Górnik Zabrze w poprzednim sezonie spadł do I ligi. Patrząc na zasługi sportowe, jakimi może pochwalić się klub z Zabrza dla polskiej piłki, to bardzo duża strata. Pod względem kibicowskim i atmosfery, jaka panuje przy Roosvelta 81 również. Jednak patrząc na działania władz klubu, to chyba jednak dobrze, że zabrzanie spadli. Działaczom ewidentnie brakuje klasy, zatem nie może być mowy o Ekstraklasie. Dobitnie pokazuje to sytuacja kontuzjowanego Dominika Sadzawickiego, którego w bardzo kiepski sposób, zupełnie bez klasy, dobrych manier, wykorzystując lukę w przepisach PZPN, postanowiono się pozbyć z klubu. Zawodnik, sam na własną rękę musi się rehabilitować, pokrywając wszelkie koszty z „własnej kieszeni”. Wstyd! Żenada!
W krótkim wywiadzie przedstawiamy Wam osobę Dominika Sadzawickiego – reprezentanta Polski U-20 oraz byłego już zawodnika Górnika Zabrze. Nie mogło zabraknąć pytań o kuriozalne zerwanie umowy, tego jak został piłkarzem, o początki kariery oraz pierwszą wizytę w „doświadczonej” szatni Górnika.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z piłką?
W piłkę gram od kiedy tylko pamiętam. Mama zawsze się śmiała, że już w chodziku kopałem pluszowa piłkę i to była moja najlepsza zabawka. Później zaczęło się od trampkarzy w wieku 7 lat w MKS Sławków, stamtąd postanowiło wyłowić mnie Zagłębie Sosnowiec, za całe 15 piłek. Do 2. klasy gimnazjum poszedłem już do Zabrza. W Gwarku spędziłem 5 lat, wiele nauczył mnie czas spędzony w internacie, z dala od domu.
Trzy lata temu trafiłeś do GKS-u Katowice, jak to się stało, że z małego Gwarka Zabrze, znalazłeś się na zapleczu Ekstraklasy? Kto, co miało wpływ na ten transfer?
Pewnego dnia zostałem zaproszony na testy do GieKSy, wydawało mi się to wtedy szaleństwem. Klub, w którym zawsze marzyłem żeby wystąpić wyciąga do mnie rękę jako pierwszy profesjonalny. Byłem mocno podekscytowany. Przyjechałem na pierwszy sparing, było to po sezonie. Ostatni sparing przed przerwą zimową. Zaprezentowałem się tam prawdopodobnie pozytywnie, dlatego dostałem propozycję od trenera Góraka do dalszych treningów już po przerwie zimowej. Kiedy GKS wrócił do treningów, a ja wraz z nimi, po dwóch tygodniach dostałem angaż i swój pierwszy profesjonalny kontrakt. Było to dla mnie spełnienie marzeń.
Na Bukowej radziłeś sobie całkiem nieźle, występując często od 1. do 90. minuty spotkania. Dlaczego rozwiązano kontrakt, a Ty jako wolny zawodnik przeniosłeś się do Górnika?
Mój transfer do Górnika to była normalna transakcja, zwyczajnie przejście z klubu do klubu. GieKSa z Górnikiem była przecież w dobrych kontaktach. Często dochodziło do zmian klubów na tej linii.
Jak wspominasz pierwsze chwile w Zabrzu? Do szatni wchodziłeś jako młody zawodnik, była trema?
Trema była ogromna, w szatni Górnika było dużo utytułowanych zawodników. Była trema, ale był także zaszczyt, że będę mógł siedzieć w jednej szatni na przykład z Radkiem Sobolewskim, do którego mam ogromny szacunek.
Sezon 2014/2015 – Twój debiutancki w Ekstraklasie był bardziej udany niż ten 2015/2016. Nie powinno być inaczej, skoro doświadczenie już zebrałeś? Z czego to wynikało?
Dokładnie, ten poprzedni był bardziej udany, ale wiadomo, nadchodzą zmiany. Jednemu trenerowi pasuje zawodnik taki, drugiemu taki, do tego moim problemem jest to, że nie trzymam języka za zębami. Po prostu mówię to co myślę, a czasami szczerość w relacji z trenerami nie jest dobrym pomysłem.
Poprzedniego sezonu z pewnością nie będziesz miło wspominał. Spadek z Ekstraklasy zawsze rodzi negatywne emocje. Co było tego przyczyną, jaka była atmosfera w drużynie, jakie odnosisz wrażenia z perspektywy czasu? Co poszło nie tak?
Nie jestem na tyle doświadczonym zawodnikiem żeby szukać przyczyn spadku. Atmosfera w szatni była dobra, więc na pewno nie to zaważyło. Do samego końca nikomu się nawet nie śniło w najgorszych koszmarach, że z tak mocną szatnią możemy trafić do I ligi. Trudno więc o jakieś racjonalne wytłumaczenie. Najgorszy był czas już po kontuzji, kiedy siedziałem na trybunach i miałem tę świadomość, że za wszelką cenę chciałbym pomóc chłopakom, a byłem fizycznie bezsilny.
Jaka panuje aktualne atmosfera w Górniku po tak fatalnej serii? Na zapleczu Ekstraklasy nie wiedzie się najlepiej: 1 wygrana 1 remis, aż 4 porażki.
Jak wiadomo w tej chwili do szatni już wstępu nie mam, wiec ciężko mi cokolwiek powiedzieć. Z tego co rozmawiam z chłopakami to czują się dobrze. Atmosfera również jest w porządku, co zresztą widać było w Pucharze Polski. Tam wyglądało to dobrze, bo Legia także grała otwarta piłkę. Doszło do wymianu ciosów, a wiadomo, że w lidze drużyny częściej się cofają, znając siłę Górnika. Stawiają przysłowiowy autobus, z którego sforsowaniem jest problem.
Kiedy i w jaki sposób nabawiłeś się kontuzji? Jak do tego doszło? Czy klub był pomocny, okazywał Ci wsparcie?
Kontuzji doznałem na treningu podczas gierki w starciu z Michałem Janotą. Kolano strzeliło i okazało się, że konieczna jest rekonstrukcja więzadła stawu kolanowego, do tego uszkodzona była łękotka i więzadło poboczne. Dopóki byłem na kontrakcie to klub pomagał. Jeździłem do Bartka Spałka, z którym współpraca dawała duże efekty. Teraz niestety nie będę miał tej przyjemności.
Wynikło sporę zamieszanie z Twoim kontraktem w Górniku Zabrze. Władze klubu powołują się na klauzulę, która daje prawo rozwiązać umowę po spadku do niższej ligi. Jak wygląda to od Twojej strony?
Mój punkt widzenia nie jest ważny, interesuje mnie tylko to jak stanowią przepisy PZPN. Po reformach, jeśli chodzi o zawodników poważnie kontuzjowanych, którzy nie będą w stanie znaleźć sobie klubu przez dłuższy czas. Z tego co wiem to prawdopodobnie nie jest to jasno określone w przepisach. Może ludzie w PZPN nie sądzili, że znajdzie się ktoś z takim tupetem, by było go stać na takie kroki, którymi podążył Górnik Zabrze. Chciałbym, aby zostało to wyjaśnione, by w przyszłości ktoś nie miał takiego problemu jak ja lub wiedział po prostu na czym stoi. Co do podjętych kroków, czekam na pismo z PZPN.
Na informację o rozwiązaniu kontraktu, zareagowałeś impulsywnie. Do kogo masz największy żal? O co tak właściwie poszło?
Informację o rozwiązaniu kontraktu dostałem na maila. Zero telefonu, zero informacji, nic. Wysłany e-mail spod biurka, o którym dowiedziałem się po tym jak wszedłem na konto i zobaczyłem tytuł przelewu: „rekompensata za rozwiązanie kontraktu”. Oniemiałem, bo miałem zapewnienie, że będą ze mną prowadzone jeszcze rozmowy. Na maila często nie wchodzę, gdybym nie zerknął na konto nie miałbym możliwości nawet na odwołanie, ponieważ trzeba tego dokonać w ciągu 7 dni. Nie wiem dokładnie kto za tym stoi, żal mam po prostu do ludzi w klubie, którzy traktują ludzi jak śmieci i nie mówię tu tylko o mojej osobie.
Czy ja dobrze rozumiem, że klub z dnia na dzień zostawił Cię kontuzjowanego, beż żadnej pomocy? Jak sobie radzisz, jak przebiega Twoja rehabilitacja?
Zgadza się. Na tę chwilę rehabilituję się na własna rękę, zresztą już od 2 miesięcy wszystko pokrywam sam, z własnej kieszeni. Rehabilitacja idzie do przodu, jednak nie tak jak powinna, ponieważ mam problem z wypracowaniem wyprostu w kolanie.
Dlaczego tak drastyczna reakcja, że zdecydowałeś się odnieść do tego w mediach społecznościowych?
Mam dość robienia z zawodników – tak jak wcześniej powiedziałem – śmieci. W tej chwili, po reformach zawodnik nie ma praktycznie żadnych praw. Nie podobasz się trenerowi, który przyszedł, nie ta fryzura? Pół roku w „szafie” i później cię nie ma. Do tego wewnętrzny żal, bo Górnik to nie jest dla mnie pierwszy lepszy klub z którego odchodzę i dziękuje. Jestem fanem GieKSy, ale Górnik także leży mi w sercu. Mieszkałem w Zabrzu przez długi czas, tam dla ludzi Górnik jest wszystkim. Mam żal do osób, które rządzą klubem.
Co dalej z Dominikiem Sadzawickim? Jakie masz plany na przyszłość? Pojawiły się jakieś propozycje?
Póki co będę rehabilitował się na własna rękę, co robiłem już od 2 miesięcy. Muszę dojść do pełnej sprawności. Mam nadzieję, że będzie to koło listopada. Pozostało mi tylko czekać, aż ktoś poda mi pomocną dłoń, abym mógł się odbudować i wrócić na boisko.
Dziękuję za rozmowę i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Dziękuję.
Rozmawiał Rafał Stary
fot. kadr z kanału YouTube GórnikTV