Komplet kibiców na Kolporter Arenie, fantastyczne widowisko na trybunach i murawie. Korona zdobywa kolejne 3 punkty pokonując Legię Warszawa! Niesamowite emocje w Kielcach i kolejny powód do radości dla sympatyków Korony!
Ten mecz był długo wyczekiwany przez kieleckich kibiców. Kilka dni przed tym spotkaniem ogłoszono wyprzedaż wszystkich biletów, przez co na Kolporter Arenie zasiadł komplet widzów. Z jednej strony dobra gra podopiecznych Gino Lettieriego, a z drugiej silny przeciwnik – mistrz Polski. Z tych powodów kieleccy kibice zmobilizowani i z wielkimi nadziejami na korzystny wynik postanowili spędzić sobotni wieczór na stadionie swojej drużyny. Już na samym początku z inicjatywy klubu, wykorzystując wysoką frekwencję, miejscowi zaprezentowali żółto-czerwoną kartoniadę. Korona to prawdziwa rewelacja rozgrywek i z pewnością zasłużyła na tak liczne wsparcie własnych kibiców.
Gino Lettieri po raz kolejny zaskoczył ustawieniem drużyny. Widać, że włoski szkoleniowiec ma przygotowanych wiele wariantów, które nieraz zmieniał w trakcie meczów, w zależności od boiskowych wydarzeń. W pierwszej „jedenastce” znalazło się m.in dwóch napastników: Nika Kaczarawa i Elia Soriano. Nominalny prawy obrońca Bartosz Rymaniak – będący w świetnej formie – został przesunięty do środka obrony, a na prawej flance pojawił się Łukasz Kosakiewicz, który jak dotąd zdobył dla Korony jedną bramkę. Co ciekawe, to trafienie zaliczył w 2 kolejce, w meczu przeciwko Legii i jak się później okazało, ten gol był na wagę remisu.
W ostatnim czasie Korona była klubem, który pokazał się z dobrej strony pod względem wizerunkowym. Władze kieleckiej drużyny wraz z zawodnikami i sztabem szkoleniowym podarowali koszulkę z autografami oraz miejsce w sektorze VIP na spotkanie z Legią emerytowanemu kibicowi, który wiernie interesował się losami klubu oraz regularnie odwiedzał treningi kieleckich zawodników. Taki gest zdobył uznanie wśród kibiców w całej Polsce i z pewnością jest godny pochwały.
Co do samego meczu. Legia już w 3 minucie wyprowadziła swoją pierwszą kontrę i szybko objęła prowadzenie. Guliherme przedarł się prawą stroną, podał do Hamalainena, a Fin dośrodkował piłkę na głowę Jarosława Niezgodę, który bez problemu pokonał Macieja Gostomskiego. Korona ewidentnie zaspała w tych pierwszych minutach i źle weszła w ten mecz. Mimo tego, kielczanie nie poddawali się i parę chwil później stworzyli zagrożenie w polu karnym Legii po rzutach rożnych. Korona atakowała z większym naporem, ale nie brakowało jednak niedokładności w konstruowaniu akcji. Arkadiusz Malarz musiał wybijać piłkę z linii bramkowej i dosłownie fruwał między słupkami. Kilka razy fantastycznie obronił strzały kieleckich piłkarzy, którzy uparcie dążyli do wyrównania. Korona w końcu dopięła swego i wreszcie wykorzystała trochę wolnego miejsca. Łukasz Kosakiewicz wstrzelił piłkę w pole karne z prawej strony, instynktownie zachował się Elia Soriano i mocnym strzałem nie dał szans Malarzowi. Korona poszła za ciosem i już w następnej akcji wyszła na prowadzenie! Euforia na Kolporter Arenie! Strzelcem gola był na pewno Ken Kallaste, który praktycznie z kilku centymetrów wbił piłkę do pustej bramki, gdyż Arkadiusz Malarz puścił piłkę po mocnym strzale Gorana Cvijanovicia i przepuszczeniu między nogami Elii Soriano. Piłkarze Legii domagali się odgwizdania spalonego, gdyż ich zdaniem Włoch znajdował się na pozycji spalonej. Kibice Korony wpadli w szał radości! Coś niesamowitego. Mimo, że ten mecz rozpoczął się fatalnie dla gospodarzy, to jednak kielczanie schodzili na przerwę w dobrych humorach, w przeciwieństwie do gości, którzy dosłownie w kilka minut stracili korzystny wynik. Z minuty na minutę Korona wyglądała coraz lepiej i prezentowała to, do czego przyzwyczaiła w tym sezonie, czyli ofensywny i widowiskowy futbol. Być może wyszli na murawę przestraszeni i początkowo zbyt nerwowo reagowali w niektórych sytuacjach, dzięki czemu Legia mogła się rozpędzić.
W drugiej połowie można było się spodziewać jeszcze bardziej zmobilizowanej Legii. Tak też się stało. Kasper Hamalainen otrzymał podanie między stoperów Korony i wykorzystał sytuację sam na sam z Gostomskim wyrównując wynik meczu. Znów zaspała kielecka defensywa i łatwo dała się zaskoczyć. W następnych minutach to Korona atakowała z większą determinacją i starała się ponownie objąć prowadzenie. Jej piłkarze popełniali jednak za dużo błędów i kończyło się to groźnymi kontrami. Nie ulega wątpliwości, że był to porywający mecz i kibice, którzy przyszli na stadion nie mieli czego żałować. Korona w ostatnim kwadransie zadała kolejny cios Legii! Łukasz Kosakiewicz z prawej strony dośrodkował nisko w pole karne i Jacek Kiełb wyprowadził Koronę na prowadzenie. Gospodarze po raz kolejny pokazali charakter i boiskową mądrość. W ostatnich minutach byli zepchnięci do defensywy i zamknięci na własnej połowie. Wyczekiwali ostatniego gwizdka i wybijali piłkę jak najdalej od własnej bramki. Ostatecznie dotrwali do końca spotkania i po kapitalnej walce zdobyli kolejne 3 punkty i przedłużyli swoją passę 10 meczów bez porażki! Czapki z głów przed Koroną!
Po meczu powiedzieli:
Romeo Jozak: Chciałbym pogratulować Koronie zwycięstwa. Byliśmy świadkami dobrego meczu, bardzo ofensywnego z jednej i drugiej strony. Mimo wyniku, uważam ten mecz za bardzo dobry. Nie jestem szczęśliwy z wyniku, mieliśmy swoje szansę. Wydawało się, że przy wyniku 1-0 mecz potoczy się po naszej myśli, ale za dużo nerwowości wkradło się w nasze szeregi. Rozmawialiśmy o tym w przerwie i widać było, że w zawodnikach jest złość. Zadecydowało kilka detali, ale mogę doszukać się wielu pozytywów w naszej drużynie. Moment, który zadecydował o naszej grze to opuszczenie boiska przez Guilherme. Zabrakło nam dzisiaj koncentracji. Ja nie mam zwyczaju komentować decyzji sędziego i nie zamierzam tego robić też dzisiaj. Moje milczenie na decyzje sędziego też są wymowne. U Guilherme to tylko stłuczenie na szczęście i nic groźnego. Chciałbym też pogratulować moim zawodnikom, bo walczyli do końca i zostawili sporo zdrowia. Ja nadal uważam, że było to dobre spotkanie. Dzisiejsze boisko pozwalało na dobrą grę i jak Legia lub Korona mieli piłkę to ciężko było zatrzymać ataki.
Gino Lettieri: Weszliśmy całkiem dobrze w mecz. Mieliśmy sytuację po której kontrę wyprowadziła Legię. Ale duży szacunek dla drużyny za to, że wróciła do tego meczu. Drużyna wróciła piłkarsko, a nie z grą na oślep. Graliśmy dzisiaj z Legią, która piłkarsko jest najlepsza w Ekstraklasie. Pytanie, które przez cały tydzień sobie zadawaliśmy toL ile ryzyka chcemy włożyć w ten mecz. Ryzykowaliśmy sporo, ale opłaciło się. Widzieliśmy jaką groźną drużyną jest Legia. Stworzyli chyba 4 groźne sytuacje i zdobyła 2 bramki. Gdy Legia nam strzeliła] i kiedy wyrównaliśmy, nie staliśmy się nerwowym zespołem. W środę mamy następny ważny mecz. Drużyna dobrze to zrozumiała i wyszła bez strachu na ten mecz. Kosakiewicz 2 godziny przed meczem nie był w składzie, bo myśleliśmy o środowym meczu. Jednak zdecydowaliśmy, że wystąpi dzisiaj i zagrał bardzo dobrze.
1 Comment
Advertisement