Kiedy myślę „Lotto Ekstraklasa”, zastanawiam się, czy w umowie podpisanej między organizatorem naszej ligi, a głównym sponsorem, jest jakiś paragraf mówiący o tym, że każda kolejka ma być równie nieprzewidywalna, co losowanie multi lotka. Z jednej strony jest ciekawie, bo nic nie jest pewne, taki trochę „Czeski film”. Z drugiej strony, troszkę mi żal kibiców Lecha i Legii, bo w normalnie wyglądającym sezonie powinni do ostatniej kolejki gonić się do upadłego po tytuł mistrzowski, pozostawiając pozostałym zespołom ochłapy w postaci trzeciego miejsca.
No, ale skoro rozgrywki wyglądają jak turniej bokserski, w którym zawodnicy walczą z zasłoniętymi oczami, pozostaje tylko otworzyć piwo i patrzeć kto pierwszy padnie na deski po przypadkowym ciosie. Wisła idealnie wpasowała się w warunki panujące w tabeli. Za każdym razem, gdy kibice tracili nadzieję, zespół podnosił się z kolan i przy sprzyjającym szczęściu odrabiał punkty głupio stracone w poprzednich spotkaniach. Kiedy wszyscy zaczynali wierzyć, że możemy o coś grać, zespół znowu wyglądał, jakby Pan Bóg oddał w niebie pada do konsoli jakiemuś maluchowi. Żeby tylko mieć 5 minut na spokojne wypicie kawy, czy czegoś innego, cokolwiek Bóg popija. Dwa mecze do końca, a my dalej nic nie wiemy. Istny czeski film. Zapraszamy z Danielem na pomieszanie prostytutki z kombajnem, czyli trochę o meczu z Zagłębiem, trochę o spotkaniu z Lechem, a trochę o dupie Marynie…
Maciek: Zacznę nietypowo, bo od małego football-fiction. Pamiętasz jak Uryga odchodził z Wisły? Pisałem wtedy (TUTAJ), że szkoda, przecież nie jest taki zły, a Wisłę ma w sercu i w momencie kiedy nasze legendy zakończą kariery, on będzie pierwszy w kolejce, żeby przejąć pałeczkę w sztafecie. Alan w tym sezonie się rozstrzelał i tutaj nasuwają się dwa pytania. Czy z perspektywy czasu uważasz, że to był dobry ruch, żeby pozwolić mu odejść? Jak myślisz, gdzie bylibyśmy – oczywiście hipotetycznie – gdyby grał w parze z Arseniciem i strzelał tak jak strzela w Płocku?
Daniel: Rzeczywiście zacząłeś z grubej rury, ale idźmy w to. Moje zdanie na temat Urygi różni się od Twojego o 180 stopni. Alan zagrał w koszulce z Białą Gwiazdą na piersi prawie 100 razy. Czy grał w środku, czy na stoperze, w 90% były to mecze słabe lub bardzo słabe. Z racji tego, że jest wychowankiem Wisły mógł oczywiście zostać legendą, ale musiałby prezentować umiejętności, chociaż na poziomie Boguskiego. Uważam, że była to bardzo dobra decyzja klubu. Brakuje mi Alana tak bardzo, jak Czekaja (cóż to byłaby za para stoperów) i Bruda, czyli w ogóle. Moim zdaniem, ten sezon dla niego to jakiś kosmiczny zbieg okoliczności, który już nigdy się nie powtórzy. A co do pytania gdzie byśmy byli gdyby parą stoperów byli Arsenic i Uryga? Z racji tego drugiego najwyżej w grupie spadkowej. Ale do czego zmierzasz?
…
Maciek: Najzwyczajniej w świecie doceniam fakt, że zaczął strzelać dla klubu, który póki co jest koło nas w tabeli, więc nie jest taki słaby na jakiego wyglądał przy Reymonta. Dobra, wróćmy do rzeczywistości. Załóżmy, że jesteś skautem i przyjechałeś oglądać Carlitosa w meczu z Zagłębiem. Widzisz akcję z Imazem, w której zamiast wystawić koledze „patelnię”, za wszelką cenę stara się skończyć sam. Na co głównie zwracasz uwagę? Bardziej podoba się Tobie jego skuteczność i ciąg na bramkę, czy może bardziej drażni cię to, że często przedkłada swoje statystyki nad dobro zespołu?
Daniel: Widzę gościa, który ma niesamowitą frajdę z gry w piłkę i jest w tym bardzo autentyczny. Sytuacja z Imazem pokazała natomiast, że jest trochę samolubny. Może wynika to z przeświadczenia – całkiem zresztą słusznego -, że jest najlepszym piłkarzem ekstraklasy. Może tym tłumaczy sobie, że jemu wolno więcej? W drużynie do której odejdzie latem może nie być największym kozakiem i trochę spokornieje? Ale podsumowując, jako skaut wykręcałbym numer do szefa wszystkich szefów, żeby przekazać informacje, że warto wziąć tego gościa z dychą na plecach. Ile możemy za niego wziąć?
…
Maciek: Możemy za niego wziąć dokładnie tyle, ile ktoś będzie chciał zapłacić. Odwrócę pytanie: Za ile na pewno nie powinniśmy go puszczać? Załóżmy, że wystawiasz Carlitosa na jednym z portali aukcyjnych. Jaką minimalną cenę wpisujesz na początku licytacji?
Daniel: Nie sprzedawałbym za mniej niż 2,2 miliona euro. Najpewniej jego agent na samą myśl o takim obrocie spraw mógłby dostać palpitacji serca, gdy taka prowizja mogłaby przejść mu koło nosa. A ty jak uważasz?
Maciek: Ja wystawiłbym za 3,5 miliona. Obaj grywamy w pokera i dobrze wiemy, że obstawiając wysoko przed flopem, usuwamy graczy że słabymi kartami z gry. Tak samo zrobiłbym z tym transferem. Ustawić wyżej, żeby usunąć z gry Januszy, którzy dzwonią i pytają: „Panie, za ile najmniej Pan puścisz?!” Druga sprawa, że ja wychodzę z założenia, że można zapłacić każdą kwotę, jeśli jest ona adekwatna do jakości. A w moim przekonaniu Lopez taką jakość posiada. Jak już jesteśmy przy jakości. Mitrovic i Cywka z asystami. Przewidziałbyś?
Daniel: Ciekawe, czy ostateczna kwota będzie bliższa mojej czy Twojej? Mitrović oczywiście mnie wkurzył, zwalniając w pierwszej połowie kontrę swoim popisowym zagraniem do tylu, ale za asystę należą mu się oklaski. Świetne podanie do Lopeza. Cywka również świetna asysta. W życiu bym nie pomyślał, że w jednym meczu na własne oczy zobaczę asysty naszych „ulubieńców”. Tomek pokazał, że jest profesjonalistą i potrafi odejść zachowując honor. Nie obawiam się o jego grę w niedziele. A Ty masz jakieś obiekcje?
…
Maciek: Ja jednak wolałbym dmuchać na zimne. Co więcej, odniosłem wrażenie, że Tomek ma podobne podejście jak ja. Nie wiem, czy Ty też to widziałeś, ale dla mnie, pod koniec meczu bardzo szukał żółtej kartki. Tak na wszelki wypadek. Nie twierdzę, że mógłby grać przeciwko zespołowi, ale głupia strata, czy nie daj Boże samobój i łatka kombinatora przyczepiona. Na jego miejscu, sam poprosiłbym trenera o niewystawianie w tym meczu. A skoro jesteśmy przy meczu. Było dzisiaj mocne tąpnięcie w Poznaniu. Trener wyleciał, zespół ma coraz dalej do mistrzostwa Polski. Jakiego Lecha możemy się spodziewać w niedzielę? Zawita do nas Pendolino, które będzie chciało nas rozjechać dla byłego trenera, czy raczej lokomotywa parowa, nadająca się do muzeum transportu?
Daniel: Z trybun tego nie dostrzegłem. Mimo wszystko uważam, że powinien zagrać i na pewno nie przytrafi mu się takie przypadkowe zagranie jak Furmanowi… Pamiętam jak Żurawski grając w Lechu, mając klepnięty transfer do Wisły nam nawet bramkę strzelił. Wszyscy polewali z Wisły jak wyleciał Kiko, że przecież bez sensu tak zwalniać, jak drużyna dalej ma szanse na osiągniecie celu. Lech też ma przecież szanse na mistrza (hahaha)! W moim odczuciu, przyjedzie przeciwieństwo Lecha z ostatniego meczu przy Reymonta, gdzie gładko nas pokonali. Teraz będzie odwrotnie. To co się dzieje z Lechem w rundzie finałowej jest zaskakujące. Już byli w ogródku, już witali się z… mistrzostwem. Mam nadzieje, że ich dobijemy i ostatni mecz w Zabrzu zdecyduje czy zagramy w pucharach. Wiesz, że przy dobrych wiatrach – czyli dwóch porażkach Lecha – możemy wskoczyć na pudło? To by dopiero były jaja! Wierzysz w taki obrót spraw?
…
Maciek: Jeden z użytkowników Twittera, @januszkibol, którego z tego miejsca pozdrawiam, ostatnio przypomniał mojego Tweeta, w którym wyjaśniam, czym się kieruję podając wyniki. Powiem tak. Szczęśliwy ten, kto nie ma przesądów i kogo nie trzymają się prawa Murphy’ego tak jak mnie. Nigdy nie obstawiam meczów, nie bawię się w typera, bo to zawsze kończy się wynikiem odwrotnym. Seria 4 wygranych z rzędu? Ty jesteś dobry w takie statystyki. Kiedy to się zdarzyło ostatni raz? Czy to w ogóle jest możliwe bez Carlitosa?(tekst pisany kiedy Lopez w dalszym ciągu musi pauzować za czwartą żółtą kartkę)
Daniel: Cztery wygrane z rzędu to chyba jeszcze za „ostatniego Smudy”, o ile mnie pamięć nie myli, więc prehistoria. Ale w tym sezonie dobrze idzie nam przełamywanie różnych serii, więc ja podtrzymuje pełen optymizm, co do serii nawet pięciu zwycięstw. Czy jest to możliwe bez Carlitosa? Hmm… musi być możliwe, ponieważ w przyszłym sezonie już go u nas nie zobaczymy. Ale przede wszystkim Brożek musi się pożegnać z krakowską publicznością bramką. Co do Pawła. Myślisz, że w przypadku pauzy Lopeza, Broziu zagra od początku, czy raczej ostatni kwadrans, a w ataku Boguski lub Imaz? Czy masz jeszcze inny pomysł?
…
Maciek: Tak po prawdzie, to bez Carlitosa możemy, a nawet powinniśmy zagrać „po hiszpańsku”, czyli 4-6-0. Nie mamy żadnego napastnika, który gwarantowałby jakiegokolwiek gola. Nawet Paweł zawodzi. Boguski w napadzie? Jako cofnięty, wbiegający z drugiej linii od biedy może być, ale grający na szpicy? Sorry, mocniejszy wiatr go wywraca, a co dopiero rosły obrońca. Za to kreatywnych, młodych pomocników mamy dwóch( Tibor i Wojo), dwóch defensywnych też mamy niezłych(Llonch i Cywka, bo pewnie zagra). Boguś i Imaz po bokach i ten szalony plan może się udać. Bardzo mało ludzi póki co chce pożegnać nasze legendy z trybun. Dla mnie to niezrozumiałe. Jak myślisz, dlaczego taka sytuacja ma miejsce?
Daniel: Ktoś w tym ataku musi zagrać… Ależ by to było piękne pożegnanie Pawła z Wisłą gdyby strzelił zwycięskiego gola… Pisząc te słowa sprzedanych jest około 14 tysięcy biletów, czyli pewnie skończy się na około 20 tysiącach. Czy to mało? Nie wiem, kompletu chyba nikt się nie spodziewał. W środę na meczu było tylko 7 tysięcy, więc jak dobijemy do wspomnianych wcześniej 20 tyś. to wstydu nie będzie. Oglądałem konferencje pożegnalną i łza się w oku zakręciła. Prawdziwi Wiślacy… i nie muszą mieć tatuażu z Henrykiem Reymanem, jeśli wiesz co mam na myśli…
…
Maciek: Wiem bardzo dobrze o czym mówisz. „Wyprzesz się Wisły trzykrotnie, zanim kur dwa razy zapieje”. Płakałem razem z Sobolewskim, płakałem dzisiaj z Głowackim. A jeśli chodzi o Patryka, to redaktor Knura napisał tekst, który mówi wszystko w tym temacie i z którym zgadzam się w pełni. Małecki to w moim przekonaniu bardziej legenda kibiców Wisły, ale klubu już niekoniecznie. Nie przeciągając, jaki wynik obstawiasz?
Daniel: Maćku w niedziele czwarte zwycięstwo po bramce Brożka!
Nie wiem, jakie tabletki bierze Daniel, że tak bije od niego optymizmem, ale wyjścia są dwa, a w zasadzie trzy. Pierwsze, że się zna, ale to wykluczam, bo żaden kibic się nie zna! Drugie wyjście to telefon do Kobierzyna, żeby zabrali go na badania, bo jeśli ktoś ma taki optymizm, to najpewniej któraś klepka nie trzyma. Trzecie rozwiązanie tej sprawy, to chyba muszę go poprosić o numer do gościa, który sprzedaje te piguły… Jak będzie? Zobaczymy po meczu. Póki co, zapraszamy do dyskusji na TT.