane nagraniami wideo przez pracowników Legii i dziennikarzy z Polski. Wszyscy zgodnie potwierdzają, że nie było żadnych poważnych rękoczynów.

Dodatkowo to już nie pierwsza „taka akcja” AZ Alkmaar. Klub z Holandii w półfinale Ligi Konferencji Europy UEFA w sezonie 22/23 pokazał, „jak sprawnie” działa ich ochrona. Podczas meczu z West Hamem United kibice AZ napadli sektor VIP i zaczęli bić rodziny zawodników z Londynu. No tak, ale to winni pewnie byli Anglicy… Tak samo jak Dariusz Mioduski był agresywny wobec ochrony… Mam nadzieję, że UEFA podejdzie do tematu z pełną powagą oraz nie będzie zważać na to, że to zazwyczaj Legia Warszawa otrzymuje kary finansowe. Takie rzeczy nie mogą się zdarzyć w XXI wieku w meczu o randze europejskiej.

https://twitter.com/sport_tvppl/status/1710273156781310107

https://twitter.com/PKamieniecki/status/1710068059975659760

***

Wracając już bezpośrednio do meczu. Czy możemy być zawiedzeni wynikiem? Tak. Czy Legia Warszawa zagrała słabe spotkanie? Zdecydowanie nie. Nie można powiedzieć, że goście przegrali to spotkanie, ponieważ byli o klasę gorsi niż gospodarze. Wojskowi grali otwartą piłkę i chcieli prowadzić „własną” grę od początku spotkania, zresztą tak jak zapowiadał Kosta Runjaić. Jednak nie można wygrywać w Europie, jeśli twoi liderzy nie grają na swoim topowym poziomie. Kogo więc możemy wrzucić do „plusów” po czwartkowym spotkaniu? Od miesięcy wiemy, że poniżej pewnego poziomu nie schodzi Bartosz Slisz. Na tle innych legionistów wyglądał przyzwoicie, dużo harował w środku pomocy i szukał wolnych stref pomiędzy liniami. Starał się on czasami brać ciężar gry na siebie, lecz koledzy nie współpracowali tak jak powinni.

Drugim „plusem” w tym meczu był Patryk Kun. Lewy wahadłowy warszawskiego zespołu był bardzo aktywny oraz wiele razy szukał dośrodkowaniami Tomasa Pekharta. Zdecydowanie to dobry okres dla byłego zawodnika Rakowa Częstochowa. Bardzo służy my rywalizacja na lewej stronie z Gilem Diasem, który… No właśnie… Po wejściu na boisko nie zaprezentował nic, co mogłoby się przyczynić do opcji wykupu go po sezonie. Portugalczyk był bardzo mocno ociężały oraz niedokładny swoich zagraniach. Kilkukrotnie Josue machał mu ręką, jak poprawnie ma się ustawić podczas rozgrywania piłki w akcji ofensywnej.

***

Kto zasłużył, żeby go umieścić w gronie „minusów”? Zdecydowanie Juergen Elitim. To nie był dobry mecz Kolumbijczyka. Przy bramce dał się „nawinąć” zawodnikowi AZ, ale również nie prezentował formy pokazanej w meczu z Aston Villą. W czwartkowy wieczór nie był odpowiedzialny ani za kreację gry ofensywnej, ani za destrukcję akcji przeciwnika. Chyba najgorszy do tej pory występ Elitima  z „eLką” na piersi. Do tego grona należy zaliczyć cały blok obronny, który był strasznie niepewny przy swoich interwencjach. Stawiam tezę, iż Kapuadi zaprezentowałby się nieco lepiej niż Jędrzejczyk tego wieczoru. Dodatkowo „wrzuciłbym” również do grona „minusów” Marca Guala. Mam wrażenie, że Hiszpan za bardzo chce czasem za wszelką cenę przedryblować obrońców lub na siłę oddać strzał w kierunku bramki rywala. Owszem posiada bardzo fajną zwinność oraz niezły strzał. Jednak moim zdaniem kilka razy mógł podjąć inną decyzję o podaniu do lepiej ustawionego partnera.

Oceny pomeczowe

Oceny w skali 1-10 (ocena wyjściowa: 5)

Ławka rezerwowych

Muci – 4

Kramer – 3

Gil Dias – 2

Rosołek – 3

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Legia Warszawa