Obserwuj nas

Wywiady

Od greckiej tragedii po norweskie fiordy. O swojej przygodzie opowiedział nam Radosław Janukiewicz.

Żona im opowiadała niestworzone historie o szczurach, kupach na klatce etc. To wszystko było zabawne do momentu zakręcenia wody. Najpierw zakręcili ciepłą, ale to dało się wytrzymać. Szczytem było zakręcenie wody całkiem. Czterdzieści stopni, a tu ani prysznica ani normalnych warunków. Poddałem się. Dogadałem w kilka minut warunki rozwiązania kontraktu i wróciłem do Wrocławia – tak w wywiadzie dla Watch Ekstraklasa pobyt w Grecji wspomina Radosław Janukiewicz.

Na pomysł wywiadu z tobą wpadłem, kiedy zauważyłem jakąś wzmiankę na temat tego, że w greckim Xanthi zakręcano ci wodę. Brzmi dość zabawnie, ale domyślam się, że dla ciebie i twojej rodziny to wtedy zabawne nie było. Skąd takie pomysły u Greków? Jaki był ich cel?

Faktycznie, sytuacja mało zabawna w tamtym czasie. Klub chciał rozwiązać ze mną umowę niekoniecznie na atrakcyjnych dla mnie warunkach. W związku z tym postanowili „umilić” mi pobyt w Xanthi. Najpierw były rozmowy z dyrektorem sportowym któremu nawet nadałem ksywkę Giorgio Armani. Wymyślał m.in. sms-y od mojego agenta.

Jak to wymyślał?

Pokazywał mi komórkę z odległości kilkunastu metrów z wiadomościami w języku niemieckim. Krzyczał, że agent każe mi natychmiast rozwiązać kontrakt. Usiłowałem wytłumaczyć, że nie znam niemieckiego, ale dyrektor pozostał niewzruszony.

Wcześniej, w dniu mojego przylotu okazało się, że klub zapomniał mnie odebrać z lotniska. Sam musiałem się ogarnąć z licznymi bagażami i dogadać z taksówkarzem, który nie mówił po angielsku. Wracając do rozwiązania umowy to próbowali wszystkiego – straszyli, odebrali mi auto, a baza treningowa była dość daleko od mojego mieszkania.

Podobno zaczęli sprowadzać jakichś ludzi do Twojego mieszkania.

Tak, przyprowadzali ludzi wcześnie rano żeby oglądali mieszkanie, które zajmowałem. Byli to nowi potencjalni piłkarze.

Jak na to reagowaliście?

Żona im opowiadała niestworzone historie o szczurach, kupach na klatce etc. To wszystko było zabawne do momentu zakręcenia wody. Najpierw zakręcili ciepłą, ale to dało się wytrzymać. Szczytem było zakręcenie wody całkiem. Czterdzieści stopni, a tu ani prysznica ani normalnych warunków. Poddałem się. Dogadałem w kilka minut warunki rozwiązania kontraktu i wróciłem do Wrocławia.

Rozumiem, że nie poleciłbyś innym piłkarzom tego kierunku?

Po mnie miał tam trafić bramkarz Juszczyk. Zadzwonił, więc uprzedziłem go o tym jak to wyglądało kilka tygodni wcześniej i zrezygnował. Wiem, że trafił tam Paweł Linka i przepadł.

Generalnie Grecja to piękny kraj, ale tylko w hotelu z opłaconym transferem z lotniska.

Zmieńmy temat. Adam Matysek. Ostatnio często wspomina się o tym, że nie trafiłeś do Śląska Wrocław w tym okienku transferowym właśnie przez osobę dyrektora sportowego3 z którym wiele lat temu popadłeś w konflikt.

Czy można to nazwać konfliktem? Nie sądzę. Kilkanaście lat temu poproszono mnie o ocenę aktualnej dyspozycji Adama Matyska. Po jednym z treningów coś tam powiedziałem i zostało to rozdmuchane do granic absurdu. Sytuacja miała miejsce z 13–14 lat temu.

Nie próbowałeś sobie tego wyjaśnić z Matyskiem?

Nie bardzo miałem możliwość żeby to sprostować, bo na kadrze od razu dostałem dzwona. Potem się już nie spotkaliśmy.

Myślisz, że to może być przyczyną braku zainteresowania twoimi usługami ze strony Śląska?

O to należy zapytać aktualnego dyrektora sportowego Śląska Wrocław. Czy to główny powód braku oferty z Oporowskiej? Trudno mi się do tego odnieść. Byłem proponowany w czerwcu tego roku i na pewno na bardzo dobrych warunkach finansowych dla klubu, bo byłby to powrót do domu.

Wyczuwam, że chciałbyś wrócić do Wrocławia i do Śląska?

Tak, jasne że tak. Zwłaszcza, że miałem dwa razy okazje wracać bo był kontakt z klubem. Raz w 2013 zimą. Później byłem w kontakcie z trenerem Szukiełowiczem. To była zima 2016, ale wówczas byłem wypożyczony do Zabrza i temat było mocno skomplikowany.

To teraz czas na podróż do Norwegii. Jak ci się tam podobało?

Bardzo fajnie! Piękny kraj, śliczne widoki. Minusem mogą być wysokie ceny. To jednak nie zmienia faktu, że jest to kraj bardzo przyjemny do życia. Ludzie również są bardzo mili, otwarci i uśmiechnięci.

Pogoda nie dokucza? Kiedyś czytałem wywiad z Jarkiem Fojutem, który wspominał, że są takie dni kiedy praktycznie przez 24 godziny jest noc.

To zależy od lokalizacji. Drammen, w którym ja mieszkałem jest bardziej na południu, stąd aż takich wahań tam nie ma. Tromso leży bardziej na północy i tam te warunki atmosferyczne są rzeczywiście bardzo specyficzne.

Wystarczy tej geografii, wróćmy do piłki. Możesz porównać warunki i poziom sportowy ligi norweskiej do naszej ekstraklasy?

Przede wszystkim kluby w Norwegii są bardzo poukładane. U mnie, w Stromsgodset piłkarz miał zapewniony sprzęt z butami do grania czy klubowym garniturem włącznie. Podobnie z jedzeniem. Obowiązkowo spotykaliśmy się na śniadaniach i obiadach. Pensja płacona przed czasem z czym rzadko można się spotkać w Polsce, przynajmniej w klubach w których grałem.

Jak ocenisz poziom sportowy?

Jest bardzo zbliżony do naszego, choć są kluby bardzo bogate i stać je na ściąganie gwiazd. Trochę inaczej wygląda cała otoczka. My graliśmy na małym kameralnym stadionie, ale też i miasto jest małe. Doping ma inny charakter. Spokojniej, mało przekleństw.

Trzeba przyznać, że dla polskich piłkarzy Norwegia to kraj nieco „egzotyczny”. Co jest według ciebie głównym powodem tego, że polscy piłkarze wolą wyjechać w takie miejsca niż zostać w Polsce? Spójrzmy np. na Jacka Magdzińskiego, który gra w Angoli czy Łukasza Gikiewicza, który podbija bliski wschód.

Trudno mi powiedzieć. Ja nie miałem wyjścia, dlatego zdecydowałem się na wyjazd. Każdy wie w jakiej sytuacji byłem. Przyszła ciekawa oferta, więc skorzystałem i nie żałuję. Czemu inni wyjeżdżają? Nie mam pojęcia. Każdy ma swoje powody. Jeden pojedzie za pieniędzmi, drugi za przygodą, a trzeci żeby poznać inne kraje, kultury czy języki.

Ostatnie już pytanie. 30 czerwca wygasł twój kontrakt. Jesteś wolnym zawodnikiem. Masz już jakieś oferty?

Zgadza się. Mój kontrakt z Pogonią wygasł i jestem wolnym zawodnikiem. Jakieś oferty mam, ale póki nic pewnego, więc nie ma sensu tego komentować. *

* Rozmowa odbyła się 3 lipca. Dziś, tj. 5 lipca już wiemy, że Radosław Janukiewicz podpisze umowę z I-ligową Chojniczanką Chojnice.

Rozmawiał Piotr Potępa

Piszę dla Watch-Esa i 2x45info. IT QA. Zakochany we Wrocławiu i Warszawie sprzed wojny.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Wywiady