Felietony
Ekstraklasa to musi być widowisko | Liga po mojemu odc. 21
Chciałem bronić Hasiego, ale to nie ma sensu. Cała Legia go zaskoczyła i przerosła. Najprawdopodobniej wypluje go jeszcze szybciej niż Berga.
Autor
PabLo
Kluby uśpione pieniędzmi z Canal+ nie starały się o widza, słabą frekwencję tłumaczyły brakiem stadionów. Po 2012 roku infrastruktura stadionowa polskich klubów wygląda imponująco, niestety okazało się, że nie ona była problemem słabej frekwencji. – pisze w swoim felietonie Paweł Nowak.
Przez lata Ekstraklasa to był produkt zamknięty, dostępny tylko posiadaczom dekoderów Cyfry+. Klubom to pasowało, pieniądze płynęły do nich strumieniem. Do szerokiej widowni przedostawały się tylko informacje o stadionowych burdach. Zamieszki i akty chuligaństwa już bardzo rzadko goszczą na polskich stadionach, ale w głowie przeciętnego Polaka informacje o rozróbach zostały wyryte dość głęboko w korze mózgowej. Wieloletnie zaniedbania w sferze współpracy Ekstraklasy, PZPN i klubów z szeroko rozumianymi mass mediami dały efekt, który teraz widzimy. Niska frekwencja na stadionach, spadające zainteresowanie Ekstraklasą. Na dobre Kowalski zrezygnował z atrakcji jaką jest mecz piłki nożnej, zastąpił to wyjściem do kina, do galerii handlowej, a na końcu obejrzeniem meczu w telewizji i to niekoniecznie transmisji z polskich boisk. Kluby uśpione pieniędzmi z Canal+ nie starały się o widza, słabą frekwencję tłumaczyły brakiem stadionów. Po 2012 roku infrastruktura stadionowa polskich klubów wygląda imponująco, niestety okazało się, że nie ona była problemem słabej frekwencji.
Po dojściu Bońka do władzy w PZPN, szybko podjęto decyzje o unormowaniu trybun i odcięciu się od smrodu ciągnącego się ze stadionów lat 90-tych ubiegłego wieku, a co jakiś czas wracającego zależnie od panujących wiatrów. Postawiono na kibica z napojem i popcornem w ręce, na kibica z wymalowaną w narodowe barwy twarzą, na kibica spontanicznie reagującego na wydarzenia boiskowe. Postawiono na tak zwanego „Janusza”, co z perspektywy czasu okazało się sukcesem i trafną decyzją. Komplety na meczach reprezentacji to standard, a i same widowiska przebiegają wzorowo i bez zakłóceń ze strony kibiców.
…
Co było proste w PZPN niekoniecznie przekłada się na kluby Ekstraklasy. Na walkę z patologiami trzeba mieć pieniądze i niesamowitą cierpliwość. Ktoś powie – po co pieniądze? Duży konflikt zawsze niesie za sobą ofiary. W tym przypadku jedną z nich będzie klubowa kasa, bo walka z kibicami mającymi w środowisku duże wpływy najczęściej oznacza bojkot meczów swojej drużyny. Niestety nasze kluby nie mają ani pieniędzy, ani dostatecznie dużo determinacji by wdrażać długofalowe plany i patologie na trybunach zlikwidować. Kluby stały się wielokrotnie zakładnikami układów, dlatego też poszły na mniejsze lub większe ustępstwa wobec szerokiego środowiska kibiców.
Kluby zostawione same sobie nie poradzą sobie z trapiącymi ich patologiami. Jeśli do walki nie włączy się państwo, PZPN i Ekstraklasa, nic z tego nie będzie. Wprowadzenie skutecznych i bezwzględnych zasad plus edukacja, a przede wszystkim spójna strategia mogą przyczynić się do zmarginalizowania dogmatu siły na trybunach.
Promowanie Ekstraklasy, jako widowiska powinno zacząć się od dzieci i kobiet. Moim zdaniem dzieci i kobiety powinny wchodzić na stadion za przysłowiową złotówkę. Trzeba na nowo stworzyć modę na oglądanie piłki nożnej z poziomu trybun na stadionie i przeżywanie meczu jako widowiska. Puste stadiony odstraszają wszystkich, zarówno tych którzy przyszli na mecz, jak i tych którzy świecący pustymi krzesełkami stadion widzą w TV. Należy nagradzać kluby działające na rzecz zwiększenia frekwencji. Wystarczy stawiać im procentowe progi, za które dostawałyby więcej pieniędzy z praw TV – to pomysł na wzór programu Pro Junior System.
…
Ekstraklasa skupiła się na polepszeniu wizerunku meczów, skupiła się na opakowaniu. Wdrożyła reformę ESA37, która niestety po latach okazała się bublem, bo słabsze kluby zorientowały się, że za zwycięstwo w takim układzie są 2 punkty, a za remis jeden. Większość drużyn gra by nie stracić bramki, dbają tylko o to, by załapać się do górnej ósemki w tabeli. Widowisko sportowe zeszło na drugi plan. Kluby nie grają dla kibiców, kluby grają tylko po to by zdobyć ten upragniony punkt. Wyniki 0:0 padają coraz częściej, a o intensywności gry możemy zapomnieć. Moim zdaniem trzeba wycofać się z tej reformy, a i dodatkowo pomyśleć nad zmianą w przepisach by za remis 0:0 nie przyznawać ligowych punktów. Kilkanaście lat temu zmieniono punktację za zwycięstwo, wcześniej przyznawano 2 punkty dla zwycięzcy, teraz trzeba iść o krok dalej.
Problemów toczących naszą Ekstraklasę jest bardzo dużo, nie wszystkie tu wymieniłem. Czas jednak wziąć się do ciężkiej pracy, a nie symulować działania mające na celu uatrakcyjnienie produktu jakim jest Ekstraklasa. Tylko wspólne działania wszystkich klubów wraz z Ekstraklasą i PZPN są w stanie coś w tej materii zmienić. To proces niestety długotrwały, nie będzie można się nim pochwalić teraz i już. Jednak po kilkunastu latach zaniedbań to jedyna szansa dla polskiej piłki klubowej.