Kibice Górnika Łęczna żyją w ciekawych czasach i z pewnością na nudę podczas tej jesieni narzekać nie mogą. Większość z nich jednak ciągłe życie z w napięciu z chęcią zamieniłoby na skromną egzystencję, oraz „ciasny, ale własny” stadion – tak jak miało to miejsce dotychczas. Bliżej o sytuacji w klubie, o wydarzeniach na boisku i poza nim, opowie nam Dominik Alot (@AlotDominik) – kibic drużyny z Lubelszczyzny.
Górnik Łęczna w ostatnim czasie w świadomości kibiców kojarzy się głównie z burzliwą przeprowadzką na Arenę Lublin. Jak Ty zapatrujesz się na tę sprawę?
Boli mnie fakt, że Górnik jest kojarzony z grą w Lublinie, przy każdej okazji jest to przypominane i wypominane. Jeszcze bardziej boli tak niska frekwencja na meczach Górnika. Nie jest to powód do dumy ani dla klubu, ani dla miasta Lublin, ani dla całej Ekstraklasy. Rozumiem motywację bojkotujących mecze w Lublinie kibiców Górnika Łęczna, chyba każdego z nas rozdrażniłaby sytuacja, w której klub z Twojego rodzinnego miasta nagle gra na innym stadionie, w innym mieście.
Lublin zamiast Łęcznej.
Oczywiście klub tłumaczy to tym, że stadion w Łęcznej nie był dostosowany do standardów Ekstraklasy, ale ja, tak jak kibice bojkotujący, nie kupuję tego tłumaczenia. Lublin wspomógł klub finansowo w zamian za grę na Arenie, a niewypełnienie standardów stadionu było pretekstem. Może jeśli nie potrafi się dopilnować takich spraw albo nie ma się na nie pieniędzy, to trzeba zabierać swoje zabawki i odejść z klubu? Tylko zawsze jest gdzieś ta druga strona, czyli piłkarze i przede wszystkim kibice.
Brak pozwolenia na Ekstraklasę
Stadion w Łęcznej nie spełnia wymagań Ekstraklasy i klub mógłby nie dostać pozwolenia na grę w lidze, a to mogłoby skończyć przygodę w elicie na lata, działacze szukali rozwiązania, aby to się nie stało i je znaleźli. Pytanie czy nie lepsze byłoby oczyszczenie atmosfery w klubie i wokół niego, zbudowanie wszystkiego od podstaw i mozolna wspinaczka po ligowych szczeblach aż do Ekstraklasy niż kombinowanie, jakie zaprezentowali przed sezonem działacze Górnika Łęczna.
Z pewnością gra bez kibiców z Łęcznej jest dla piłkarzy dużym problemem. Myślisz, że gdyby nie te przenosiny, to w tabeli Górnika Łęczna byłby wyżej?
Nikt mi nie wmówi, że nie ma to wpływu na grę, a przede wszystkim na punkty zdobywane „u siebie”. Nie byłoby pewnie tego więcej niż dodatkowe 2, 3, może 4 punkty, ale przy obecnym układzie tabeli i tak dużym ścisku w jej dolnej części te punkciki dałyby wyższe miejsce w tabeli. Zawsze ta atmosfera, doping, a nawet kameralność tego stadionu potrafiły pomóc, czasem przynosić nieoczekiwane rezultaty. W Lublinie też co prawda zdarzyło się zwycięstwo z Legią, ale tutaj akurat bardziej można doszukiwać się słabości Legii tego dnia. W ostatecznym rozrachunku te przenosiny wprowadziły taki stan tymczasowości i moim zdaniem mają bezpośrednie przełożenie na liczbę zdobytych punktów i miejsce w tabeli.
Pod koniec zeszłego sezonu z pracy w Górniku zrezygnował trener Jurij Szatałow. Zastąpił go młody i niedoświadczony Andrzej Rybarski. Uważasz, że to zmiana na plus?
Pobyt trenera Szatałowa w Łęcznej był pasmem sukcesów i nikt mu zasług dla tego klubu nie odbierze. Stworzył drużynę, która awansowała do Ekstraklasy, a potem potrafiła skutecznie walczyć w niej o utrzymanie, chociaż eksperci skazywali Górnik na szybki spadek z ligi. Tylko, że z każdym miesiącem coś w tej maszynie przestawało funkcjonować. Jurij Szatałow robił się coraz bardziej nerwowy, piłkarze i trener rozjeżdżali się, nie stanowili monolitu. Decyzja o rezygnacji była bardzo odważna, ale chyba jedyna słuszna.
Nowy trener Górnika Łęczna
Jednak odważniejszy był ruch z postawieniem na Rybarskiego. Oczywiście znał dobrze piłkarzy i mógł łatwiej dotrzeć do grupy, ale czasu było mało, a widmo spadku zaglądało do klubu. Postawienie na niedoświadczonego Rybarskiego dało pozytywny skutek, klub może rozegrać kolejny sezon w Ekstraklasie i postanowiono kontynuować współpracę z nim – moim zdaniem słusznie. Porównując Szatałowa do Rybarskiego ciężko mi stwierdzić, czy ta zmiana wychodzi na plus. Na pewno są to trenerzy inaczej patrzący na piłkę nożną, na swój zawód, z innymi charakterami i podejściem do piłkarzy. Ta formuła z charyzmą i zamordyzmem Szatałowa kiedyś musiała się wyczerpać i człowiek patrzący analitycznie, spokojniejszy i bardziej zrównoważony wpisuje się bardzo dobrze jako następca dla tak specyficznego trenera.
Lokalny trener…
Mnie na pewno cieszy, że klub, który nie stawia na wychowanków mimo wszystko postawił na trenera pracującego jakiś czas w Łęcznej, jednocześnie młodego i dopiero na dorobku. Obawiam się tylko, że jeśli życie Górnika w Ekstraklasie znów będzie wisiało na włosku to Rybarski szybko pójdzie w odstawkę, a na jego miejsce przyjdzie trener ze starej gwardii wraz ze słynnym efektem nowej miotły.
Które elementy w grze Górnika Łęczna Cię pozytywnie zaskoczyły, a które rozczarowały?
Pozytywnie zaskoczyła mnie mała różnica bramek po tych 15 kolejkach. Może brzmi to mało ambitnie, ale trzeba też mierzyć siły na zamiary. Różnica, która wynosi -4 jest dla mnie o tyle zaskoczeniem, ponieważ bardzo obawiałem się o grę defensywną Górnika i w sumie nadal mam wobec niej obawy. 21 goli straconych nie jest powodem do dumy, powinno być ich kilka mniej, ale Górnikowi mimo wszystko nie jest łatwo strzelić gola.
Trójka do zera…
Najwięcej strat Górnicy ponieśli w meczach z Wisłą, Piastem i Śląskiem, wtedy tracili po 3 gole, ale z Wisłą i Piastem potrafili odpowiedzieć odpowiednio 2 i 3 golami strzelonymi. Patrząc tak całościowo na grę w obronie nie wygląda to idealnie, widać duże odstępy między liniami i poszczególnymi zawodnikami, zdarzają się błędy indywidualne. Sergiusz Prusak też potrafi coś zawalić, ale w ostatecznym rozrachunku gdzieś ten blok potrafi się wybronić. Czasem nie da się patrzeć na ten chaos w defensywie, ale ostatecznie nie ma też co doszukiwać się jakiegoś dramatu. Rozczarowuje mnie za to gra w ofensywie. 17 goli strzelonych to mało, średnia niewiele ponad gola na mecz nie może cieszyć. Nie wspominałbym o tym, gdyby w tej drużynie nie było ofensywnego potencjału.
Ofensywne boki Górnika Łęczna.
Tylko, że ten potencjał jest. Ofensywne skrzydła, wspomagający je boczni obrońcy, nowy nabytek z Hiszpanii czyli Javi Hernandez, z przodu Śpiączka i Grzelczak, w teorii dobry rozgrywający Szymon Drewniak. Tak naprawdę za grę do tej pory można pochwalić tylko Grzegorza Bonina. Widać, że ma pomysł, ma umiejętności i przede wszystkim chęci i wydaje się, że czasem ciągnie tę drużynę za uszy. Pozostałym piłkarzom gdzieś brakuje tego polotu, chęci, tak jakby byli jeszcze uśpieni. Tutaj moje małe rozczarowanie personalne, czyli Grzegorz Piesio. Po bardzo dobrym poprzednim sezonie zdecydowanie obniżył loty, nie daje drużynie tyle, ile ona potrzebuje. Na pewno chcąc utrzymać się w lidze trzeba te akcenty ofensywne poprawić. Może przyjście Niki Dzalamidze będzie takim impulsem do lepszej gry w ataku.
Przed sezonem do drużyny dołączyli między innymi Piotr Grzelczak i Vojo Ubiparip. Obaj mieli poprawić skuteczność pod bramką rywali, a łącznie mają na koncie zaledwie dwa trafienia. Uważasz, że to piłkarze zbyt słabi jak na obecny Górnik, czy problemu upatrujesz gdzie indziej?
Spodziewałem się więcej po Grzelczaku. Miewał przebłyski w Lechii Gdańsk, w Jagiellonii, w Widzewie Łódź miał bardzo dobry czas. Dla mnie to na miarę Ekstraklasy piłkarz naprawdę solidny. W Polsce już chyba do końca kariery będzie funkcjonował jako „Mister Wolej”, ale ma dobrze ułożoną lewą nogę, niezłe wyszkolenie techniczne, może brakuje skuteczności i typowego instynktu napastnika, ale liczyłem, że będzie dobrze uzupełniał się z Boninem i Piesio. Tej dobrej współpracy jednak nie widać, brakuje chemii. Pytanie czy ta chemia jeszcze się pojawi, czy nic z tego połączenia nie będzie.
Niespełniona gwiazda Lecha Poznań
Przyjście Ubiparipa nie wywołało u mnie kibica Górnika Łęczna większych emocji. Pamiętam go bardzo dobrze z gry w Lechu i nie spodziewałem się fajerwerków. Zresztą szybko pokazał swoje prawdziwe oblicze – złapał kontuzję. Jednak już patrząc szerzej, piłkarze typu Grzelczak czy Ubiparip nie są takimi, których potrzebuje Górnik. Tutaj trzeba więcej jakości, a nawet jeśli jest jej trochę mniej to więcej solidności i pracy. Takim piłkarzem był Cernych, potem Świerczok, który dołożył swoją cegiełkę do utrzymania, teraz sądziłem, że takim piłkarzem może być Grzelczak albo Śpiączka, ale tutaj już chyba po prostu wychodzi brak jakości i problem z grą ofensywną trzeba będzie rozwiązywać w inny sposób.
Niekwestionowanym liderem twojej drużyny jest Grzegorz Bonin. Potrafisz sobie wyobrazić tę drużynę bez niego?
Trzeba zacząć od tego, że 3 lata temu nie wyobrażałem sobie Górnika z Grzegorzem Boninem w składzie. Wtedy był pośmiewiskiem dla niektórych mediów, a w Łęcznej miał mieć spokojną emeryturkę. Jednak już statystyki z gry w zielono-czarnych barwach są zadziwiające – 25 strzelonych goli, 18 asyst, a gdyby jeszcze szukać liczb asyst drugiego stopnia czy kluczowych podań to naprawdę pokazywałoby, jak ważną postacią jest Bonin.
Boninio gwiazda Górnika Łęczna
Na ten moment nie wyobrażam sobie Górnika Łęczna bez Grzegorza Bonina. Jeśli miałby odejść, to musiałby w jego miejsce przyjść prawdziwy lider ofensywy, inaczej upadnie ostatnia instancja, do której podają piłkarze Górnika, gdy już nie mają pomysłu co zrobić z piłką.
Oprócz wspomnianego Bonina, kto się pozytywnie wyróżniał w tym sezonie, a kto przeszkadzał na boisku?
Wyróżnić warto dwóch piłkarzy środka pola, czyli Szymona Drewniaka i Krzysztofa Danielewicza. Zadanie przed nimi nie było łatwe, mieli godnie zastąpić Tomasza Nowaka i Veljko Nikitovicia. Nie jestem do końca przekonany, czy im się to udało, ale na pewno dobrze zabezpieczają środek boiska, do tego mają łącznie 5 asyst, co porównując do Nowaka jest małą liczbą, ale spodziewałem się, że będzie jeszcze gorzej. Może są za mało widoczni w ofensywie dbając o to, żeby było bezpiecznie w defensywie, ale kiedy włączą się w akcję to potrafią zrobić coś niekonwencjonalnego – tak jak świetne podanie Danielewicza do Grzegorza Piesio w meczu z Wisłą Płock zakończone golem dla Górnika.
Serek i jego puste przeloty
Na plus można też zapisać występy Sergiusza Prusaka. „Serek” ma oczywiście swoje puste przeloty, gafy i wpadki, ale potrafi też wybronić w sytuacjach bardzo trudnych i za te szalone interwencje, które czasem ratują punkty, też należy mu się wyróżnienie. Mi najbardziej, jak do tej pory, przeszkadza najnowszy zaciąg bałkański czyli Slaven Juriša i Dragomir Vukobratović. Nie pokazali do tej pory na boiskach Ekstraklasy nic ciekawego, oprócz chaosu, głupich strat i braku pomysłu na grę. Na pewno spodziewałem się po nich więcej jakości.
Pitry już nie pociągnie…
Jest jeszcze jeden piłkarz, który trochę zaburza grę Górnika – Przemysław Pitry. To jest dla mnie największy hamulcowy w grze ofensywnej, zawsze długo wchodzi w mecz, brakuje mu szybkości i skuteczności, w tym sezonie nie ma na koncie ani gola, ani asysty. Mimo wszystko jest często wystawiany przez trenera Rybarskiego, ale to też pokazuje, że kadra Górnika Łęczna nadal wymaga wzmocnień, skoro trzeba opierać grę ofensywną na takim piłkarzu jak Pitry.
W trakcie sezonu dołączył do was Nika Dzalamidze. Wiążesz jakieś nadzieje z przyjściem Gruzina?
Gdzieś po cichu liczę, że Nika Dzalamidze będzie tym naszym nowym Cernychem. Jest w dobrym dla piłkarza wieku, ma 24 lata i już jakieś doświadczenie za sobą. W Jagiellonii grał naprawdę świetnie, odchodził w sumie jako jeden z najlepszych piłkarzy Ekstraklasy. Mam nadzieję, że odbuduje się w Łęcznej po epizodzie w Turcji i pokaże swoją szybkość, dynamikę, technikę. Takiego piłkarza w Górniku obecnie nie ma.
Gruzińska gwiazda…
Prawdopodobnie jesienią nie ma co liczyć na jakąś wielką grę Niki, ale już w rundzie wiosennej możemy zobaczyć Gruzina w najlepszym wydaniu. Wtedy walka o utrzymanie może stać się łatwiejsza. A na marginesie duże brawa dla ludzi, którzy namówili Dzalamidze na przyjście do Łęcznej. Byłem pozytywnie zaskoczony, kiedy zaczęto łączyć jego nazwisko z Górnikiem i już po tym jak podpisał tutaj umowę. Naprawdę gratulacje, oby ten ruch wyszedł nam na dobre.
Już za chwilę początek okna transferowego. Na których pozycjach dokonałbyś wzmocnień w pierwszej kolejności?
Chciałoby się wzmocnić kadrę jakąś gwiazdą na każdej pozycji, ale schodząc na ziemię w pierwszej kolejności przydałoby się wzmocnić prawą obronę, jest tam Łukasz Mierzejewski i Paweł Sasin, ale zdrowie tego pierwszego i jakość tego drugiego wymuszają tutaj pewne ruchy. Dalej środkowy pomocnik o bardziej ofensywnym profilu, klasyczna „ósemka”, taką rolę próbuje wypełniać Szymon Drewniak, ale nie ma dla niego konkurenta czy zastępcy w kadrze. Przede wszystkim jednak wzmocnienia powinna się doczekać pozycja napastnika. Potrzebny jest godny zastępca dla Bartosza Śpiączki, a gdyby udało się ściągnąć kogoś lepszego od niego to cieszyłbym się jeszcze bardziej. Śpiączka to gwarancja kilku, może około dziesięciu goli w Ekstraklasie, a na pewno drugi skuteczny napastnik byłby dobrym uzupełnieniem obecnej kadry.
Którego z piłkarzy rywali podebrałbyś przeciwnikom, a którego za wszelką cenę chciałbyś zatrzymać w Górniku?
Nie ma co się oszukiwać – przed Wami trudna walka o utrzymanie. Jak myślisz, dacie radę?
Walka może znów trwać do ostatniego meczu i nie wszystko zależy od nas. Dużo będzie zależało od rywali, ich formy, ich słabości. Serce mówi, że znowu się uda, ale rozsądek podpowiada, że przy obecnej formie niektórych piłkarzy będzie ciężko. Wszystko znów rozstrzygnie się po podziale tabeli. Zobaczymy kto się w niej znajdzie, jak będzie radziła sobie Korona Kielce, Piast Gliwice, czy obudzą się Ruch Chorzów i Wisła Płock. Nie chcę być czarnowidzem, ale jest dużo przesłanek, że Górnik Łęczna w tym sezonie nie uniknie spadku.
Czego należy życzyć twojej drużynie w rundzie rewanżowej?
Szczęścia, skuteczności, mądrości przy dokonywaniu wyborów personalnych trenerowi Rybarskiemu i dużo zdrowia dla Grzegorza Bonina.
Rozmawiał Aleksander Skalski
PS1948