Lech Poznań
Gol Portugalczyka zadecydował. Lech Poznań wywozi 3 punkty z Lubina
Autor
Antek Malinowski
W sobotnie popołudnie, o 17:30 w Lubinie rozpoczęło się spotkanie w ramach 5. kolejki PKO BP Ekstraklasy pomiędzy miejscowym Zagłębiem a Lechem Poznań. „Kolejorz” przybył do tego niespełna 70-tysięcznego miasta położonego w woj. dolnośląskim z jasnym celem – wygrać pierwszy wyjazdowy mecz w tym sezonie. Ta sztuka się podopiecznym Nielsa Frederiksena udała. Przyjezdni z Poznania pokonali „Miedziowych” 1:0, a jedyną bramkę zdobył w 19. minucie Portugalczyk, Afonso Sousa. Lech po pięciu kolejkach ma na koncie 10 punktów i przed niedzielnymi zmaganiami plasuje się na 2. miejscu w ligowej tabeli.
Nerwowy początek
Od pierwszych minut tego spotkania Zagłębie próbowało naciskać na Lecha, stosując tzw. wysoki pressing. Defensorzy „Kolejorza”, zwłaszcza Alex Douglas, zdawali się być tym faktem dość zaskoczeni. Pochodzący ze Szwecji stoper, chwalony dotąd za świetne wyprowadzanie piłki, już w pierwszych minutach zanotował kilka niecelnych podań, po których z kontratakami próbowali ruszać (na szczęście dla lechitów z marnym skutkiem) podopieczni Waldemara Fornalika. Podobnych błędów nie wystrzegał się także grający na prawym boku obrony Joel Pereira.
Alex Douglas był słusznie chwalony za poprzednie spotkania, ale dzisiaj zanotował już 2 groźne straty przy wyprowadzaniu piłki.
Kiepsko wszedł w mecz szwedzki stoper.#ZAGLPO— Antek Malinowski (@AntMalinowski_) August 17, 2024
Wraz z biegiem czasu obrońcy „Kolejorza” wyglądali jednak znacznie pewniej, a i piłkarze odpowiedzialni za ofensywę wzięli się do roboty. Na efekty nie trzeba było długo czekać.
Przebudzenie perskiego księcia
W 19. minucie spotkania podopieczni Nielsa Frederiksena przeprowadzili doskonałą akcję, po której objęli prowadzenie. Kozubal wypatrzył na prawej stronie boiska Joela Pereirę, a Portugalczyk zagrał do Mikaela Ishaka. Kapitan „Kolejorza” od razu podał do Aliego Gholizadeha, a pochodzący z Iranu skrzydłowy doskonałym podaniem prostopadłym obsłużył wbiegającego w pole karne Afonso Sousę. Ofensywny pomocnik Lecha wygrał pojedynek „oko w oko” z Dominikiem Hładunem i trafił do siatki. Do przerwy więcej goli nie padło – do szatni w lepszych humorach schodzili więc piłkarze przyjezdnych.
Lech prowadzi w Lubinie! Efektowne rozegranie gości, piłka trafia do Afonso Sousy, który z zimną krwią wykorzystuje okazję ⚽
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrlEG pic.twitter.com/CNxLE57WVh
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 17, 2024
Pomimo tego, że za dobry występ w pierwszej połowie spotkania można było wyróżnić wielu piłkarzy Lecha, najjaśniej świeciła gwiazda Aliego Gholizadeha. Irański skrzydłowy był niemal bezbłędny, pokazując świetne wyszkolenie techniczne i kapitalny przegląd pola. Na takiego Gholizadeha, sprowadzonego przecież za 1,8 mln euro z Charleroi, czekali kibice klubu z Poznania. Długo zanosiło się na to, że piłkarz sprowadzony za rekordowe dla Ekstraklasy pieniądze, okaże się wielkim transferowym niewypałem.
Ali pokazał jednak, że potrafi grać w piłkę już tydzień temu, w Częstochowie, gdzie przy lepszej skuteczności kolegów z zespołu skończyłby mecz z dwiema asystami na koncie. Jak mawia stare polskie przysłowie – ,,co się odwlecze, to nie uciecze”. To właśnie po jego podaniu padła bramka, która dała Lechowi zwycięstwo w meczu z Zagłębiem. Śmiało można stwierdzić, że Gholizadeh rozegrał swoje najlepsze spotkanie w barwach „Kolejorza”. Jego dobra dyspozycja, w obliczu kiepskiej formy innych skrzydłowych, może dawać sympatykom Lecha spore powody do optymizmu.
Ali Gholizadeh po roku w końcu zaczyna pokazywać potencjał i umiejętności. Już tydzień temu powinien zaliczyć asystę, ale Fiabema katastrofalnie spudłował. Podanie do Sousy z gatunku „palce lizać” 🔝
— Paweł Gołaszewski (@golaszewski_p) August 17, 2024
Oddana inicjatywa
Tak jak pierwsza połowa w wykonaniu Lecha mogła się podobać, tak druga przebiegała już pod wyraźne dyktando gospodarzy. Jedyną groźną sytuację lechici wykreowali sobie w 48. minucie, kiedy to po podaniu Murawskiego i strzale Ishaka piłkę odbił Dominik Hładun. W kolejnych minutach inicjatywę przejęli „Miedziowi”, którzy raz po raz sprawdzali czujność Bartosza Mrozka.
Pomimo tego, że defensywa „Kolejorza” była wyjątkowo podczas sobotniego meczu mało szczelna, podopieczni Waldemara Fornalika nie potrafili znaleźć sposobu na kapitalnie dysponowanego bramkarza Lecha. Mrozek bronił jak w transie. Dość powiedzieć, że w jednej z akcji popisał się on… potrójną paradą. Zdaniem wielu sympatyków „Kolejorza”, golkiper poznaniaków był tego dnia najlepszym zawodnikiem swojego zespołu.
Mrozek jak Dudek za najlepszych czasów w Angli.#ZAGLPO pic.twitter.com/PKdBJwJLNc
— Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) August 17, 2024
Świetną sytuację na wyrównanie stanu rywalizacji miał w 67. minucie gry Mateusz Wdowiak. Skrzydłowy Zagłębia wygrał pojedynek sprinterski z Murawskim i ruszył na bramkę Lecha. Przegrał jednak pojedynek „sam na sam” z Mrozkiem, uderzając ponad bramką. Lechici również próbowali się odgryźć, szukając gola na 2:0. Z dystansu uderzali m. in. Kozubal, Sousa czy Ishak, natomiast strzały te nie znalazły drogi do bramki strzeżonej przez Hładuna. Pomimo sporych nerwów w ostatnich minutach meczu, Niels Frederiksen mógł odetchnąć z ulgą. Lechici „dowieźli” jednobramkowe prowadzenie do końca spotkania. Po ostatnim gwizdku sędziego Pawła Malca mogli się więc cieszyć z pierwszego w tym sezonie wyjazdowego zwycięstwa.
Kto na plus, kto na minus?
Na plus:
Bartosz Mrozek – kolejny świetny występ 24-letniego bramkarza w tym sezonie. Gdyby nie jego kluczowe interwencje w drugiej części gry, marzenia o zwycięstwie można by było włożyć między bajki. 7 skutecznych interwencji pozwoliło mu na zachowanie drugiego z rzędu, a trzeciego łącznie czystego konta w rozgrywkach 2024/25.
Ali Gholizadeh – najlepszy mecz Irańczyka w niebiesko-białych barwach. Świetna technika użytkowa i gra na małej przestrzeni, doskonały przegląd pola i kluczowy udział przy zdobytym golu – tak w skrócie można opisać występ pochodzącego z Azji skrzydłowego. Ostatnie dwa występy pozwalają mieć nadzieję, że sprowadzony rok temu z belgijskiego Charleroi zawodnik rozkręcił się na dobre.
Afonso Sousa – kolejne dobre zawody w wykonaniu Portugalczyka, który „odżył” po objęciu drużyny przez Nielsa Frederiksena. Były piłkarz Belenenses był aktywny zarówno w defensywie, jak i ofensywie. Wpisał się też na listę strzelców pierwszy raz od 16 kwietnia 2023 roku, kiedy to ustrzelił dublet w starciu z Legią.
Na minus:
Adriel Ba Loua – kolejny bardzo słaby występ Iworyjczyka. Sporo strat, niecelnych podań i prostych błędów w przyjęciu piłki. Dodatkowo kara indywidualna w postaci żółtej kartki i nie wyjście na boisko po przerwie. Cierpliwość kibiców skończyła się już dawno. Cierpliwość Nielsa Frederiksena zdaje się powoli kończyć.
Daniel Hakans – mało przekonujące wejście Fina z ławki. Mało konkretów z przodu i dość chaotyczne próby dryblingu, z którymi łatwo radzili sobie defensorzy Zagłębia. Na razie były zawodnik Valerengi nie wydaje się być godnym zastępcą Kristoffera Velde.
Mikael Ishak – pierwszy w tym sezonie mecz kapitana Lecha bez zdobyczy bramkowej. Nie był to zły mecz Szweda, brakowało mu po prostu skuteczności. Miał on trzy dogodne sytuacje do zdobycia bramki, lecz żadnej nie wykorzystał. Liderowi „Kolejorza” przytrafił się po prostu słabszy mecz. Nie ma w tym nic dziwnego. Ze świecą szukać zawodnika, któremu przez cały sezon nie przydarzy się ani jedno gorsze spotkanie.
Kibic poznańskich klubów, entuzjasta Ekstraklasy, początkujący dziennikarz.