Korona Kielce wygrała z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza po kiepskim widowisku 2:1. Gospodarze musieli walczyć o 3 punkty do ostatniej minuty. Nerwówka była po samobójczym trafieniu Kovacevicia, dzięki któremu Nieciecza złapała wiatr w żagle. Mimo wszystko Korona wytrzymała napór gości i wreszcie wygrała.
Trener Gino Lettieri po ostatnich dwóch porażkach zdecydował się na spore zmiany w składzie. Szansę debiutu otrzymał Michał Gardawski – nowy nabytek kieleckiego klubu, który zmagał się z kontuzją praktycznie od samego początku, gdy pojawił się w Kielcach. Wiadomością, która ucieszyła kibiców był powrót po kontuzji Jacka Kiełba. Popularny „Ryba” mógł liczyć na występ od pierwszej minuty. Podobnie było w przypadku Niki Kaczarawy. Rosły napastnik reprezentacji Gruzji zastąpił Macieja Górskiego, który od początku tego sezonu zbierał negatywne opinie. Napastnika rozlicza się z bramek, a ten w tym sezonie nie strzelił żadnej, mimo że miał ku temu okazje. Imponujący w ostatnim czasie formą Bartosz Rymaniak został przesunięty na środek obrony z dwóch powodów. Po pierwsze przepis dotyczący graczy spoza Unii Europejskiej nie pozwoliłby na występ w tym meczu Kaczarawy. Korona bowiem ma w kadrze czterech stoperów, z czego zdolnych do gry jest trzech i w dodatku są to piłkarze spoza Unii. Po drugie Shawn Barry w ostatnich meczach popełniał zbyt dużo błędów i posadzenie Amerykanina na ławce było dobrym rozwiązaniem. Od początku spotkanie rozpoczął Goran Cvijanović. Były reprezentant Słowenii zajął miejsce kontuzjowanego Nabila Aankoura, czyli miał odpowiadać za kreowanie akcji ofensywnych.
***
Początek meczu nie był zbyt ciekawy. Korona grała nerwowo, niedokładnie i dała się rozpędzić Termalice, która już w pierwszych minutach mogła objąć prowadzenie. W późniejszych minutach Korona zaczęła prezentować się lepiej, tak jak do tego przyzwyczaiła w tym sezonie. To czego brakowało Koronie w ostatnich meczach to skuteczność i niekiedy trochę szczęścia. Były sytuacje, dobre strzały, słupki, poprzeczki, ale najważniejszego, czyli piłki w siatce brakowało. Z tego powodu ostatni tydzień piłkarze Korony poświęcili na trening strzelecki i wykorzystywanie sytuacji, które się nadarzają. Termalica była bardzo groźna w tym meczu. Wykorzystywała najmniejszy błąd w ustawieniu piłkarzy Korony i znajdowała się w stuprocentowych sytuacjach. Jacek Kiełb powrócił w wielkim stylu po kontuzji. „Ryba” otrzymał piłkę przed polem karnym, namieszał i pokiwał obrońców Niecieczy, oddał płaski strzał i pokonał Jana Muchę. Ta sytuacja pokazuje, jak ważnym ogniwem w zespole Korony jest Jacek Kiełb.
Często jak drużynie nie idzie, popularny „Ryba” bierze ciężar gry na siebie i wnosi dużo pożytku dla Korony. Dzięki tej bramce Korona zyskała dużo pewności siebie. Obrona gości zaczęła popełniać proste błędy. Z jednego „prezentu” nie skorzystał Goran Cvijanović, który zmarnował sytuację sam na sam. Akos Kecskes źle obliczył lot piłki i Słoweniec dopadł do bezpańskiej piłki, ale jego intencje wyczuł Jan Mucha.
Nieciecza robiła dużo zagrożenia po rzutach rożnych. Kielczanie musieli ratować się ofiarnym wybijaniem piłki jak najdalej od własnej bramki. Do przerwy wynik nie uległ zmianie i Korona mogła się cieszyć jednobramkowym prowadzeniem, aczkolwiek w paru sytuacjach szczęście wreszcie dopisało drużynie z Kielc.
Piłkarze Korony muszą jeszcze potrenować zgranie i zrozumienie na boisku. W tym sezonie przyszło bardzo dużo nowych zawodników i trochę czasu musi upłynąć, by ta drużyna wyrobiła w sobie pewne automatyzmy i rozumienie się bez słów. Trener Gino Lettieri stoi przed trudnym zadaniem, choć większość meczów pod jego wodzą mogą napawać optymizmem. Dużym utrudnieniem jest na pewno komunikacja. W szatni Korony jest wiele narodowości i zagraniczni zawodnicy muszą nauczyć się chociaż tych podstawowych boiskowych zwrotów.
***
Na drugą połowę oba zespoły wyszły bez zmian w składzie. Goran Cvijanović znów zmarnował dobrą sytuację na zdobycie gola. Dokładnym dośrodkowaniem popisał się Jacek Kiełb, a Słoweniec źle uderzył piłkę głową i Jan Mucha nie miał większych problemów z obroną. Druga połowa była jeszcze nudniejsza od pierwszej. Oba zespoły popełniały wiele fauli i masę niecelnych podań. Brakowało składnych akcji, po których mogły paść gole. Główny arbiter też nie może zaliczyć swojego występu do udanych. Często podejmował złe decyzje i nie radził sobie z presją zarówno kibiców jak i piłkarzy.
Goście z dużą determinacją dążyli do wyrównania. Momentami Korona nie mogła wyjść z własnej połowy. Mimo wszystko Korona podwyższyła prowadzenie. Fantastycznie z lewej strony dośrodkował Ken Kallaste i całą akcję zamykał Ivan Jukić oddając strzał z powietrza bez szans dla Jana Muchy. Było to drugie trafienie młodego Chorwata w barwach Korony Kielce. Naciskała Nieciecza, a bramkę zdobyła Korona.
Ostatnie mecze w wykonaniu Korony były widowiskowe, miłe dla oka ale nie przekładało się to na punkty. Pech jednak nie opuścił Korony w tym meczu. Bramkę samobójczą zdobył Adnan Kovacević i Termalica złapała kontakt. Ostatnie minuty były bardzo nerwowe dla gospodarzy. Goście złapali wiatr w żagle i usilnie próbowali swoich akcji, by wyrównać wynik meczu. Doliczony czas to już był prawdziwy horror. Kielczanie wychodzili z kontrami i byli naprawdę bliscy zamknięcia tego spotkania. Bardzo dobrą zmianę dał Elia Soriano, który potrafił długo utrzymać się przy piłce, okiwać rywala i dobrze podać. Kielczanie dotrwali do ostatniego gwizdka utrzymując zwycięski wynik.
W porównaniu do poprzednich meczów Korony, ten był jednym ze słabszych. Cieszy jednak duża determinacja i walka do ostatniej minuty. Korona Kielce wreszcie może dopisać sobie 3 punkty i spokojnie, z uśmiechem na twarzy pracować w przerwie na mecze reprezentacji, które teraz przed nami.
Po meczu powiedzieli:
Mariusz Rumak: Myślę, że dwie różne połowy w naszym wykonaniu, jeśli chodzi o organizację gry. W pierwszej szwankowała nam gra defensywna. W przerwie to poprawiliśmy, ale straciliśmy kuriozalną bramkę i dzisiaj to Korona jest zespołem, który zdobył 3 punkty i trzeba jej pogratulować. Złapaliśmy kontakt, ale nie potrafiliśmy wykorzystać sytuacji, które powinny się skończyć dla nas bramką. Nie będziemy zmieniać drogi, którą sobie obraliśmy. Jesteśmy zespołem, który stać na wygrywanie takich spotkań. Wiele jest do poprawy, ale są też momenty, które napawają optymizmem. Dyrektor sportowy był na dzisiejszym meczu. Od dwóch miesięcy mówiłem o zawodnikach defensywnych, których potrzebujemy. Dzisiaj po raz pierwszy mówię o tym publicznie.
Gino Lettieri: Myślimy, że to nie był najlepszy mecz. Pierwsze 15 minut nas nie było na boisku. Gdyby Termalica wtedy prowadziła, to byłoby słuszne. W następnych minutach lepiej graliśmy, ale było za dużo prostych błędów. W ostatnich meczach nasi środkowi pomocnicy grali bardzo dobrze, a dzisiaj ich praktycznie nie było. Trzeba przyznać, że tę ciężką fazę meczu przetrwaliśmy. Później nie pozwoliliśmy na zbyt wiele Termalice i prowadzenie dwubramkowe było słuszne. Musimy być jeszcze bardziej groźni pod bramką przeciwnika. W ostatnich 7 meczach oddaliśmy 111 strzałów na bramkę i zdobyliśmy tylko 9 goli. Musimy nad tym pracować by być skuteczniejszym.