Obserwuj nas

Lech Poznań

Minimalizm Lecha w Szczecinie, który kłuje w oczy.

W rewanżowym spotkaniu 1/2 Pucharu Polski w Szczecinie piłkarze poznańskiego Lecha zagrali, bądź raczej zaprezentowali całkowite minimum. Po bramce Marcina Robaka z pierwszej połowy i trzybramkowej zaliczce z pierwszego starcia, poznaniacy 2 maja zameldują się w Warszawie. Mówi się, że zwycięzców się nie sądzi, lecz jeśli ktoś zasługuje na jakiekolwiek pochwały, to są to piłkarze Pogoni Szczecin.

Determinacja i rozluźnienie.

Jeśli komuś miało zależeć na walce o każdy centymetr murawy, to było to zadanie Pogoni Szczecin. Tak też było od pierwszych minut starcia. Dla piłkarzy Nenada Bjelicy był to mecz do obycia jak najmniejszym kosztem. Jeśli ktoś się łudził, że będzie inaczej to dziś musiał przełknąć gorzką pastylkę. Goście, co kłuło w oczy, dziś cechowali się nadmiernym rozluźnieniem, które kilkukrotnie mogło zaboleć. Wystarczy sobie przypomnieć, że lechici dwukrotnie wybijali piłkę z linii bramkowej. Do tego należy doliczyć bardzo słaby występ Tomka Kędziory, który przypominał ręczny z kilkunastoletniego BMW po całonocnej szkole driftu pod osiedlową Biedronką.

Mówiąc wprost, to cały blok defensywny poznańskiego zespołu znajdował się prawdopodobnie na lunchu, który mógł się skończyć nieprzyjemną zgagą. Jedynym piłkarzem, który nie zaliczyła większych błędów to Maciej Wilusz. Zarówno Jasmin Burić jak i Jan Bednarek przeplatali dobre zagrania tymi, po których można złapać się za głowę. Wracając do gospodarzy, skończyło się na pozornych atakach, szarży bez pomysłu i braku osoby, która potrafiłaby postawić kropkę nad „i”.

Skuteczni i ci, którzy chcieliby nimi być.

Faktem jest, że to Pogoń prowadziła grę. Faktem jest również to, że przy dobrych wiatrach sytuacjami bramkowymi i strzałami gospodarze mogliby obdzielić dwa mecze. Jednak najmniej podważalną informacją jest to, że to Lech zakończył pojedynek z jedną bramką, a Portowcy z okrąglutkim zerem. Sytuacja z dzisiejszego starcia przypomina troszkę oglądanie obecnego Manchesteru United i tłumaczenie, że gole w końcu przyjdą. Nie, nie przyjdą same. Nie przywiezie ich kurier DHL. Nie dostarczy ich bocian z bonusem w postaci 500+. Gospodarze nie mają piłkarza, który potrafi zrobić minimalną różnicę, czyli wykonać heroiczną pracę i trafić do bramki rywala. To właśnie zrobił Marcin Robak, który ośmieszając dwójkę defensorów, pokonał Jakuba Słowika. Jedynie chęciami i próbami kreowania niebezpiecznych akcji meczu się nie wygra. Kolejorzowi wystarczył jeden strzał w światło bramki, aby pokonać rywala. Minimalizm, który powodował cierpienie u widza, był jednocześnie nad wyraz skuteczny.

Lokomotywa, której brakuje węgla.

Dzisiejszy mecz w wykonaniu podopiecznych chorwackiego szkoleniowca można tłumaczyć na kilka sposobów. Jedni powiedzą, że trzeba się oszczędzać przed niedzielnym starciem z Legią Warszawa. Drudzy powiedzą, że było to spotkanie o pietruszkę. Jeszcze inni dorzucą, że trzeba było je rozegrać jak najmniejszym kosztem. O ile pierwszy argument można przyjąć za najbardziej logiczny, tak przy reszcie powinna zapalić się lampka kontrolna. Panie prowadzący, brak nam paliwa! Nieobecny myślami na boisku Tomasz Kędziora, który w pierwszej połowie mógłby nakręcić kilkuminutowy odcinek „Czego nie może robić obrońca?”. Jasmin Burić, który unikał łapania piłki, jakby ta była piorunem ciskanym z Olimpu. Jan Bednarek, którego zagrania były albo złe, albo dobre wynikające z nieznanych przyczyn i brak jakiejkolwiek chęci kreowania gry. Jedyną osobą, którą można na dobrą sprawę pochwalić to Szymon Pawłowski. Ktoś powie – a Makuszewski? Ok, zgoda. Reszta stanowiła grono statystów, a być może raczej wycieczkowiczów.

Być może to skrajna ocena, ale wliczając w to obraz ostatnich pojedynków Lecha Poznań, można zacząć powoli wołać: węgla brak! Być może to lekki gorszy okres, przecież kryzys musiał w którymś momencie nadejść. To naturalna kolej rzeczy. Tylko z tego dołka trzeba jak najszybciej uciekać.

Bramki: 41’ Marcin Robak (Mihau Radut)

Widzów:

Arbiter: Zbigniew Dobrynin

Żółte kartki:  21′ Rapa, 68′ Listkowski, 88′ Nunes

Czerwone kartki:

Składy:

Pogoń Szczecin: Jakub Słowik – Ricardo Nunes, Jarosław Fojut, Sebastian Rudol, Cornel Rapa (59’ David Niepsuj) – Kamil Drygas, Mateusz Matras – Adam Gyurcso, Dawid Kort (76’ Sebastian Kowalczyk), Marcin Listkowski – Adam Frączczak (59’ Nadir Ciftci)

Rezerwowi: Nadir Ciftci, Spas Delev, Sebastian Kowalczyk, Dawid Kudła, David Niepsuj, Robert Obst, Mate Tsintsadze

Lech Poznań: Jasmin Burić – Maciej Wilusz, Jan Bednarek, Lasse Nielsen, Tomasz Kędziora – Abdul Aziz Tetteh, Łukasz Trałka – Szymon Pawłowski (72’ Darko Jevtić), Mihai Radut, Maciej Makuszewski (73’ Marcin Wasielewski )- Marcin Robak (58’ Nicki Bille Nielsen)

Rezerwowi: Matus Putnocky, Marcin Wasielewski, Wołodymyr Kostewycz, Maciej Gajos, Darko Jevtić, Dawid Kownacki, Nicki Bille Nielsen

Hobby pismak, miłośnik angielskiej piłki, archeolog historii, krnąbrny brodacz, pracoholik. Prywatnie kibic Manchesteru United i Lecha Poznań. Piszę dla: @retro_magazyn, @watch_esa i @ManUtd_PL. M: klama.mufc92@gmail.com.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Lech Poznań