Obserwuj nas

Felietony

Futbol to biznes. Brudny biznes!

Jeszcze chwilę… jeszcze momencik… i zamknie się okienko transferowe!

Jak byłem gówniarzem pasjonowałem się tym okresem. Ciekawiło mnie, czy na przykład Luis Figo faktycznie przejdzie z FC Barcelony do Realu Madryt. Zastanawiałem się, czy w przyszłości będzie ktoś kosztował więcej niż Zinedine Zidane. Teraz jak wspominam swoje przemyślenia, sam do siebie się śmieję. Patrzę na pięciu najdroższych piłkarzy na świecie i nie widzę na niej Francuza.

Ok, Cristiano Ronaldo może przerósł Zidane’a piłkarsko. Chociaż ciężko to stwierdzić, ponieważ grali na dwóch innych pozycjach. Zresztą trudno jest porównywać piłkarzy z różnych epok. Nieważne. Ceny za zawodników wystrzeliły do góry. Taki jest rynek i trzeba się przyzwyczaić. W 1998 roku za Denilsona płacono 31,5 miliona euro i był on najdroższym graczem na świecie, teraz Barcelona pozyskała chłopaka, który jeszcze nie tak dawno biegał po francuskich kartofliskach za niemal pięciokrotnie większą sumę. Życie…

Czemu w ogóle piszę tutaj o zawodnikach, którzy nie są związani ani z Polską, ani z polskimi rozgrywkami? Otóż zarówno u nas jak i na zachodzie (zawsze mnie śmieszy, jak ludzie „zachodzie” piszą wielką literą) występują podobne schematy. Neymar jak tylko przyszedł do Barcelony, później w niej grał, opowiadał, jak to wspaniale jest reprezentować jedną drużynę z Leo Messim. Nagle Brazylijczykowi zaczęło to uwierać. Woli budować swoją markę, a nie pompować legendę Argentyńczyka w historii futbolu. Okazało się, iż zamienia „Dumę Katalonii” na PSG. Co wpłynęło na zmianę samopoczucia? Własne ambicje? Sposób zarządzania klubem? Czy najprostsza odpowiedź – pieniądze? Nie znam odpowiedzi, ale widziałem jak reprezentantowi Brazylii zależy na transferze. Ludzie, którzy go kochali w Katalonii, w mig znielubili go. Władze „Barcy” również nie wypowiadają się pochlebnie o swoim ex-zawodniku. Cała saga transferowa trwała dobre kilkanaście dni. Nawet ci, którzy nie byli nią zainteresowani, mieli dość tych spekulacji…

222 milionów to pieniądze, których przeciętny człowiek nie potrafi sobie wyobrazić w banku. Oczywiście, paryżanie są szczęśliwi, że widzą taką kwotę, która co kilka dni reprezentuje ich klub. Fani Barcelony natomiast musieli zadowolić się planem awaryjnym, czyli ściągnięciem Ousmane Dembele. Francuz to piłkarz, który powinien sprawdzić się w „Barcy”, to bardzo dobry zawodnik, miałem przyjemność oglądać go na żywo, ale wiecie jak jest z transferami. Jedni się sprawdzają, a inni przepadają. Pomocnik jednak szybko uczy się od swojego brazylijskiego poprzednika. Najpierw podobny smród zostawił w poprzednim klubie, a później jego pierwsze słowa w Katalonii to: „Cieszę się, że będę mógł uczyć się od Messiego.”

Widzicie do czego dążę? Czemu się więc dziwicie, że Aleksandar Prijović zagrał va banque i wywalczył transfer do PAOK-u Saloniki? Z Legii Warszawa odszedł Nemanja Nikolić, czyli jego najlepszy kolega, więc postanowił sam zmienić otoczenie, w którym lepiej zarabia. Jeśli o „Prijo” już zapomnieliście, to spójrzcie na Vadisa Odjidję-Ofoe. Belg swoje przejście do nowego pracodawcy, rozegrał podobnie jak boiskowe akcje – wzorowo. Nie odpowiadały mu przygotowania w Warce? Nie pojawił się na nich. Nie chciał występować w Rosji? Odmówił i spokojnie dalej szukał. W końcu przeprowadził się do Grecji. Reprezentuje zespół, gdzie spotyka się z trenerem, któremu powiedział kilka gorzkich słów w Warszawie. Najwyraźniej słowa agenta belgijskiego rozgrywającego: „Vadis trochę zakochał się w Warszawie” nie miały żadnego znaczenia. Inne wartości okazały się istotniejsze i nic nie pomógł fakt, że popularny „VOO” był uwielbiany przez legionistów.

Dlatego mnie to wszystko irytuje. Więcej gadania, szukania problemów, niż jest to warte. Wkrótce zamknie się w końcu, na jakiś czas, zamieszanie związane z transferami. Oczywiście, ludzie nie przestaną o nich myśleć. Każdy chciałby mieć w swoim ulubionym klubie coraz to lepszych zawodników. To się wiąże z pieniędzmi i sporym zainteresowaniem, dlatego żerują na tym media. Piłkarze wiedzą, że ich kariery nie będą trwały wiecznie, dlatego czerpią z niej jak najwięcej mogą. Dla jednych liczy się zapisanie w historii, dla drugich grubość portfela. Dlatego też codziennie czytamy teksty, jakie pieniądze przelewają się na piłkarskim rynku. To wszystko przypomina mi, że futbol to już nie jest tylko sport, a przede wszystkim biznes i to ogromny.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Felietony