
[vc_row][vc_column][vc_column_text]Dużo mówimy. Gadamy. Bez przerwy wymieniamy poglądy, które wahają się od skrajnego i niewytłumaczalnego pesymizmu, aż po ślepy optymizm, skłaniający do stawiania monumentalnych obelisków Adamowi Nawałce, co najmniej na co drugim skrzyżowaniu w każdym mieście. Jedno krótkie zgrupowanie kadry, w dodatku tuż przed świętami, zaowocowało tym, że ludzie wracając do roboty po długim, wielkanocnym weekendzie, zamiast debatować nad tym, kto ma większego kaca i kto miał już serdecznie dość przymusowego spędzania czasu ze wkurwiającymi krewnymi, zaczęli zastanawiać się, czy rzeczywiście Starzyński pojedzie na Euro. Dawno mecze towarzyskie, sparingi tudzież gry o pietruszkę, jak zwał tak zwał, nie odbijały się tak szerokim echem.
Ja podchodzę do tego wszystkiego bardzo (może nawet aż za bardzo) sceptycznie. Co prawda nawet nasi grupowi rywale skłaniają mnie do pokornego przejścia do obozu optymistów, bo Niemcy przegrywają już szóste spotkanie od zakończenia turnieju w Brazylii, a personalia szerokiej kadry Ukrainy są tak fatalne, że debiutuje w niej Putiwcew z Termaliki, ale raczej nie przewartościowywałbym tych faktów. Po pierwsze – Euro zaczyna się za ponad 70 dni, a w tym czasie mogą się zadziać naprawdę różne rzeczy. Daleko nie trzeba szukać. Kuba Rzeźniczak może i jest facetem, któremu leży na sercu dobro naszego kraju, ale nie jest to tożsame z tym, że na siłę zacznie wyglądać źle na treningach i tym samym pozwoli Pazdanowi na stałe zagościć w wyjściowej jedenastce Legii. Po poczynaniach „Piranii” widać, że nie przepracował w pełni okresu przygotowawczego, a oprócz tego nie zawsze może się poszczycić koncentracją godną Kasparowa czy jakiegoś innego pieprzonego szachisty. Po drugie – rywalizacja na wielkim turnieju, a nic nieznacząca gierka to dwa, diametralnie różne światy, więc raczej radziłbym wstrzymać się z jakąś zbędną euforią. Ale zaraz, zaraz. Nie o tym chciałem pisać. Miało być przecież o organizacji.
Nawałka ceni sobie każdą chwilę spędzoną z kadrowiczami i nie sposób się temu dziwić, bo tych chwil jest stosunkowo niewiele. Dopiero co spotkał się z zawodnikami po czterech miesiącach rozłąki, spędził z nimi parę dni, a kolejny raz zobaczy ich dopiero za ponad siedem tygodni. Czasu do wyjazdu do Francji coraz mniej, a przecież nie będziemy jechać tam na jebane winobranie, tylko na najważniejszą imprezę ostatnich lat. PZPN dzięki Zbigniewowi Bońkowi i reszcie jego ekipy zmienił się diametralnie. Potrafił między innymi przywrócić należytą rangę Pucharowi Polski, zrobić imponującą, nawet w skali światowej, otoczkę krajowej piłce nożnej poprzez utworzenie kanału youtube „Łączy nas piłka” i bardzo to doceniam, ale kilka ostatnich decyzji związku powoduje, że zaczynam się coraz częściej zastanawiać, czy ci, co by nie powiedzieć, nader poważni ludzie nie zaczynają przemieniać się w sofistów.
1. Totalnie nie rozumiem, dlaczego naszym rywalem była Serbia.
Przed losowaniem grup Euro 2016, mieliśmy zaklepane na marzec dwie reprezentację. Irlandię Północną i Chorwację. Ci pierwsi odpadli z wiadomych przyczyn, a co z Chorwacją? Niby poszło o pieniądze i jeśli rzeczywiście tak było, to przez własne skąpstwo graliśmy z drużyną aktualnie o pięć klas gorszą, która zdobyła w kwalifikacjach cztery punkty w dziesięciu meczach. Biorąc pod uwagę, że w czerwcu zagramy z Holandią i Litwą – podczas naszych przygotowań 2016 nie zmierzymy się z nikim, kto zagra na Euro.
2. Totalnie nie rozumiem, dlaczego graliśmy w Poznaniu.
Propagowanie piłki w Wielkopolsce? Sorry, ale obecnie mam to gdzieś. Nie od dziś wiadomo, że złe położenie stadionu Lecha, skutkuje tym, że na Bułgarskiej murawa praktycznie zawsze jest w opłakanym stanie. Teraz na dodatek była jeszcze dwukolorowa. Takich problemów nie mają w Warszawie, w Lubinie i przede wszystkim we Francji. Będziemy grali tam na idealnym dywanie i na co najmniej podobnej jakości boisku powinniśmy rozegrać ten sparing.
3. Totalnie nie rozumiem, dlaczego kadra Dorny nie jest należycie traktowana.
Reprezentacja U-21, w której aż roi się od ciekawych nazwisk takich jak Stępiński, Lipski, Dawidowicz czy Jaroszyński musi przechodzić takie katorgi, bo grania w Bydgoszczy i Włocławku innym słowem nie nazwę. Co prawda z Bydgoszczy jest niedaleko do Torunia w Bydgoszczy jest całkiem niezły ośrodek treningowy, ale na trybuny nadal toczą swoją prywatną wojnę z Radosławem Osuchem i doping bardzo mocno ograniczył się do bluzgów wymierzonych w jego stronę. Słaba promocja dla tych miast i jeszcze gorsze robienie hype’u młodzieżówce.
4. Totalnie nie rozumiem powołania Linettego.
Raczej nikt nie ma wątpliwości, że patrząc tylko i wyłącznie na umiejętności – Karol zasługuje na to, by być w kadrze, ale zdecydowanie za mało w nim zuchwałości. Nawałka powołując kontuzjowanego zawodnika „Kolejorza”, chciał chyba sprawdzić, czy jest on w stanie w końcu stać się częścią szatni. No właśnie – chyba, bo przez to, że nie został zabrany do Wrocławia na drugą część zgrupowania, moja teza upada. Mączyński pomimo kontuzji nie dostał powołania, więc trudno znaleźć jakieś inne powody.
Wszyscy żyją rezultatami i przez to te kwestie zostają w cieniu, ale musimy pamiętać o takim jednym powiedzeniu – nie wszystko złote, co się świeci.[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column text_align=”center” width=”1/4″][TS_VCSC_Team_Mates_Standalone team_member=”4887″ custompost_name=”Tomasz Góral” style=”style2″ show_download=”false” show_contact=”false” show_opening=”false” show_skills=”false” icon_align=”center”][/vc_column][vc_column width=”1/2″][/vc_column][vc_column width=”1/4″][/vc_column][/vc_row]

5 Comments