Wywiady
Joan Roman o języku polskim, o trenerze Rumaku i o niepodległości Katalonii.
Autor
Piotr Potępa
Jestem człowiekiem, który lubi myśleć o teraźniejszości, a teraz jestem bardzo szczęśliwy w Śląsku i jestem wdzięczny klubowi za danie szansy pokazania pełni mojego potencjału – mówi Joan Roman, zawodnik Śląska Wrocław, z którym rozmawiałem o języku polskim, o trenerze Rumaku, o Ekstraklasie i o niepodległości Katalonii.
Pierwsze pytanie, jak twój polski? Słyszałem, że sam prosiłeś o lekcje, więc jestem ciekawy jaki jest progres.
Cały czas biorę lekcje, cały czas się uczę. Dziś na przykład mam zajęcia.
W takim razie może porozmawiamy po polsku?
Okej,
Wiem więcej, teraz jestem zestresowany i nie idzie to tak jak powinno, ale potrafię zdecydowanie więcej.
Czujesz się lepiej w mowie czy jednak lepiej ci idzie rozumienie?
Teraz rozumiem więcej, bo oczywiście jestem tutaj każdego dnia. Słyszę trenera, słyszę kolegów z drużyny i zaczynam rozumieć coraz więcej, ale to jest dla mnie trudny język, bo bardzo różni się od mojego.
To jest trudny język dla każdego.
Tak, ale staram się z całych sił. Gdziekolwiek jadę to staram się zaadaptować i przynajmniej próbować się nauczyć.
Wcześniej w Śląsku było wielu graczy, którzy mimo barier komunikacyjnych, nawet nie próbowali się uczyć – dobrze to o tobie świadczy. Według mnie chęć nauki języka kraju w którym żyjesz i grasz świadczy o profesjonalnym podejściu do zawodu.
Gdziekolwiek jestem. Czy to w Anglii, czy w Portugalii, czy tak jak teraz w Polsce staram się zaadaptować. Przyjechałem tutaj z zewnątrz, więc moim obowiązkiem jest się dostosować. Nawet jeśli język jest bardzo trudny, to musisz chociaż próbować się go nauczyć.
Podoba ci się w Polsce? Co wywarło na tobie największe wrażenie?
To jest piękny kraj. Jak już kilka razy wspomniałem, przychodząc tutaj, nie znałem Polski. Byłem w Polsce raz – z Barceloną w Gdańsku [towarzyski mecz Lechia – Barcelona 30 lipca 2013 roku – przyp. red], ale nie było czasu na zwiedzanie. Kiedy przyjechałem tutaj na dłużej, byłem naprawdę pozytywnie zaskoczony. Teraz myślę, że Polska jest pięknym krajem i przede wszystkim Wrocław to piękne miasto, które tętni życiem. Możesz w każdej chwili wyjść i pójść na przykład na rynek. Jest tutaj duża różnorodność i to jest kolejna rzecz, która mnie tu pozytywnie zaskoczyła. Miasto jest niesamowicie różnorodne. Możesz tu spotkać ludzi z każdego zakątka świata. Podoba mi się tutaj.
Próbowałeś naszego jedzenia?
Tak, jest dobre.
Ale szczerze.
Bardzo smakuje mi zupa „jurek”? „Ziurek”? [żurek – przyp. red.] Macie też pierogi. Niektóre lubię, niektórych nie, ale ogólnie jest w porządku.
Zmieńmy nieco temat. Wiem, że udzielałeś już kilku wywiadów w Polsce i generalnie każdy zainteresowany był głównie twoim pobytem w Barcelonie i City. Rozumiem, że możesz być tym zmęczony, dlatego ja zapytam cię w tej kwestii o coś zupełnie innego. Interesują mnie różnice pomiędzy szkółką Manchesteru City a La Masią. Słyszałem, że Anglicy mają świetne zaplecze, ale słaby system szkolenia. Jaka jest twoja opinia na ten temat?
La Masia jest w Barcelonie od zawsze i od samego początku mają jedną ścieżkę, jedną filozofię i jeden system pracy. Każdy pracuje w ten sam sposób od bardzo, bardzo dawna. Kiedy trafiłem do City nowy właściciel dopiero zaczynał wprowadzać tam swoje porządki. Wszystko dopiero się rozpoczynało, więc ciężko to porównywać. Barcelona miała już gotową i przetartą ścieżkę rozwoju dla młodych graczy. City dopiero zaczynało to tworzyć. W tej chwili myślę, że City jeszcze mocniej rozbudowało swoje zaplecze i powoli tworzą tę jedną ścieżkę rozwoju, którą chcą podążać, a którą Barca posiada już od wielu lat. Myślę, że w City – jeśli chodzi o młodzież – powstaje dobry projekt.
Czyli jest szansa, że City pewnego dnia zacznie „produkować” sobie piłkarzy zamiast ciągle ich kupować?
Tak, myślę, że to jest ich główny cel.
Zapomnijmy na chwilę o pieniądzach. Jeśli byłaby jakakolwiek możliwość twojego pozostania we Wrocławiu, czy chciałbyś zostać i walczyć ze Śląskiem o coś więcej niż utrzymanie?
Wszystko co mogę teraz powiedzieć to, że jestem tutaj bardzo szczęśliwy. Przyszedłem tu po poważnej kontuzji, o której teraz mało kto wie i dlatego między innymi nie grałem w Bradze. Przyszedłem tutaj, bo czułem wsparcie i zaufanie od klubu. Chciałem wzmocnić swoją pewność siebie, żeby móc pokazać, że mogę być jeszcze lepszym zawodnikiem niż jestem teraz. Niestety w pierwszej części sezonu nie dostawałem zbyt wielu szans na pokazanie swoich umiejętności, ale teraz czuje się doskonale i z każdym meczem czuję się coraz lepszy. Jestem człowiekiem, który lubi myśleć o teraźniejszości, a teraz jestem bardzo szczęśliwy w Śląsku i jestem wdzięczny klubowi za danie szansy pokazania pełni mojego potencjału. Co do twojego pytania to pamiętaj, że nie wszystko zależy ode mnie. Mam kontrakt w Bradze, a tutaj jestem na wypożyczeniu, więc o wszystkim decyduje wiele czynników. W piłce nożnej jest jednak tak, że nigdy nie wiesz co się może stać. Tak jak mówiłem – w Śląsku jestem szczęśliwy i chcę walczyć o coś więcej niż tylko utrzymanie i chcę to robić jeszcze w tym sezonie.
To zapytam z drugiej strony. Jeśli zdarzy się tak, że wrócisz do Bragi, myślisz, że będziesz tam w stanie walczyć o pierwszy skład? Z tego co się orientuję, mają tam czterech lub pięciu skrzydłowych. Jest Wilson Eduardo, jest Pedro Santos. Jesteś w stanie powalczyć z nimi o pierwszą jedenastkę?
Jeśli mam być szczery, to ja w ogóle o tym nie myślę. W tej chwili jestem we Wrocławiu i daję wszystko co mam najlepsze Śląskowi. Nie myślę o Bradze, o powrocie. Zobaczymy na koniec sezonu. Na tą chwilę 100% mojej energii jest tutaj, we Wrocławiu.
Porozmawiajmy, więc o twoich początkach w Śląsku, o trenerze Rumaku. Od samego początku było to dla mnie dziwne. Do Śląska przychodzi zawodnik z przeszłością w Barcelonie, Manchesterze City i grzeje ławę. Zacząłem się zastanawiać jaki jest tego powód. To było naprawdę dziwne.
Jeśli to było dziwne dla ciebie to wyobraź sobie jak bardzo dziwne było to dla mnie.
Przyszedłeś razem z Mario Engelsem i Sito Rierą i szczerze mówiąc myślałem, że wszyscy trzej od razu wskoczycie do pierwszej jedenastki, a tu nic z tego. Dlaczego tak się stało?
Jeśli mam być szczery to nigdy tego nie rozumiałem i tak naprawdę nigdy nie dostałem żadnych odpowiedzi od trenera Rumaka. Nie mam do niego żalu. Jestem mu nawet wdzięczny, bo ta sytuacja sprawiła, że stałem się silniejszy. Jestem osobą, która zawsze szuka pozytywów, nawet w negatywnych sytuacjach. Kiedy przychodzisz do nowego klubu musisz się zaadaptować. Musisz zobaczyć jak gra drużyna. Tymczasem odniosłem wrażenie, że trener Rumak oczekiwał, że ja od pierwszej minuty rozwiążę wszystkie problemy drużyny. Takie rzeczy nie są możliwe. Niestety, kiedy nie udało się po pierwszym czy drugim meczu, już więcej nie grałem. To było zaskakujące. Ściągnięto mnie do drużyny z myślą o tym, że mam pomóc jej się podnieść, a po dwóch meczach posadzono mnie na ławce, z której nie wstałem przez bardzo długi czas.
Rozmawiałeś z trenerem o tej sytuacji? Mieliście jakieś spotkanie w cztery oczy?
Nie do końca. Rozmawialiśmy chyba tylko raz, ale tak naprawdę ta rozmowa niczego nie wyjaśniła. Nie widziałem u niego zbyt dużej chęci poprawy tej sytuacji, ale to już przeszłość. Tak jak mówiłem – wyciągnąłem z tego pozytywy. Ta sytuacja dodała mi sił. Ja jestem zawsze przygotowany i teraz kiedy odzyskałem pewność siebie mogę pokazać pełnię moich umiejętności.
Myślisz, że teraz twoja forma poszła w górę dzięki temu, że trener Urban preferuje hiszpański styl?
Tak, myślę, że styl, który preferuje trener Urban trener pasuje do mnie. Posiadanie piłki, agresywny odbiór, pressing, próby szybkiego odzyskania piłki to jest styl, który lubię. Oprócz tego trener daje mi szanse gry, co zwiększa moją pewność siebie. Pomaga mi także w wielu innych aspektach mojej gry. Myślę, że dzięki niemu stałem się lepszym piłkarzem. Kiedy czujesz zaufanie trenera i regularnie grasz, to czujesz się lepiej i to jest normalne dla każdego zawodnika. Myślę, że teraz jestem w dobrej formie, ale wiem, że stać mnie na więcej.
Opowiedz mi teraz o twojej relacji z Ryotą Morioką. Oglądałem was w Niecieczy i ta sytuacja, kiedy rozgrywaliście sobie piłkę głowami, na chwilę przed tym jak Robert strzelił gola, wyglądała jakbyście się znali i przyjaźnili od zawsze.
Moja relacja z Ryotą jest naprawdę dobra. Ja go naprawdę lubię. To jest gość, który nie mówi zbyt wiele, ale ja nie muszę z nim dużo rozmawiać żeby się z nim rozumieć. To dobry chłopak, który ma dobre serce. Jest dobrym człowiekiem i fantastycznym piłkarzem. Gra się z nim łatwo i przyjemnie.
Nie ma w tej chwili żadnych barier językowych między wami? Z tego co pamiętam Ryota, kiedy tu przyjechał mówił tylko po Japońsku. Jak to wygląda teraz?
Teraz już mówi po angielsku i jego angielski jest dobry. Rozmawiam z nim w tym języku.
Po polsku też?
Tak, trochę (śmiech).
Słyszałem to „zajebiście” [Ryota na jednym z filmików z lekcji języka polskiego mówił, że jest zajebiście. Przyp. red]
(śmiech) Tak, on lubi to słowo.
Parę słów na temat polskiej ligi. Zagrałeś już tutaj parę meczów. Poznałeś piłkarzy, poznałeś styl gry. Jaka jest różnica między ligą polską a hiszpańską czy portugalską?
Myślę, że główną różnicą jest to, że polska liga jest szalenie wyrównana i nieprzewidywalna. Tutaj każdy może wygrać z każdym. To jest szalone, ale z drugiej strony myślę, że jest to dobre dla rozgrywek, bo w niektórych ligach widzisz dwie, trzy drużyny, które zawsze są na topie i grają o mistrzostwo. Dla fanów i dla ligi lepsze jest „polskie” rozwiązanie, jednak kiedy grasz zawsze chcesz być na samej górze. Mówi się też, że polska liga jest bardzo fizyczna. Owszem jest fizyczna, ale według mnie posiada też swoje dobre, szybkie tempo. Wszystko cały czas dzieje się błyskawicznie. Atak, obrona, atak, obrona. To są chyba największe różnice jakie widzę pomiędzy tymi ligami.
Oczywiście hiszpańska i portugalska też mają swoje dobre, szybkie tempo, ale tam jednak czasem się zwalnia i rozgrywa się piłkę dłużej z większą cierpliwością. Jednak to co jest w Polsce pozwala mi stale poprawiać swoje umiejętności.
Dlaczego według ciebie hiszpańskie i portugalskie drużyny stale dochodzą do dalekich faz europejskich pucharów? W pucharach ciągle mamy po kilka drużyn z Hiszpanii czy Portugalii, a z Polski jest w zasadzie tylko Legia Warszawa. Jak myślisz, dlaczego tak jest? To wynika z gry czy jednak z czynników pozasportowych?
Myślę, że to złożony problem, na który składa się wiele czynników. Może powinniście pracować lepiej z młodzieżą? Chociaż z drugiej strony to raczej nie jest problem, bo tutaj młodzieżowe grupy pracują bardzo dobrze. Nie wiem, naprawdę nie wiem co powiedzieć. To jest bardzo trudny i złożony problem.
Weszliśmy w temat młodzieży, więc chciałbym zapytać jaka jest twoja opinia na temat piłkarskiej młodzieży tutaj we Wrocławiu?
Nie widzę ich zbyt często. Widzę jedynie rezerwy, bo teraz przejął je trener Sztylka.
Ale widzisz codziennie w treningu Kamila Dankowskiego, widzisz Łukasza Wiecha czy Adriana Łyszczarza.
Tak, Łukasz i Adi to bardzo młodzi piłkarze, ale widać, że mają dużo jakości. Jestem pewien, że z czasem będą stawać się coraz lepsi. Tak samo Kamil, który jest zawodnikiem pierwszego składu. Myślę, że to powinno być zadanie na koniec dnia dla każdego klubu. Skupić się na młodzieży i wyciągać z tych grup tylu młodych i zdolnych piłkarzy ilu się da. Wiadomo to nie jest łatwe i nie ma szans na to, że nagle wyciągniesz z juniorów całą pierwszą jedenastkę, ale uważam, że na tym należy budować fundamenty.
Jak myślisz, czy Adrian i Łukasz są gotowi na pełny mecz w Ekstraklasie, czy jednak potrzebują jeszcze trochę ogrania i doświadczenia?
Oni trenują z nami każdego dnia, więc według mnie są zdecydowanie gotowi. Nie wiem czy powinni grać cały mecz, czy nie, bo nie możesz tak sobie po prostu wyjść i zagrać całego meczu – to wymaga regularności. Myślę jednak, że są gotowi i jeśli tylko będą pojawiać się na boisku, to będą wykonywać dobrą robotę.
Przyszedł czas na moje ostatnie pytanie i ono będzie trudne i polityczne.
Okej, chyba powinniśmy kończyć (śmiech).
Urodziłeś się w miejscowości Reus, które leży w Katalonii prawda?
Tak i już wiem o co chcesz mnie zapytać.
Zastanawiam się jaka jest twoja opinia. Czy Katalonia powinna być niepodległa i niezależna od Hiszpanii?
Po pierwsze chciałbym zaznaczyć, że ja nie jestem zainteresowany polityką, ale szczerze mówiąc nie mam tej potrzeby poczucia niepodległości.
Czyli uważasz, że Katalonia nadal powinna być częścią Hiszpanii?
Szczerze mówiąc nie wiem czy powinna, czy nie powinna. Myślę, że jedyne co powinniśmy zrobić to pracować razem i razem znajdować rozwiązania naszych wspólnych problemów. Zamiast się zwalczać i kłócić o to czy mamy się rozdzielać, czy nie powinniśmy szukać dróg, które sprawią, że wszystko będzie lepsze dla każdego z nas. W końcu wszyscy jesteśmy takimi samymi ludźmi. To jest moja opinia, bez wnikania w żadne polityczne rozgrywki.
Rozumiem. To wszystko z mojej strony.
Dzięki.
Rozmawiał Piotr Potępa
Piszę dla Watch-Esa i 2x45info. IT QA. Zakochany we Wrocławiu i Warszawie sprzed wojny.
4 Comments