PZPN wojuje z Ekstraklasą o terminarz, Ekstraklasa za pomocą Komisji Ligi wytoczyła działa przeciwko kibolom, Ci oczywiście nie pozostali dłużni i zapowiedzieli protest przeciwko Ekstraklasie i PZPN. Gdzieś tam daleko jest polska piłka nożna, wydaje się jakby najmniej ważna.
PZPN vs Ekstraklasa
Jedni chcą grać więcej, inni mniej. W grudniu, styczniu i lutym jedni chcą odpoczywać, drudzy grać. Wojna podjazdowa między Ekstraklasą, a PZPNem nie ma końca. Niby terminarz na następny sezon dograny, ale Zarząd PZPN w liście wysłanym do klubów nie zostawił na władzach Ekstraklasy suchej nitki. Oczywiście wszystko w imię dobra polskiej piłki. Dziwne, że list nie był podpisany przez Zbigniewa Bońka, a przez wiceprezesa Marka Koźmińskiego i sekretarza generalnego Macieja Sawickiego. Na moje to wygląda na alibi w wypadku gdy w przyszłym roku znów zaatakuje zima. Kto wtedy będzie winny? Na pewno nie PZPN. Podpisujemy głupie zobowiązania, o nie graniu w piłkę w terminach UEFA, a potem mamy problem. Gdy jest ciepło my nie gramy, gdy piździ gramy co trzy dni. W następnym sezonie kończyć jesień będziemy 22 grudnia, a zaczynać 7 lutego. Panie Amunicki to jebnie! Weź tu człowieku zrozum o co chodzi, bo na pewno nie o dobro naszej kopanej i kibiców.
Głupi przepis, zastępowany jest jeszcze głupszym. W uchwalaniu głupich przepisów mamy nieoficjalne mistrzostwo świata! Niższe ligi sparaliżowała zima i powołania zawodników do reprezentacji Polski. Jak bowiem inaczej nazwać przesuwanie meczu przez powołanie mało znaczącego zawodnika do mało znaczącej reprezentacji juniorskiej? Przecież to głupota! Nie można byłoby po prostu znieść nakaz gry młodym zawodnikiem w pierwszym składzie? Wszyscy kombinują jak tu nie grać w piłkę.
…
Ekstraklasa jest na progu nowego rozdania praw telewizyjnych. Potrzebuje wiatru pod narty w postaci sukcesu sportowego, frekwencyjnego lub wizerunkowego. Jak na złość wiatr wieje w plecy. Zima odstraszyła kibiców, kibole wtargnęli na boisko, a PZPN daje noty za podparcie i nie widać tu chęci współpracy. Zamiast rekordu, będzie nawet problem z awansem do II serii, czyli uzyskania o wiele większej kwoty z praw TV niż teraz.
Frekwencja pikuje niczym Eddie Edwards, kluby nie robią nic by tę tendencję zmienić, bo tak naprawdę z kibicami to tylko problem. Dzień meczowy to ściema, a kosztów mnóstwo. Najważniejsze dla klubów to mieć spokój. Nie zależy im na tym by zrobić co dwa tygodnie show w stylu KSW, nasza piłka jest skostniała i nie widać szansy na poprawę. Ostatnio mój znajomy był w USA na meczu koszykówki. Napisałem do niego prośbę by porównał podejście do klienta tam i w Ekstraklasie. Powiedział mi, że to nie ma sensu, bo to są dwa różne światy, oczywiście na niekorzyść Ekstraklasy.
Na stadionach zostali w sporej większości tyko „najwierniejsi” kibice, ci którzy jasno dają do zrozumienia, że nie przychodzą oglądać piłki, ale po to by prowadzić doping, antydoping i zrobić show zamiast piłkarzy. O co tu w ogóle chodzi? Gdzie tu jest piłka?
Ekstraklasa vs Kibole
Kluby nie mogą nie chcą walczyć z patologią na trybunach, bo nie oszukujmy się, ale wjazd z bramą, rzucanie rac w przeciwnika, kopanie ludzi na środku stadionu, kamuflowanie się pod barwami, lżenie na wszystko i wszystkich pod batutą gniazdowego to właśnie patologia. Nikt nie chce być kojarzony z czymś takim, ale nikt nie próbował tego zmienić. No zapędziłem się, próbowano, ale bardzo bardzo nieudolnie i nadal robi się to źle.
Komisja Ligi i PZPN, ale nie chce się do tego przyznać, stworzyła potworka pod nazwą „Wytyczne prowadzenia postępowań dyscyplinarnych przez Komisję Ligi”. Już na pierwszej stronie możemy przeczytać coś co wzbudza tylko politowanie i śmiech: Niniejsze wytyczne mają charakter niewiążący i dyrektywalny. To po cholerę to powstało? Chyba tylko po to by wkurzyć właśnie owych fanatycznych kibiców. Nie będę teraz dokładnie analizował tego dokumentu, bo są tam idiotyzmy, ale są także i słuszne postulaty. Niestety dokument ten skupia się na odpowiedzialności zbiorowej i jest przyznaniem się do braku pomysłu na złapanie indywidualnego sprawcy incydentu lub czynu zabronionego. My już od x lat zamykamy stadiony i nic to nie przynosi. Sposób przedstawienia tego dokumentu i liczne błędy wskazują jedyne słuszne miejsce dla tego potworka, a jest nim kosz na śmieci. Dlaczego my nie potrafimy rozmawiać, dlaczego nie próbujemy dojść do porozumienia z wszystkimi zainteresowanymi?
Niestety w naszym piekiełku każdy z każdym wojuje, każdy ma inny cel i nikt tu nie ma w głowie polskiego futbolu. Wszystkie pomysły kończą się na czubku nosa Ekstraklasy, PZPN, klubów czy też kiboli. No nie wygląda to kolorowo.