Obserwuj nas

Lech Poznań

Korona 4:1 Lech Poznań. „Kolejorzu” skończ się ośmieszać

Nie każdemu może spodobać się ostry ton, nikt tu nikogo nie będzie głaskać po głowie. Koniec czasu nadziei, dość liczenia na to, że może w końcu się uda. Lech jechał do Kielc, aby walczyć o honor. Tymczasem podopieczni Jana Urbana kompletnie się ośmieszyli. Wydawało się, że Korona to bardzo dobry kandydat na przełamanie, pełną zdobycz punktową. Jednak to podopieczni Tomasz Wilmana pokazali, jak należy grać pod presją. Uwidocznili, kto na tę chwilę jest chłopcem, a kto ma jaja.

Blamaż, wstyd to chyba najlżejsze określenia. Po czterech kolejkach Lech zgromadził na swoim koncie jeden punkt, z perspektywy wydaje się, że o jeden punkt za dużo. Od początku spotkania Lech grał nerwowo, chciał za bardzo. Już w piątej minucie sam na sam z piłką ruszył Jacek Kiełb, lecz w pół zapaśniczy sposób obalił go Abdul Aziz Tetteh. Defensywny pomocnik otrzymał za to zagranie czerwoną kartkę. Czapki z głów, niskie ukłony.

Przed poznaniakami pozostało 85 minut walki o przetrwanie, trudno mówić, że będą walczyli o przejęcie kontroli w spotkaniu. Jeśli ktoś wierzy w cuda, to mógł się go dopatrywać po pierwszym kwadransie. Piłkę przed polem karnym otrzymał Majewski, przełożył futbolówkę i oddał strzał. Ta odbiła się od obrońcy Korony i trafiła do Marcina Robaka, który przy sporym udziale szczęścia pokonał Michała Peskovicia. Fanfary.

https://twitter.com/Pan_Jozek/status/761998699673317377

Od momentu strzelenia gola na boisko wkroczyła komedia rodem z Benny Hilla i nie trzeba chyba zaznaczać w czyim wykonaniu. W 21. minucie niczym na lodzie Tomasz Kędziora ściął Kena Kallaste, za co arbiter pokazał jedenastkę na gospodarzy. Formalności dopiął Łukasz Sekulski i w tym momencie „Kolejorz” mógłby zejść z boiska.

Korona zaczęła prezentować się tak, jak każdy wymaga tego od Lecha. Dojrzałość w grze, spryt, jakość i szybkość. Druga połowa to całkowita dominacja zespołu z Kielc, a udokumentował to Łukasz Sekulski, który kapitalnie wyskoczył do piłki rzuconej przez Kiełba i pokonał Jasmina Buricia.

Kolejny cios wyprowadził Miguel Palanca pokazał, że w jego nodze drzemie potwór i świetnym strzałem z kategorii „stadiony świata” wrzucił piłkę do bramki golkipera poznańskiej ekipy.

https://twitter.com/Pan_Jozek/status/762016244446953473

Lech już nie był na kolanach. Zespół leżał i płakał o litość bądź szybkie dobicie. Na dziesięć minut przed końcem meczu katem okazał się Rafał Grzelak i tym sposobem Korona Kielce zlała małych chłopców, jak chciała.

Może by tak nie przyznawać się do Lecha? Jak się będą pytać, to rżnąc głupa, że nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem. Lech jest trochę jak kochanka, do której nie chcesz się przyznać, a najlepiej to byłoby, gdyby nikt się o niej nie dowiedział. Niestety, niech już nikogo nie zamraczają słodkie słówka, wyznania, że mamy problem. Wolałbym słuchać zeznania anonimowego alkoholika niż kolejne próby tłumaczenia błazenady. Dość.

W szeregach piłkarzy Urbana nie było widać nic, o czym mówił chociażby Łukasz Trałka w tygodniu przed meczem. Nie było walki, nikt nie walczył za siebie, a tym bardziej za zespół. Nie było za grosz kreatywności. Od początku sezonu można czuć się w pełni oszukanym, bo ciężko obecną sytuację inaczej nazwać. Jedynym pozytywem z tego spotkania jest fun fact zauważony przed Damiana Smyka: Lech Poznań w obecnym sezonie strzelił więcej bramek z jedną „6” na boisku, niż z dwoma. I jak słusznie dodaje, z tym nawet nie ma co próbować polemizować. Biedne dzieci zagubione we mgle. Zamiast dostarczać rozrywkę, emocje i dumę, przysparzają kibicom zażenowanie, wstyd i nerwy.

Składy:

Korona Kielce: Peskovic, Kallaste, Verkhovtsov, Dejmek, Rymaniak – Grzelak – Pilipchuk, Możdzeń (90′ Cebula), Aankour, Kiełb (84′ Gabovs)- Sekulski (64′ Palanca).

Lech Poznań: Burić – Kędziora, Wilusz, Kadar, Gumny – Trałka, Tetteh – Makuszewski (72′ Jevtić), Majewski, Gajos (46′ Formella) – Robak (79′ Nielsen).

Gole: Łukasz Sekulski (21’P, 50′), Miguel Palanca (70′), Rafał Grzelak (79′) – Marcin Robak (16′)

Żółte kartki: Bartosz Rymaniak, Ken Kallaste, Rafał Grzelak, Serhij Pyłypczuk – Marcin Robak, Tamas Kadar, Radosław Majewski, Maciej Wilusz, Łukasz Trałka,

Czerwona kartka: Abdul Aziz Tetteh (6′),

Arbiter: Piotr Lasyk.

fot.: Monika Wantoła

Hobby pismak, miłośnik angielskiej piłki, archeolog historii, krnąbrny brodacz, pracoholik. Prywatnie kibic Manchesteru United i Lecha Poznań. Piszę dla: @retro_magazyn, @watch_esa i @ManUtd_PL. M: klama.mufc92@gmail.com.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Lech Poznań