Felietony
Eliminacje wstydu, pozew na dziennikarza, „zizu, ziza” – PZPN-owski lot w przeszłość
Autor
Krzysztof Dąbrowski
„Ale to już było, i nie wróci więcej” – tak śpiewała Maryla Rodowicz w swoim jednym z kultowych utworów muzycznych. Ktoś zapyta o to, co Pani Maryla ma wspólnego z Polski Związkiem Piłki Nożnej? Te same słowa piosenki po ostatnich ekscesach śmiało mogą zaśpiewać kibice reprezentacji Polski. Jednak bije we mnie pewne przekonanie o tym, że być może cokolwiek drgnie w dobrym kierunku. I wszystkie obawy znikną. Choć patrząc na ostatnie działania naszego związku możemy być z siebie dumni! Potrafimy cofać się przeszłość! Czy ktoś przed nami to odkrył? Czy jesteśmy pionierami? Eliminacje wstydu, pozew na dziennikarza za wpis w social mediach, i słynna przyśpiewka z Kiszyniowa. To tylko wierzchołek góry lodowej u sterów „nowej władzy”. Bo przecież gorzej niż za prezesa Grzegorza Laty być nie może, prawda? Prawda?
Eliminacje wstydu
11 punktów, bilans bramkowy 10:10 i 3. miejsce w grupie, za Albanią i Czechami. Nie to nie jest miejsce Irlandii Północnej, Łotwy, czy innego mniejszego rangą kraju europejskiego. To bilans spotkań reprezentacji Polski w eliminacjach do EURO 2024, na które jedzie pół Europy. Wstyd. Po prostu wstyd. Po losowaniu wydawało się, że awans będzie przyjemnością, a ówczesny trener Fernando Santos będzie miał pole do przetestowania różnych wariantów gry oraz miejsce na przetestowanie nowych twarzy w kadrze. Tylko powstał jeden, w sumie dość istotny problem… Trzeba oglądać mecze z udziałem ludzi, których chce się powołać, a nie jeździć na urlopy. Sam wybór Portugalczyka na selekcjonera naszej reprezentacji budził podziw. Doświadczony szkoleniowiec, który w swoim trenerskim CV miał mistrzostwo Europy z Portugalią w 2016 roku.
Tak było #POLCZE pic.twitter.com/y3Y3YEbnm4
— Michał Mączka #Futboholik (@futboholik1947) November 17, 2023
No właśnie. Mistrzostwo Europy, które było 6 lat temu. Taki okres czasu w piłce nożnej to wieczność. Również osobiście wydaje mi się, że trener Santos był już zdecydowanie po drugiej stronie rzeki obejmując naszą kadrę, jeśli chodzi o trenerską karierę. Miała być rewolucja. Jednak rewolucja lubi pożerać własne dzieci. I pożarła. Zarówno Fernando Santosa, jak i reprezentację Polski. Niezrozumiałe powołania, ratowanie się Krychowiakiem i Grosickim, a w końcowym rozrachunku kompromitacja w Kiszyniowie. Jednak trzeba sobie powiedzieć, że nie mam nic do tego, aby do reprezentacji Polski byli powoływani Krychowiak i Grosicki. Jednak niech będą oni w danym czasie w formie reprezentacyjnej.
Mam nadzieję, że Mirosław Stasiak (skazany w przeszłości za korupcję) nauczył portugalskiego trenera śpiewać „zizu ziza”. Kompromitacja nie tylko na boisku, ale i również w kuluarach. Śmiało można powiedzieć, że wybór Portugalczyka przez Cezarego Kuleszę był tak dobry, jak zmiana opon na zimowe w lipcu. Z perspektywy czasu wyglądało to sytuację „pokażę wam, że mam lepszy wybór od Bońka, bardziej światowy!”. I wręcz światowo się skompromitowaliśmy…
https://twitter.com/DominikGorecki4/status/1725206314899353919
"we wrześniu wszystko było w naszych rękach ale w październiku połamaliśmy sobie ręce" – Jacek Laskowski#POLCZE pic.twitter.com/Mc7WU2twek
— Olek Sieradzki (@oleksieradz) November 17, 2023
***
Ktoś powie – „Przecież Michał Probierz kończył eliminacje, i gdybyśmy wygrali mecz z Mołdawią u siebie, to byłaby większa motywacja z Czechami!”. Jeśli naprawdę są takie osoby, które tak myślą, radzę odstawić im to, co zażywają (z dużą dozą prawdopodobieństwa – nielegalnie). Owszem – trener Probierz kończył te eliminacje, ale moim zdaniem nie jest winien temu, co zastał, a przede wszystkim – nie odpowiada za wynik końcowy. Wyobrażacie sobie, że zatrudniacie się w nowej firmie i odpowiadacie za milionowe straty waszego poprzednika?
Brzmi dość absurdalnie? Ja wiem, to jest PZPN, ale pomyślmy choć trochę racjonalnie. To Fernando Santos w pełni odpowiada za całe eliminacje. Michał Probierz zastał chaos, który ciężko było ogarnąć w ciągu kilku treningów. Sam przyznał, że ma zbyt wiele czasu, aby przeprowadzić wymianę pokoleniową. Widać, że robi to po swojemu, chociażby za sprawą powołań Patryka Pedy. I bardzo dobrze. Nawet, jeśli nie awansujemy na EURO 2024, powinniśmy dać Probierzowi na spokojnie popracować. Rozliczajmy go za dłuższy okres czasu niż trzy mecze eliminacyjne.
Dziękuje za wiele miłych słów wsparcia oraz wiary że stworzy się zespół na miarę gry o awans na ME. Wierzę że będzie jeszcze wiele pięknych chwil z tą reprezentacją. Zapraszam na Łotwę i początek etapu przygotowań do meczy o awans⚽️ pic.twitter.com/Hj67tvSXtE
— Michał Probierz (@ProbierzMichal) November 19, 2023
Nie tylko Fernando Santos czy Polski Związek Piłki Nożnej zawiedli kibiców. Zawiedli również sami piłkarze. Nikt mi nie wmówi, że z Mołdawią nie dało się wygrać poprzez przepchnięcie obu spotkań. I właśnie tych punktów brakowało do bezpośredniego awansu. Robert Lewandowski? 4 gole w całych eliminacjach. Tak, dobrze czytacie. Słownie: cztery. Cofając się w przeszłość, nieraz z taką „Mołdawią” potrafił władować czwórkę rywalowi do siatki w jednym meczu. Oczywiście wina nie stoi tylko po stronie Roberta, ale również wszystkich, którzy wystąpili przez choćby minutę w tych eliminacjach. Brakowało tej kadrze liderów, brakowało charyzmy, brakowało zaangażowania, a przede wszystkim jedności w zespole. Do dziś ciągnie się za niektórymi echo „afery premiowej”. Afery, za którą posadę zapłacił Czesław Michniewicz. Przecież łatwiej zwolnić trenera niż ujawnić prawdę i rozliczyć wszystkich? Prawda?
https://twitter.com/Sportowy_Kanal/status/1726722970197070304
Pozew wstydu
Wyniki boiskowe, wynikami boiskowymi. Jednak Polski Związek Piłki Nożnej nie byłby sobą, gdyby nie wywołał inby w mediach społecznościowych. O co chodzi? Mianowicie dziennikarz Viaplay Piotr Żelazny otrzymał „wezwanie do natychmiastowego zaprzestania naruszeń oraz usunięcia skutków naruszenia dóbr osobistych” od kancelarii prawnej występującej w imieniu PZPN za… wpis na portalu X (dawniej Twitter). Tak, naprawdę najważniejszy organ w polskiej piłce postanowił wezwać dziennikarza do przeprosin za wyrażenie opinii w jednym z mediów społecznościowych. Ja rozumiem, że związek robi wszystko, co może, aby po blamażu w eliminacjach naprostować swoją reputację, która jest w złym stanie. Jednak, Panie Prezesie, nie można tego robić w taki sposób…
Tymczasem PZPN nie potrafi awansować z najsłabszej grupy w historii eliminacji Euro, ale umie grozić procesem za bekowanie z wódy i pijanych działaczy.
Swoją drogą taki proces może być mega śmieszny pic.twitter.com/UGvg88AcGv
— Piotr Żelazny (@ZelaznyPiotr) November 18, 2023
To nie koniec wybitnych działań w mediach społecznościowych PZPN-u… Kiedy już każdy śmiał się do rozpuku z otrzymanego przez Piotra Żelaznego wezwania, nasz związek postanowił… dodać oliwy do ognia. Tak, nikt ze związku nie próbował załagodzić tej kolejnej wtopy wizerunkowej. Ktoś pomyślał, że jest to idealna okazja, aby wydać kolejne oświadczenie do sprawy dotyczącej wpisu dziennikarza w mediach społecznościowych. Szkoda, że Polski Związek Piłki Nożnej nie był tak dokładny oraz tak śmiały w oświadczeniach podczas sytuacji w Kiszyniowie, gdy na pokład samolotu wchodził gość skazany prawnie za korupcję w naszym kraju oraz po mistrzostwach świata w Katarze. W tych sytuacjach każdy chował głowę w piasek, a winy nie szukano u siebie, tylko u innych…
— PZPN (@pzpn_pl) November 19, 2023
Moim zdaniem, nastąpiła tutaj odwrócona kolej rzeczy. Kiedy należało milczeć i załatwić sprawę za zamkniętymi drzwiami (absurdalna sprawa Piotra Żelaznego), wytoczono (chyba, że jednak związek się wycofa) proces. Kiedy należało wyjść do kibiców i obalić domysły (afera premiowa w Katarze, wtopa z Mirosławem Stasiakiem), zamieciono wszystko dokładnie pod dywan.
„Ten kto biernie akceptuje zło, jest za nie tak samo odpowiedzialny jak ten, co je popełnia.” – Martin Luther King.
https://twitter.com/Meczykipl/status/1726709721560760383
https://twitter.com/Meczykipl/status/1726698667229221288
Nowy rok – nowe nadzieje
Spotkanie z Łotwą na Stadionie Narodowym było ostatnim, które reprezentacja Polski rozegrała w 2023 roku – w roku przeklętym, roku beznadziejnym, roku o którym wszyscy kibice biało-czerwonych chcieliby zapomnieć. Kompromitacja w eliminacjach, kompromitacja na szczeblu wizerunkowym, kompromitacja pod względem wyboru selekcjonera (nie liczymy Michała Probierza). Czy nowy rok przyniesie coś nowego? Nową nadzieję? Mówią, że nadzieja matką głupich. Osobiście nie mam żadnych oczekiwań, co do naszego związku piłkarskiego na nadchodzący rok. Dopóki „betonowi” działacze będą znajdować się w związku, a Cezary Kulesza nie będzie miał właściwych doradców, nic wielkiego w roku 2024 się nie wydarzy.
Najważniejsze jest to, aby reprezentacja Polski dostała się na EURO 2024 w Niemczech poprzez drogę barażową. Zapytacie – po co nam Euro? Po to, aby mierzyć się z najlepszymi. Jeśli chcesz się rozwijać, musisz mierzyć się z lepszymi od siebie i wyciągać wnioski. Czy jest nam potrzebna terapia wstrząsowa? Myślę, że już taką terapię przeżyliśmy nie awansując bezpośrednio na wielki turniej, na którym znajdują się prawie wszyscy. Michał Probierz ma bardzo ciężkie zadanie, ponieważ w nadchodzącym roku musi odbyć się wymiana pokoleniowa. Pewni zawodnicy nie utrzymują poziomu reprezentacyjnego. Piłkarze nie powinni być powoływani za samo nazwisko. Uważam, że obecny selekcjoner powinien pozostać na stanowisku nawet w przypadku braku awansu na EURO 2024. Nie mamy czasu kolejne zmiany selekcjonerów.
***
Cofnęliśmy się do czasów Grzegorza Laty, w których to reprezentacja Polski kojarzyła się z przyśpiewką „Polacy, nic się nie stało”, a sam związek – z aferami i samymi negatywnymi emocjami. Wszystko to, co zbudował Zbigniew Boniek poprzez swoją kadencję, zostało zaprzepaszczone i zniszczone niczym domek z kart. Czas zacząć od nowa, być może od nowego roku. Nowe rozdanie. Wyciągnąć błędy, przemyśleć pewne zachowania, prezentować się z należytą klasą na tle innych reprezentacji europejskich, czy światowych. Nie każdy musi być „chodzącą encyklopedią”, i taką osobą na pewno nie jest prezes Cezary Kulesza. Uważam jednak, że bardzo ważne jest to, jakich partnerów dobierasz sobie do współpracy. W tym przypadku powinniśmy korzystać z samych najlepszych specjalistów w danej dziedzinie, a sympatie powinny zejść na dalszy plan. Niech ten tytułowy PZPN-owski lot obierze wreszcie właściwy kurs – ku rozwojowi, a nie stopniowej degrengoladzie, również na innych polach federacji piłkarskiej…