Obserwuj nas

Lech Poznań

Lech Poznań kontratakuje. Zagłębie Lubin na kolanach.

Bezlitosny Lech Poznań. Tak najprościej można opisać to, co piłkarze „poznańskiej lokomotywy” zrobili z gospodarzami w starciu 17. kolejki LOTTO Ekstraklasy. Po perfekcyjnej pierwszej połowie i trafieniach Paulusa Arajuuriego, Darko Jevticia oraz Dawida Kownackiego „Kolejorz” wywozi trzy punkty z Lubina. „Miedziowi” pomimo stwarzanych sobie szans nie potrafili trafić do siatki Putnockiego, a na domiar złego nie wykorzystali rzutu karnego. Pułkownik Bjelica i jego szeregowi atakują podium ligowe.

Od samego początku spotkania 17. kolejki LOTTO Ekstraklasy piłkarze Nenada Bjelicy stłamsili wręcz zespół Zagłębia Lubin. Prawdopodobnie Chorwat tuż przed meczem powiedział do swoich zawodników wprost – „Panowie, nie bierzemy jeńców”. W tę myśl już w 5. minucie po rzucie rożnym futbolówka trafiła po zamieszaniu wprost do Darko Jevticia, który przełożył rywala i oddał strzał. Co prawda golkiper gospodarzy zdołał odbić strzał Szwajcara, lecz zrobił to na tyle źle, że do piłki dopadł Paulus Arajuuri. Fin, niczym kat pozbawił wszelkich złudzeń Konrada Forenca i wpakował piłkę do siatki.

Dym z rac jak paliwo dla Kolejorza

Pierwszy kwadrans spotkania stał pod hasłem „Run Forrest, run!”. Lechici nie znali słowa stop, a wyższa siła wciskała do granic możliwości przycisk sprintu na swoim padzie. Podanie, rajd, podanie. Piłkarze Zagłębia wchodzili na coraz wyższe poziomy boiskowej bezradności, a dodatkowo na jeszcze gorszy obrót spraw skazali ich swoi kibice. Zagadka. Były ze Śląskiem, ich zespół cierpiał. Odpaliło Zagłębie – kat znów ich czekał. Odpowiedź? Race. Ponownie kibice rywala poznańskiego zespołu odpalili je, po czym arbiter spotkania na kilka minut przerwał grę.

Co się wydarzyło dalej? Zaraz po wznowieniu, a dokładniej w 22. minucie ni to strzałem, ni dośrodkowaniem popisał się Darko Jevtić! I to z jakim efektem! Przysłonięty bramkarz gospodarzy zbyt późno zorientował się, co się dzieje. 2:0 dla Lecha Poznań! Jednocześnie Poznań niech nie zapomina – flaszka dla Radosława Nawrota.

Po trzydziestu minutach spotkania można było śmiało powiedzieć – Zagłębie na boisku było tylko teoretycznie, próbując przy tym kąsać jak bezzębny szczeniak. Natomiast w grze poznaniaków zawitała fiesta, ale co najważniejsze, głód zdobywania kolejnych bramek. W 33. minucie kapitalnie na skrzydło do „półboga” Darko Jevticia, mniej znanego jako syna Nenada Bjelicy, podał Maciej Gajos. Skrzydłowy „Kolejorza” pognał z piłką na wysokość pola karnego i fenomenalnym dośrodkowaniem odnalazł Dawida Kownackiego. Młody napastnik strzałem głową wpakował bohaterkę futbolu do siatki Forenca, łącznie z nim samym.

Miedziowi okopani w kopalni

Choćby człowiek chciał powiedzieć cokolwiek o grze gospodarzy w pierwszej połowie, to prawdopodobnie szybciej odkryto by życie pozaziemskie. Bez planu, w myśl starej zasady lechitów „a może się uda”. Szeregowi Nenada Bjelicy co do joty starali się realizować założony przed spotkaniem scenariusz. W 44. minucie z kontratakiem ruszył Dawid Kownacki. Napastnik pociągnął z piłką w pole karne Zagłębie i oddał strzał, jednak tym razem Forenc stanął na wysokości zadania. W doliczonym czasie pierwszej części meczu goście mogli jeszcze raz skarcić rywala. Tym razem z szybkim atakiem ruszył Darko Jevtić, którego można dziś opisać „shine like a diamond”. Niestety tym razem pomocnik podał za plecy będącego na szóstym metrze Kownackiego.

Lokomotywa na pół gwizdka

Na drugą część spotkania goście wyszli na biegu niżej, co można za całą pewnością zrozumieć. Nie można jednak doprowadzać do sytuacji, jaka miała miejsce w 50. minucie. Po przebitce Arkadiusza Woźniaka z Tamasem Kadarem sytuacja rozwiązała się na korzyść piłkarza Zagłębia, który ruszył na skraj pola karnego Matusa Putnockiego. Pomocnik „Miedziowych” podał do Papadopulosa i tylko szczęście uchroniło „Kolejorza” przed stratą bramki. Piłka po strzale trafiła w Jana Bednarka. Trzy minuty później lechici mogli po raz kolejny zostać ukarani za zwolnienie tempa. Po dośrodkowaniu z piłką minął się Putnocky i przed doskonałą szansą stanął Aleksandar Todorovski, jednak jego strzał głową zablokował Tomasz Kędziora.

O ile w pierwszej części spotkania Lech Poznań zagrał na pełnej mocy, to w drugiej postanowił się zaprezentować w trybie „eco”. Piłkarze Zagłębia coraz bardziej nabierali wiatru w żagle, a w 57. minucie stworzyli sobie kolejną dogodną okazję. Tym razem po dośrodkowaniu Todorowskiego przed szansą stanął Papadopulos, jednak jego główkę pewnie w koszyczek złapał Matus Putnocky. Taka postawa gości jest w pełni uargumentowana wydarzeniami z pierwszych trzech kwadransów, jednakże takie poczucie komfortu może niekiedy skończyć się bolesną karą.

[vc_single_image image=”16397″ img_size=”full” alignment=”center” style=”vc_box_shadow”]

Na nieszczęście dla zawodników Piotra Stokowca lechici znów budzili się do żywych, czego przykładem była coraz szybsza gra oraz próba Macieja Gajosa niczym wystrzał z „Grubej Berty”. Przed utratą kolejnej bramki „Miedziowych” uchronił Forenc! Zrywy gospodarzy z biegiem czasu przypominały zmagania sprintera, który całkowicie przespał start, a w dalszej części biegu próbował gonić czołówkę. Niestety, jeśli nie jesteś Usainem Boltem, to twoje próby kończą się co najwyżej na zamiarach.

Trzeba zawodnikom Zagłębia oddać to, że z biegiem czasu ich bezzębne próby zaczynały przypominać kąsanie mleczakami. Na taki obrót złożyło się kilka aspektów. Po pierwsze było to zdecydowane spuszczenie z tonu przez Lecha Poznań. Po drugie zejście z urazem Paulusa Arajuuriego pozbawiło gości jednego z filarów gry defensywnej. Po trzecie dodatkowe szanse rywalowi przysparzał Matus Putnocky. W 68. minucie Słowak po strzale Woźniaka dosyć nieszczęśliwie wybił futbolówkę przed siebie i w okolicach jedenastego metra trafiła ona do Jarosława Kubickiego. Pomocnik Zagłębia mógł zdecydowanie lepiej przyłożyć się do strzału, a skończyło się zaledwie na pewnej interwencji golkipera poznaniaków.

Mr. Penalty Robak

W 76. minucie na murawie zameldował się Marcin Robak, zmieniając tradycyjnie Dawida Kownackiego. W ostatnim czasie wejścia z ławki napastnika Lecha oznaczały imprezę, a co za tym idzie rzut karny. Nie inaczej było dziś, jednak nie zgadzał się pewien szczegół! Jedenastka nie po tej stronie boiska! W pole karne lechitów przedostał się Adam Buksa, którego chwilę później powalił Jan Bednarek. Paweł Gil nie miał wyjścia, musiał wskazać na „wapno”. W 79. minucie naprzeciw Matusa Putnockiego stanął Krzysztof Janus, jednak górą w tym starciu okazał się bramkarz „Kolejorza”! To już piąty rzut karny obroniony przez słowackiego golkipera w Ekstraklasie.

Końcowa faza spotkania była pilnowaniem wyniku spotkania ze strony zawodników drużyny gości. Zagłębie po raz trzeci z rzędu przegrywa mecz u siebie, a co gorsze, nie potrafi wygrać na własnym obiekcie od lipca bieżącego roku. Jeśli nie dzwony powinni bić na alarm, to kibice powinni odpalić trąby jerychońskie i zburzyć falę niepowodzeń. Coś w zespole „Miedziowych” musi się zmienić, bo taka gra ociera się o kryminał. „Kolejorz” natomiast kontynuuje marsz w górę tabelki. To już czwarte zwycięstwo z rzędu zespołu ze stolicy Wielkopolski. Na tę chwilę lechici awansowali na 4. miejsce.

Bramki: 5’ Paulus Arajuuri (Darko Jevtić), 22’ Darko Jevtić (Maciej Makuszewski), 32’ Dawid Kownacki (Darko Jevtić)

Widzów #NaStadionie: 8819

Arbiter: Paweł Gil

Żółte kartki: 24’ Jarosław Kubicki, 39’ Dorde Cotra, 74’ Łukasz Janoszka, 90+1’ Adam Buksa – 78’ Jan Bednarek

MOTM: Darko Jevtić

Składy:

Lech Poznań: Matus Putnocky – Tamas Kadar, Jan Bednarek, Paulus Arajuuri (46’ Lasse Nielsen), Tomasz Kędziora – Łukasz Trałka, Maciej Gajos – Maciej Makuszewski, Radosław Majewski (63’ Abdul Aziz Tetteh), Darko Jevtić – Dawid Kownacki (76’ Marcin Robak).

Rezerwowi: Jasmin Burić, Lasse Nielsen, Maciej Wilusz, Dariusz Dudka, Abdul Aziz Tetteh, Kamil Jóźwiak, Marcin Robak.

Zagłębie Lubin: Konrad Forenc – Aleksandar Todorovski, Lubomir Guldan, Jarosław Jach, Dorde Cotra – Jarosław Kubicki, Łukasz Piątek, Łukasz Janoszka, Arkadiusz Woźniak (69’ Krzysztof Janus) – Michal Papadopulos (63’ Adam Buksa), Martin Nespor (69’ Filip Jagiełło).

Rezerwowi: Martin Polacek, Adam Buksa, Filip Jagiełło, Krzysztof Janus, Adrian Rakowski, Jakub Tosik, Jan Vlasko.

Hobby pismak, miłośnik angielskiej piłki, archeolog historii, krnąbrny brodacz, pracoholik. Prywatnie kibic Manchesteru United i Lecha Poznań. Piszę dla: @retro_magazyn, @watch_esa i @ManUtd_PL. M: klama.mufc92@gmail.com.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Lech Poznań