Obserwuj nas

Legia Warszawa

Przełamanie Legii Warszawa w Mostarze

„Możesz upaść cztery razy, ważne, aby pięć razy się podnieść” – tak po meczu z HSK Zrinjskim Mostarem dokonania swojego zespołu podsumował Kosta Runjaić. Dziwne? Absolutnie nie. Legia Warszawa jak tlenu potrzebowała zwycięstwa po fatalnej serii porażek w lidze i w Lidze Konferencji Europy. „Zbawicielem” został Blaz Kramer, który pięknym strzałem głową pokonał bramkarza gospodarzy w drugiej połowie. Po meczu Legia Warszawa została liderem swojej grupy, gdzie aktualnie ma tyle samo punktów co zespół z Wielkiej Brytanii. Kto zagrał na poziomie europejskim? Na co zwrócić uwagę, aby poprawić swoją grę przed domowym meczem z Bośniakami?

 

Absurdalny stadion i ważne trzy punkty

Po serii niepowodzeń przy Łazienkowskiej 3 nastał trudny czas. Przerwa na kadrę niewiele pomogła, a Legia Warszawa dostała lekcję futbolu od Śląska Wrocław (4:0!). Wiadomo, że celem w stolicy jest zdobycie mistrzostwa Polski, ale wygrywanie w europejskich pucharach jest równie ważne z punktu finansowego.  HSK Zrinjski Mostar udowodnił już w meczach z AZ Alkmaar i Aston Villą, że nie jest drużyną do bicia. Bośniacy odnieśli historyczne zwycięstwo nad Holendrami, a w Birmingham dopiero w doliczonym czasie gry stracili bramkę na wagę kompletu punktów.

Ciekawi również fakt, że Zrinjski rozgrywa swoje mecze na stadionie, który… ma tylko jedną trybunę… Gdyby nie napis widniejący na plandekach zasłaniający resztę „stadionu”, można było się poczuć jak na sparingu przedsezonowym w tureckim Belek. I naprawdę Raków Częstochowa musi kombinować z meczami w Sosnowcu, podczas gdy w Mostarze wisi plandeka i UEFA mówi – „jest jak najbardziej okej.”. Jak zwykle podwójne standardy w Europie. Nowe, nie znałem.

https://twitter.com/SamSzczygielski/status/1717245521817985248

***

Przechodząc do samego spotkania… Legia Warszawa jak tlenu potrzebowała tego zwycięstwa. Widać było po meczu, gdy wszyscy najpierw zebrali się w kółeczku, aby porozmawiać z trenerem Runjaiciem, a później zacząć świętowanie na murawie. Już przed spotkaniem było widać, że presję tego spotkania starał się wziąć na siebie niemiecki szkoleniowiec. Chociażby poprzez takie gesty jak wypowiedzi w języku polskim (zazwyczaj Kosta Runjaić, raczej nie kwapi się do wypowiedzi w naszym ojczystym języku) oraz powtarzanie fraz typu „wszyscy za jednego”. Piłkarze zrobili co do nich należało. Zdobyli trzy punkty, podbudowali morale i z motywacją po meczu w Europie czekają na przełamanie w Ekstraklasie w meczu ze Stalą Mielec.

https://twitter.com/viaplaysportpl/status/1717639652889292890

Oglądając czwartkowy mecz ciężko było uwierzyć, że Zrinjski walczył jak równy z równym z o wiele silniejszymi Holendrami i Anglikami. Gospodarze nie grali absolutnie nic, a sam ich plan na ten mecz wyglądał jak gra klasy licealnej na wychowaniu fizycznym, gdy nauczyciel rzuca piłkę i mówi „macie, grajcie do dzwonka”. Bardzo ciężko było znaleźć jakiekolwiek schematy, które miały rozmontować obronę Legii Warszawa. Ta obrona rozmontowała się sama. Wszystkie okazje stworzone przez Zrinjski to były błędy zawodników ze stolicy. Zresztą po raz kolejny Kosta Runjaić wystawił inny zestaw obrońców, który nie grał ze sobą regularnie. Czy trójka obrońców zdała egzamin? Tutaj mam wątpliwości…

https://twitter.com/sport_tvppl/status/1717626411886793120

 

Dyrygent Josue i nieoczywisty Celhaka

Wrócił. Dyrygent środka pola. Metronom. Kreator akcji ofensywnych. To tylko kilka epitetów opisujących grę Josue w czwartkowym meczu Legii Warszawa ze HSK Zrinjskim Mostar. Kapitan Legii mógł mieć spokojnie hattricka asyst podczas całego spotkania. Portugalski pomocnik schodził nieco w boczne sektory boiska, ściągając za sobą zawodników Zrinjskiego, dzięki temu Slisz i Celhaka mieli nieco więcej miejsca na operowanie piłką w środku pola. Jednak duże wrażenie podczas czwartkowego spotkania robiły posyłane raz po raz „cięte róże” w pole karne rywala. Zwłaszcza, że to nie były zagrania zewnętrzną częścią stopy, a wewnętrzną, gdzie rotacja piłki była jak przy uderzeniu „zewniakiem”.

Po raz kolejny udowodnił, że Legii Warszawa trudno wykreować akcję ofensywną bez Josue. Portugalczyk według statystyk portalu SofaScore zaliczył celność podań na poziomie 81%, 6/7 celnych długich podań oraz 4/5 udanych przerzutów. Ciężko jest sobie wyobrazić warszawski zespół po odejściu środkowego pomocnika z półwyspu Iberyjskiego.

***

Mocnym zaskoczeniem było wystawienie Jurgena Celhaki kosztem Elitima. Kolumbijczyk co prawda nie notuje dobrego okresu, ale Albańczyk do tej pory również nie udowodnił, że jest pierwszym wyborem kosztem Kolumbijczyka. Jednak po czwartkowym spotkaniu w Mostarze wysłał trenerowi Runjaiciowi zdecydowany sygnał. Środkowy pomocnik z Bałkanów zagrał bardzo dobre zawody. Zanotował kilka kluczowych przechwytów i to właśnie od niego rozpoczęła się akcja, w której Maciej Rosołek nie trafił na pustą bramkę.

W swojej grze wprowadził dużo więcej spokoju i zachowywał się o wiele dojrzalej niż do tej pory. Do pełni szczęścia Albańczykowi brakowało asysty. Jednak kolejne tygodnie zapowiadają się bardzo ciekawie, ponieważ uważam, że Elitim musi się wziąć mocno w garść, aby utrzymać wyjściowy skład. Oczywiście, jedna jaskółka wiosny nie czyni, lecz zdrowa konkurencja pomiędzy zawodnikami zawsze pozytywnie wpływa na rozwój zespołu.

https://twitter.com/Oskar_M04/status/1717661286954045530

 

 

Maciej Rosołek

Duża fala krytyki spadła na Macieja Rosołka w ostatnim czasie ze strony kibiców Legii Warszawa.  Granica dobrego smaku została zdecydowanie przekroczona. Wiadomo, że wychowanek nie ma najlepszego okresu w swojej karierze. Jednak uważam, że niektórzy kibice przesadzają z opiniami na temat gry napastnika Legii Warszawa. Rosołek to wychowanek Legii, który przeszedł niemalże całą ścieżkę w akademii ze stolicy. Należy mu się szacunek, bez względu na to jak gra.

https://twitter.com/Meczykipl/status/1717777388350660909

Zgadzam się natomiast, że czas Maćka w Legii Warszawa dobiega końca. Oczywiście potrafi odnaleźć się w polu karnym w nieoczywistych sytuacjach. Jednak uważam, że napastnik musi być rozliczany z liczb oraz z kreowanych sytuacji. Te liczby u Rosołka w PKO Ekstraklasie wyglądają fatalnie. Według statystyk SofaScore ma on 1(!) stworzoną okazję, udane dryblingi na poziomie 25%, wygranych pojedynków na poziomie 49% oraz 48% wygranych pojedynków powietrznych. Owszem trzeba dodać, że odnotował 2 asysty w PKO Ekstraklasie. Jednak, czy to zmienia całokształt w stosunku do napastnika z Siedlec? Patrząc na same liczby, to nie są cyfry, które wskazują na klasę ligowego napastnika w barwach Legii Warszawa.

***

Moim zdaniem w zimowym okienku Rosołek powinien odejść na wypożyczenie, aby nabrać pewności siebie i grać regularnie na poziomie Ekstraklasy/1. Ligi. Jeśli rzeczywiście udowodniłby, że potrafi strzelać bramki, to wtedy jestem w 100% za tym, aby wrócił na Łazienkowską 3 latem i dostał ostatnią szansę. Jeśli nie potrafiłby w pół roku utwierdzić w przekonaniu, że zasługuj na grę z „eLką” na piersi, moim zdaniem jego czas musi dobiec końca. Nie można sobie pozwolić na przestój w linii ataku, jeśli chce się zdobywać rok po roku mistrzostwo Polski. Jeśli stoisz w miejscu w rozwoju, to znaczy, że się cofasz.

 

 

Oceny pomeczowe

Nie było to porywające spotkanie, jeśli chodzi o Legię Warszawa. Wśród plusów możemy znaleźć Celhakę oraz Josue, który był najlepszym zawodnikiem tego meczu. Rządził, dzielił w środku pola, a przede wszystkim został okradziony przez kolegów z kilku asyst. Kolejny raz pokazał, że jest najważniejszym puzzlem w układance Kosty Runjaicia. Natomiast Jurgen Celhaka dał mocny sygnał, że może rywalizować z Elitimem o wyjściowy skład. Albańczyk zaliczył kilka niezłych odbiorów oraz zagrał bardzo odpowiedzialnie. Co nie zdarzało się często, gdy pojawiał się na boisku w koszulce Legii Warszawa. Mały plusik dla Yuriego Ribeiro, który zanotował piękną asystę na głowę Blaza Kramera.

Do minusów zdecydowanie trzeba wpisać wahadłowych czwartkowego spotkania – Patryka Kuna i Pawła Wszołka. Pierwszy z nich był mało aktywny i nie uczestniczył często w akcjach ofensywnych. Był bardzo przeciętny w swojej grze. Brakowało mu pewności siebie i odwagi, gdy otrzymywał piłkę od kolegów. Na konto Pawła Wszołka ląduje stracona bramka. Prawy wahadłowy przysnął przy dośrodkowaniu Zrinjskiego i dzięki temu gospodarze wyszli na prowadzenie. Październik nie jest dobrym miesiącem dla reprezentanta Polski. Po świetnym sierpniu i wrześniu przyszedł dołek formy, który mam nadzieję szybko minie.

Na minus zasługują również środkowi obrońcy – Pankov oraz Jędrzejczyk. Obaj fatalnie zachowali się przy anulowanym golu dla gospodarzy. Na szczęście Legię Warszawa uratował system VAR, który dopatrzył się w tej sytuacji spalonego. Oprócz tego każdy z nich był bardzo elektryczny oraz niepewny w swoich interwencjach. U Pankova zdecydowanie kulało ustawianie się w akcjach ofensywnych przeciwnika. Zbyt często dawał się wyciągać ze swojej strefy.

 

Oceny w skali 1-10 (ocena wyjściowa: 5)

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Legia Warszawa