W starciu 15. Kolejki LOTTO Ekstraklasy Lech Poznań zdemolował w Chorzowie zespół Ruchu. Lechici nie mieli dziś litości i w pełni korzystali z asortymentu błędów gospodarzy. Po bramkach Darko Jevticia, Dawida Kownackiego, Radosława Majewskiego, Marcina Robaka i Szymona Pawłowskiego poznańscy piłkarze przełożyli rywala przez kolano i sprawili tęgie lanie. Pewną tradycją staje się chorzowska gościnność, a dla zawodników Waldemara Fornalika dzisiejsze spotkanie powinno być lekcją życiową, jak nie grać w piłkę nożną.
Zespołem, który od początku spotkania wykazywał zdecydowaną inicjatywę, był Lech Poznań. Po takiej postawie nietrudno było odkryć intencje poznańskiego zespołu. Piłkarze Nenada Bjelicy szybkimi środkami starali się przedostać pod pole karne Ruchu. Już w 2. minucie Maciej Gajos spróbował swoich sił strzałem z około 20 metra. Niestety uderzenie było zbyt lekkie i wymierzone wprost w Libora Hrdlicka.
Im dalej w mecz, tym coraz mizerniej wyglądała gra „Kolejorza”, szczególnie w środkowej strefie boiska. Tęsknota za Abdulem Azizem Tettehem wzrastała z każdą mijającą sekundą. Po pierwsze brakowało zdecydowanego dojścia do rywala i wywarcia na nim presji, co skutkowało dosyć łatwym przejściem piłkarzy Ruchu pod bramkę Putnockiego. Po jednej z takich akcji w okolicy dwudziestego metra faulowany przez powracającego za szarżą rywala Macieja Gajosa był Maciej Urbańczyk. Wykonawcą stałego fragmentu gry w 14. minucie był Maciej Oleksy, jednak jego uderzenie minęło słupek bramki golkipera Lecha.
Kilka minut później gospodarze mogli sami sobie zrobić krzywdę i to dwukrotnie. Najpierw w 17. minucie w zamieszaniu w polu karnym Hrdlicki z futbolówką utrzymał się Makuszewski, a następnie starał się zagrać z praktycznie linii do któregoś z partnerów, jednak był jeden problem. Praktycznie nie było nikogo, kto mógłby zostać adresatem zagrania pomocnika Lecha. Dosłownie sześćdziesiąt sekund później niczym partnerzy w gorszym okresie związku zachowali się Maciej Oleksy z Liborem Hrdlicką. Niestety po raz kolejny w polu karnym co najwyżej było można szukać piłkarza widmo „Kolejorza”, który byłby w stanie wbić piłkę do siatki „Niebieskich”.
Dalsza część pierwszej połowy mogłaby biec pod nutę legendarnej piosenki, w której zawarto ponad czasowy przekaz z większości ekstraklasowych boisk „Jaki tu spokój, na na na, nic się nie dzieje, na na na na, nikt się nie bawi, na na na, wszyscy się nudzą, na na na na”. Wtem nieoczekiwanie przyszedł nokaut „Kolejorza”!
Najpierw w 37. minucie po dośrodkowaniu Tomasza Kędziory piłka trafiła w pole karne gospodarzy, a tam w zamieszaniu i przy pomocy Kownackiego piłka trafiła pod nogi Darko Jevticia, który wolejem pokonał golkipera Ruchu! Cztery minuty później piłkarze Bjelicy postanowili iść za ciosem. Maciej Makuszewski podał do Dawida Kownackiego, a młody napastnik z asystą chorzowskich obrońców dostał się przed ich pole karne, po czym technicznym strzałem skierował futbolówkę do bramki Hrdlicki!
To trzeci gol Dawida Kownackiego w trzecim spotkaniu z rzędu. Przepraszamy Willa Grigga, ale to Kownacki’s on fire, Your defence is terrified! „Kovnachenko”, „Kownaldo”? Trzeba się poważnie zastanowić. Z przykrością dla wielu, ale określenie „Wonderkida” czas pakować w walizki i wysłać w Bieszczady. Trzeba zaznaczyć, że przy pierwszej bramce dla Lecha po pierwsze dużo lepiej powinien zachować się Konczkowski we własnym polu karnym, tak nieodpowiedzialnie po prostu nie można się zachowywać. Po drugie nie popisał się również sędzia Stefański, który po „obaleniu” rywala powinien odgwizdać faul.
Pierwsza połowa mogła spowodować mieszane uczucia i widza. Początek obiecujący wiele, rozwinięcie w stylu „jakotako”, natomiast zakończenia palce lizać. O ile w szeregach poznańskiego zespołu wyraźnie widać brak wcześniej wspomnianego Tetteha, tak nieźle prezentuje się ofensywa Lecha. Reasumując, pewien balans mamy zachowany. Dziwić może postawa Ruchu. Z jednej strony można mówić o pechu, gdzie raz Niezgoda minął się z futbolówką w okolicach czwartego metra od bramki Putnockiego. Jednak gdyby wszystko tłumaczyć brakiem szczęścia, świat byłby idyllą. Gospodarze są bierni, mało aktywni i niekoniecznie mają ochotę na otwartą grę. Ok, próbują coś tworzyć, lecz przypomina to szkice trzyletniego dziecka, które może kiedyś będzie drugim Leonardo da Vincim.
Druga część starcia w Chorzowie rozpoczęła się pod dyktando gości z Poznania. To oni mieli pomysł, dynamikę i chęć do dalszego atakowania. Brakowało jedynie dobrego wykończenia. Odgryzać próbował się Ruch, lecz te starania można porównać do małego dziecka robiącego na złość mamie, bo nie kupiła mu lizaka. Wyróżnić jednak trzeba akcję z wymianą podań pomiędzy Ćwielongiem a Lipskim, gdzie ten ostatni, będąc już prawie na wysokości słupka bramki w polu karnym, szukał podaniem kolegi w jego środku. Bardzo dobrze w ten sytuacji odnalazł się Jan Bednarek, który w 58. minucie był jak Mr. Muscle.
Zespół Bjelicy postanowił jednak nie mieć dziś litości. W 59. minucie ruszyli z kontratakiem, a piłkę aż do pola karnego holował Radosław Majewski, który mógł podawać do będącego w pozycji idealnej Dawida Kownackiego, lecz postanowił sam sfinalizować swój rajd i to jak skutecznie! To spotkanie coraz bardziej przypominało pojedynek gracza w Fifie z komputerem ustawionym na poziomie amatora.
Być może ktoś po tym meczu uda się do prokuratury i zgłosi znęcanie się lechitów nad zawodnikami Waldemara Fornalika, którzy sami najwidoczniej mają dość tego spotkania i myślą o ciepłej kołdrze. Fatalnie w 66. minucie spotkania we własnym polu karnym faulował Marcina Robaka Rafał Grodzicki, za co obrońca Ruchu obejrzał żółty kartonik, a sędzia Stefański wskazał na wapno. Tak jak to miało miejsce ostatnio, napastnik Lecha, który wcześniej zmienił Dawida Kownackiego i pewnie wykonał jedenastkę i podwyższył w 67. minucie prowadzenie na 4:0. Pogrom w Chorzowie.
Ruch bezradny, bez pomysłu, próbujący zagrozić gościom kapiszonami. Praktycznie nic pozytywnego o piłkarzach Waldemara Fornalika powiedzieć dziś nie można. I to się mściło coraz bardziej, tym bardziej, gdy defensywa przyjmuje motto „jak mam bronić, kiedy ich jest więcej”. Kapitalnym podaniem popisał się Kamil Jóźwiak do Radosława Majewskiego, który następnie zagrał do wychodzącego sam na sam Szymona Pawłowskiego. W 87. minucie pomocnik lechitów pewnie wbiegł w pole karne Libora Hrdlicka i umieścił piłkę siatce. Chorwacka manita Lecha Poznań. Dyrygent Bjelica po takim spotkaniu powinien założyć frak i na konferencję prasową wkroczyć przy akompaniamencie pianina.
Ruch Chorzów dziś biedny, wszystko robił na niby. Niby coś próbował zdziałać, niby coś tam kreował. Niby grał w piłkę nożną. Natomiast piłkarze Lecha wystąpili w roli jeźdźców apokalipsy, siejąc chaos i zniszczenie w szeregach rywala. Jednocześnie to pierwszy raz w tym sezonie, kiedy „Kolejorz” wygrywa kolejne spotkanie z rzędu. Wydaje się, że wynik 5:0 jest przy takiej postawie „Niebieskich” niskim wymiarem kary, gdyż za taką postawę powinno się publicznie wystawiać na drwiny.
Bramki: 37’ Darko Jevtić, 41’ Dawid Kownacki (Maciej Makuszewski), 59’ Radosław Majewski, 67’ Marcin Robak (P), 87’ Szymon Pawłowski (Radosław Majewski)
Widzów: 7629
Arbiter: Daniel Stefański
Żółte kartki: 66’ Rafał Grodzicki – 29’ Jan Bednarek
Czerwone kartki:
Składy:
Lech Poznań: Matus Putnocky – Tamas Kadar, Jan Bednarek, Paulus Arajuuri, Tomasz Kędziora – Maciej Gajos, Łukasz Trałka – Radosław Majewski, Darko Jevtić (75’ Kamil Jóźwiak), Maciej Makuszewski (69’ Szymon Pawłowski) – Dawid Kownacki (65’ Marcin Robak).
Rezerwowi: Miłosz Mleczko, Szymon Pawłowski, Marcin Robak, Dariusz Dudka, Maciej Wilusz, Kamil Jóźwiak, Lasse Nielsen.
Ruch Chorzów: Libor Hrdlicka – Paweł Oleksy, Marcin Kowalczyk, Rafał Grodzicki, Martin Konczkowski – Maciej Urbańczyk, Łukasz Surma (55’ Patryk Lipski), Łukasz Moneta, Piotr Ćwielong (75’ Kamil Mazek) – Jarosław Niezgoda, Eduards Visnakovs (61’ Jakub Arak).
Rezerwowi: Piotr Lech, Michał Helik, Miłosz Przybecki, Bartosz Nowak, Patryk Lipski, Kamil Mazek, Jakub Arak.
Hobby pismak, miłośnik angielskiej piłki, archeolog historii, krnąbrny brodacz, pracoholik. Prywatnie kibic Manchesteru United i Lecha Poznań. Piszę dla: @retro_magazyn, @watch_esa i @ManUtd_PL. M: klama.mufc92@gmail.com.