Obserwuj nas

Felietony

Szeryf, który pokazał nasze miejsce w Europie

Rok temu napisałem swój pierwszy tekst na Watch-Esa.pl, stanąłem wtedy w obronie Legii, która była wyśmiewana przez wielu ze względu na bolesną porażkę po powrocie do fazy grupowej. Dzisiaj nie mam zamiaru nikogo bronić. Jesteśmy nic nie warci, jesteśmy chuj warci. Dzień po dramacie trzeba uderzyć w stół.

Nieważne czy mieszkasz w Wąchocku, czy w Gnojnicy. Nieważne, czy jesteś kibicem Orła Wieprz czy Żyrzynianki Żyrzyn. Wczorajszy blamaż Legii Warszawa w Lidze Europy był pogrzebem całej polskiej piłki. Mamy koniec sierpnia, a nasze drużyny czwartkowe wieczory będą spędzać przed telewizorami. Wakacje się jeszcze nie skończyły, a my nie mamy już żadnej drużyny w europejskich pucharach. Odpadliśmy z potęgami europejskiego futbolu: Kazachstan, Azerbejdżan, Mołdawia. Do tego przeciętniak z Danii i Holandii. Skoro Australia może brać udział w Eurowizji, to może my grajmy w Lidze Mistrzów Oceanii?

Przestańmy się nawzajem wytykać palcami, wyśmiewać po każdej porażce, bo ty odpadłeś z tym, a ty odpadłeś z tamtym. Bo ty masz swoją Levadię, a ty masz Stjarnan. Wszyscy jesteśmy beznadziejni, bez wyjątków. Jesteśmy regularnie okłamywani, często przez ludzi, którzy rządzą naszą piłką, często przez dziennikarzy. Chwalimy się jakimiś totalnymi bzdurami, bo gdzieś tam na stadionie zaczęło chodzić o 500 kibiców więcej, bo gdzieś tam jakiś wskaźnik pokazuje, że jest lepiej, bo to, bo tamto. Na koniec pada piękny tekst „Ewidentnie widać, że nasza piłka idzie w dobrym kierunku, idziemy do przodu”. STOP! Przestańcie raz na zawsze gadać te bzdety, bo wczoraj tak nasza piłka poszła do przodu, że przy okazji potknęła się o kamyczek i padła na pysk. Leżymy i głośno kwiczymy.

***

Mamy piękną telewizję, która pięknie opakowała ten beznadziejny produkt. Natomiast powinniśmy ligę oglądać w takiej jakości jak wczorajszy mecz Legii. Przynajmniej jakość obrazu byłaby dostosowana do poziomu ligi. Mamy wspaniałych piłkarzy, którzy są wiecznie przemęczeni, oderwani jak Kucharczyk od rzeczywistości. Oszukują nas skutecznie co kolejkę, że uprawiają ten sam sport co w Kazachstanie. Bo jak pokazała rzeczywistość, nawet tam lepiej kopie się w piłkę niż u nas. Czy to nie jest przykre? Nie mam natomiast wątpliwości, że nic się nie zmieni. Za chwilę Lewandowski strzeli dwie bramki Danii, awansujemy na Mistrzostwa Świata i znowu będzie pięknie. Potem jakiś wariat wyskoczy z teoriami czy walczymy o złoto, czy tylko o awans do półfinału. I w taki sposób szybko zapomnimy o Astanach, Szeryfach, Gabalach.

Jak przyglądam się od lat na nasz krajowy sport, to u nas każdy sukces to dzieło przypadku, brakuje wszędzie jakiegoś systemu, jakiegoś pomysłu. Przecież to samo jest w skokach narciarskich, mamy sukcesy, jest świetna pierwsza kadra, ale nikt nie myśli o zapleczu, o tym, co będzie, gdy liderzy zakończą karierę. Piłka ręczna jest kolejnym przykładem takiej bezmyślności.

***

Czy Magiera powinien dzisiaj pożegnać się z piłkarzami i opuścić Legię? Nie wiem. Wiem natomiast, że śp Paweł Zarzeczny kiedyś powiedział coś takiego: „Jak on ma przypilnować całą grupę, jak on nie potrafił przypilnować jednego zawodnika (Grosickiego), który co chwila latał do kasyna i przegrywał kupę kasy.” Magiera nie ma charyzmy, dla mnie niewybaczalne jest, że trener przed pierwszym meczem (o wszystko), wychodzi i wypowiada się, że jak nie awansuje jego klub do Ligi Europy to nic wielkiego się nie stanie. Ciągle słyszę z jego ust jakieś banialuki, o wyciąganiu wniosków. Szkoda tylko, że tych wniosków potem nie widać na boisku. Jacek Magiera nie ma – moim zdaniem – siły przebicia. Nie potrafi przywołać do porządku gwiazd Legii, które zrobiły niesamowity zjazd w dół. Ostatni raz tak pędził w dół chyba tylko Hermann Maier za swoich najlepszych czasów.

Z drugiej strony rozumiem tych, którzy wypowiadają się o zaufaniu lub cytując Probierza z ostatniej konferencji: „Jak burdel nie idzie, to wymienia się dziwki, a nie właściciela.” Tylko do cholery, Legia wczoraj w tym meczu o wszystko oddaje JEDEN CELNY STRZAŁ w pojedynku z ogórkami z Mołdawii. Mam świadomość, że za porażkę nie odpowiada tylko sam trener, ale cały klub. Transfery zostały przeprowadzone skandalicznie albo kupiono gościa z Bravo Sport, bo zagrał kiedyś pięć minut w Juventusie, albo drugi wyciągnięty z serialu: „Zrzuć ciężar z Zarzecznym”. Ktoś jest za to odpowiedzialny. Pozostaje sobie odpowiedzieć – kto. Tylko to dalej nie zmienia faktu, że Legia wczoraj grała dramatycznie, grając z #DnemDna z Mołdawii. To były ogórki, których nawet przy takiej kadrze powinna bezproblemowo ograć. Tymczasem strzela w dwumeczu jedną bramkę. A w drugiej połowie wygląda gorzej niż Kartofliska.

Legia największy błąd zrobiła 1 czerwca 2016 roku. Sami sprawdźcie co to za data.

Lubie sobie obejrzeć mecz lub dwa, ewentualnie siedemnaście.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Felietony