Dzisiejsza wygrana Lecha Poznań z Wisłą Kraków 2:1 nie wyjaśniła nic, jeśli chodzi o walkę o tytuł mistrzowski. Z drugiej strony komplet punktów utrzymuje lechitów w wyścigu. Na trafienia Radosława Majewskiego i Macieja Makuszewskiego odpowiedział jedynie Rafał Boguski. W tym samym czasie obyło się bez niespodzianek. Legia, Lechia oraz Jagiellonia wygrały swoje spotkania. Wojna do ostatniej kolejki! Wszystko wyjaśni się na samym finiszu.
Prędki start
Być albo nie być, być albo odpaść z walki o tytuł mistrzowski. To główne cele przyświecające dziś piłkarzom Lecha Poznań. W wyjściowym składzie zabrakło Marcina Robaka oraz Łukasza Trałki, ba – zabrakło ich nawet podczas rozgrzewki przed spotkaniem. Gospodarze od początku postanowili przycisnąć krakowską Wisłę. Już w dziewiątej minucie Radosław Majewski strzałem zza pola karnego dał prowadzenie lechitom. Wydawało się, że szybkie akcje i gra skrzydłami będą właśnie takim planem na grę zawodników Nenada Bjelicy. Dodatkowego smaczku dodawało to, że poza Lechem w tym samym czasie grali najwięksi rywale – Lechia, Legia oraz Jagiellonia.
Bitwa na błędy
Zarówno jedni jak i drudzy nie wystrzegali się pomyłek. Mówiąc szczerze, raczej wielbłądów. Pierwszy popisał się Arkadiusz Głowacki. Defensor gości sprezentował wręcz rywalowi piłkę, podając ją zbyt lekko do własnego golkipera. Do futbolówki w sprinterskim tempie dopadł Maciej Makuszewski. Pomocnik minął Łukasza Załuskę, poprawił sobie piłkę i skierował ją do pustej bramki w 21. minucie. Nie lepszy był Matus Putnocky. Bramkarz mianowany do nagrody piłkarza sezonu na tejże pozycji zupełnie niepotrzebnie wyszedł do piłki wykopanej przez golkipera Wisły i w łatwy sposób dał się pokonać Rafałowi Boguskiemu w 27. minucie. Gwiazdka w Poznaniu. W maju.
Wisła walcząca
Goście nie przyjechali do Poznania w atmosferze weekendowego wypadu za miasto. Wisła grająca o przysłowiową pietruszkę nie miała zamiaru ułatwiać gospodarzom życia. Co w świetle piłkarskich emocji było jak najbardziej na plus. Goście pomimo stracenia dwóch goli stale szukali sposobu na penetrację formacji Lecha. Wisła mogła, Lech musiał. Zarówno Patryk Małecki jak i Rafał Boguski próbowali robić zamieszanie w defensywie Kolejorza. Co niejednokrotnie się im udawało. Problemy miał Wołodymyr Kostewycz oraz Darko Jevtić, któremu pomoc w obronie nie wychodziła najlepiej.
Nerwowy finisz
Lechitom w drugiej części spotkania prawdopodobnie przyświecał cel, aby nie stracić zwycięstwa, a jeśli coś się uda strzelić, to wykonają plan z nawiązką. Każdy zdaje sobie sprawę, że taka postawa często kończy się w niekorzystny sposób. Gospodarze mogli się przekonać o tym na własnej skórze po rzucie wolnym wykonywanym przez Semira Stilicia, który pojawił się na murawie w 63. minucie. Bośniak tuż zza pola karnego postanowił przechytrzyć zawodników ustawionych w murze oraz Matusa Putnockiego. Uderzył tuż nad ziemią w pozostawioną samej sobie lewą stronę bramki i trafił w słupek! Futbolówka przetoczyła się jeszcze wzdłuż bramki, lecz nie było nikogo, kto by ten strzał dobił.
https://twitter.com/Telich/status/868884389538746368
[vc_row][vc_column][vc_single_image image=”22503″ img_size=”full” onclick=”link_image” title=”Statystyki EkstraStats.pl”][/vc_column][/vc_row]
Hobby pismak, miłośnik angielskiej piłki, archeolog historii, krnąbrny brodacz, pracoholik. Prywatnie kibic Manchesteru United i Lecha Poznań. Piszę dla: @retro_magazyn, @watch_esa i @ManUtd_PL. M: klama.mufc92@gmail.com.