
Długo wstrzymywałem się z tym tekstem, ale wysyp obelg w stronę Tadeusza Pawłowskiego po meczu z Pogonią Szczecin przelał czarę goryczy. Nazywanie legendy i najlepszego strzelca w historii Śląska dyzmą lub beznadziejnym trenerem i obwinianie go za wszystko to już przegięcie pały. Czy ktoś z krytykujących zdaje sobie sprawę z tego, że ta drużyna jest w przebudowie? Czy ktoś z krytykujących zdaje sobie sprawę z faktu, że w klubie nadal trwa sprzątanie po „genialnych” pomysłach Matyska i Bobowca? Oczywiście nie możemy robić z Tediego kryształowego bohatera. Popełnia błędy, ale ludzie, na litość boską, dajcie człowiekowi popracować. Jeśli ktoś zapytałby mnie czym jest tak pochopne zwalnianie trenerów odpowiedziałbym, że to definicja ekstraklasy.
Na początku był chaos
Kiedy Tadeusz Pawłowski wracał do Śląska jako trener, który ma gasić pożar po Janie Urbanie pojawiało się wiele głosów które mówiły, ale jak to? Przecież to słaby trener. Nie wygrał od kilkunastu meczów. Powinien zająć się akademią… Sytuacja była dramatyczna. Śląsk grał bardzo słabo. Tajemnicą poliszynela jest, że piłkarze byli fatalnie przygotowani fizycznie. Początki Tadeusza Pawłowskiego też do najprostszych nie należały.
W pierwszych siedmiu meczach Śląsk zaliczył jedynie cztery remisy i trzy porażki. Przełamanie przyszło dopiero w ósmym meczu, kiedy to sprowadzony przez Dariusza Sztylkę Mateusz Cholewiak w pierwszej minucie meczu z Sandecją przywitał się z wrocławską publicznością potężną bombą w pierwszej minucie meczu. Co było później? Zwycięstwo, zwycięstwo, remis, zwycięstwo, zwycięstwo, zwycięstwo. Śląsk zaczął grać na miarę swoich możliwości. Piłkarze snucie się po boisku zamienili na walkę o każdą piłkę. Irytujący brak pomysłu na grę został zastąpiony przez bezwzględną skuteczność. Strzelał Robak, strzelał Piech, strzelał Pich i Kosecki.
Pożegnania
Pod koniec sezonu piłkarze Śląska pokazali na co ich stać. Tak, wiem. Grali w dolnej ósemce z potencjalnie słabszymi przeciwnikami. To jednak nie zmienia faktu, że sześć zwycięstw i jeden remis to świetny wynik. Sezon się skończył i nadszedł czas na zmiany. Sprawy w swoje ręce wziął dyrektor Sztylka, który rozpoczął budowę drużyny na nowy sezon. Dochodzimy teraz do kluczowego momentu, czyli okna transferowego w wykonaniu Dariusza Sztylki. Nie ma sensu żebym wymienał wam każdy transfer po kolei dlatego tutaj z pomocą nadciąga niezawodny Staszek Kominiak (twitter @stankom41) i jego Codzienny raport transferowy. Stan na 21 sierpnia 2018 roku wygląda tak:
Co się zmieniło? Dyrektor Sztylka zajął się sprzątaniem po swoim poprzedniku, którego nazwiska nie mam ochoty wymieniać po raz kolejny. Rozmontowano cały środek pola. Odszedł przeciętny Rieder, beznadziejnego Vacka zesłano do rezerw na co, w mojej opinii po prostu sobie zasłużył. Podziękowano też niezrównoważonemu psychicznie Sito Rierze, który stanowił zagrożenie dla zdrowia przeciwników i sędziów.
Do rezerw zesłano również Dragoljuba Srnicia wobec którego mam mieszane uczucia. Niby szybki, niby waleczny, ale mimo to jakiś taki bezbarwny i chyba faktycznie nieco zbyt filigranowy na naszą Ekstraklasę, gdzie w środku pola trzeba być albo drwalem albo cwaniakiem. Podsumowując, cały beznadziejny środek pola został posłany w diabli i całe szczęście. To jednak nie zmienia faktu, że skoro coś rozmontowano to trzeba było zmontować w to miejsce coś nowego.
Nowy sezon, nowe nadzieje
Każdy kolejny dzień nowego okna transferowego wywoływał u kibiców pozytywne emocje. Ściągano młodych, wyróżniających się w niższych ligach zawodników. Kibice chcieli Gąskę? Dostali Gąskę. Chcieli Łabojkę, cyk jest Łabojko. Mówiono, że w pierwszej lidze wyróżniał się jeszcze Radecki. Na to Darek Sztylka rzekł okej, to łapcie Radeckiego. Oczywiście pozyskanie tych zawodników nie było wymuszone przez kibiców.
Każdy z tych piłkarzy był dokładnie obserwowany przez długi czas. Pragnę tylko zaznaczyć fakt, że kibice na każdy z tych transferów reagowali bardzo pozytywnie. Sztylka jednak postanowił jeszcze trochę fanów Śląska rozpieścić i do wyżej wymienionych dorzucił solidnego Wojciecha Gollę, który zastąpił Tarasovsa na co kibice zareagowali gromkim no w końcu! Transfer Farshada Ahmadzadeha też został przyjęty pozytywnie przez kibiców (pomijam tutaj światopoglądowych oszołomów, którzy pieprzyli bzdury o islamiście bo takich ludzi należy po prostu ignorować).
Mogę, więc śmiało stwierdzić, że okno transferowe zostało odebrane pozytywnie i wszyscy z nadzieją spoglądali w przyszłość. Już w trakcie sezonu dołączył jeszcze Łukasz Broź. W tej kwestii na początku byłem sceptykiem. Nie bardzo rozumiałem po co Śląskowi wiekowy już Broź skoro mamy Dankowskiego. Poczytałem jednak argumenty przeciwników i zwolenników tego transferu i zdecydowanie bardziej przekonujący byli ci drudzy.
Rywalizacja o miejsce w składzie Łukasza Brozia z Kamilem Dankowskim może być szalenie ciekawa. Uważam też, że Danek może się wiele od Diabła nauczyć. Jest jednak jeden mały problem. Fajnie byłoby gdyby Broź był zdrowy i gotowy do gry, bo zaczynam się trochę obawiać, że powtórzy się historia Bobana Jovicia, którego podczas pobytu we Wrocławia najlepiej poznała klubowa księgowa.
3…2…1…sezon start!
Wygraliśmy z Cracovią! W dobrym stylu! Śląsk da się oglądać! Remis z Lechią jak zwycięstwo, bo Marciniak nas oszukał! To tylko kilka cytatów po dwóch pierwszych meczach. Sam zresztą pisałem w tym tonie i nadal uważam, że słusznie. Była euforia, pojawiały się nawet komentarze o pucharach, a ci bardziej optymistyczni wspominali o mistrzostwie. To jest ten moment kiedy dochodzimy do sedna sprawy, więc od razu przepraszam za przydługi wstęp.
Przyszedł mecz z Lechem. Mecz w którym Śląsk był drużyną lepszą, ale nieuważną i cholernie nieskuteczną. Piętnaście spalonych to jakiś pieprzony rekord, który jeszcze długo nie zostanie pobity. Lech kapitalnie zorganizowany w defensywie wyprowadził jedną kontrę i zgasił wrocławianom światło. No cóż. Zdarza się.
Szczerze mówiąc widziałem Śląsk przegrywający w o wiele gorszym stylu i w o wiele gorszych okolicznościach. Już wtedy rozpoczęto delikatną jeszcze krytykę. Jak można tyle razy dawać się łapać na spalonym? Ograł nas Lech grający rezerwami. Dlaczego Pawłowski nic nie zmieniał? Pawłowski słaby trener.
3…2…1… bezmyślna krytyka start!
Następnie przychodzi mecz w Kielcach. Tym razem nie będę nikogo bronił. Trener przestrzelił ze składem, a skoro gola Śląskowi strzela ktoś taki jak Maciej Górski to znaczy, że piłkarze zagrali bardzo słabo. Nie można jednak powiedzieć, że nie stworzono sobie sytuacji, bo okazje piłkarze Śląska mieli. Zabrakło koncentracji i zimnej krwi pod bramką przeciwnika. Tutaj pretensje do trenera CHYBA słuszne. Podkreśliłem słowo chyba, bo nie spędzam w klubie 24 godzin na dobę i nie wiem dlaczego trener zestawił skład tak, a nie inaczej. Może miał ku temu powody o których niekoniecznie chciał mówić dziennikarzom.
Oczywiście podniesiono też temat Cholewiaka na lewej obronie. Cholewiak to nie jest lewy obrońca. Cholewiak nigdy nie będzie lewym obrońcą. No tak, bo zmiana pozycji u piłkarza to proces, który trwa… pięć słów… przychodzi trener do takiego grajka i mówi mu… od dziś będziesz lewym obrońcą… zawodnik odpowiada okej i nagle porusza się jak lewy obrońca, kryje jak lewy obrońca i myśli jak lewy obrońca. Proste, prawda? Jakbyście chcieli kiedyś zobaczyć Słowika w ataku to wystarczy mu powiedzieć, żeby stał się napastnikiem.
3…2…1… chamskie i idiotyczne drwiny z klubowej legendy start!
Przyszedł mecz z Pogonią. Tutaj również trzeba podkreślić, że był to mecz słaby pod każdym względem. Pich był beznadziejny i zmarnował setkę. Piech był beznadziejny i zmarnował setkę. Cholewiak był słaby, a prawie każda jego wrzutka kończyła się na pierwszym przeciwniku. Chrapek nie dawał sobie rady z kreowaniem gry, a Farshad był totalnie niewidoczny. Wyróżniał się jedynie Pałaszewski, który biegał jak szalony. Odbierał piłki, wygrywał pojedynki siłowe z większymi od siebie przeciwnikami i kilka razy znakomicie podawał wykładając choćby patelnię Piechowi, którą ten w koncertowy sposób spitolił. Słaby mecz zakończony najgorszym dla kibica wynikiem.
To co jednak miało miejsce po tym meczu w mediach społecznościowych było jeszcze gorsze niż ten mecz. Dyzma Pawłowski nie ma pomysłu na grę. Beznadziejny trener. Generalnie jeden wielki pojazd po człowieku, który dla Śląska zrobił, więcej niż wszyscy krytykujący razem wzięci. Nie chodzi mi o to, że nie wolno krytykować. Owszem, krytyka jest potrzebna, ale krytyka nie polega na obrażaniu.
Ja też krytykuję i często robię to ostro ale nie mam żadnych oporów żeby spojrzeć krytykowanym przeze mnie w oczy i powiedzieć „grałeś chujowo”, albo „panie trenerze, w mojej opinii przestrzelił pan ze składem”. Nie jestem z tych którzy najpierw krytykują, a kiedy piłkarz zaprosi na kawę żeby o tym pogadać to wolą jednak pozostać w sferze internetu.
Kolejną ważną sprawą jest szacunek. Czy obrażający Tadeusza Pawłowskiego zdają sobie sprawę co ten człowiek zrobił dla Śląska? Ile strzelił dla niego bramek? Dociera do was geniusze, że ten facet w zeszłym sezonie uratował Śląsk przed spadkiem?
Nieprzemyślane wypowiedzi trenera na konferencjach czy w social media to jedno, ale tak sobie myślę, który z was na gorąco wypowiadałby się w piękny i przemyślany sposób po meczu, który wołał o pomstę do nieba? Mogę się założyć o śląskowego Prosta, że gadalibyście takie głupoty, że cała Polska miałaby z was ubaw.
Przegrał dwa mecze i jeden zagrał słabo? ZWOLNIĆ NATYCHMIAST!
To jest w ogóle bolączka całej polskiej piłki. Wystarczy, że drużyna zagra kilka słabszych meczów i już pojawiają się głosy o zmianie trenera. Kibice i prezesi są jak małe dzieci. Muszą mieć wszystko na już, na teraz. W piłce się chyba jednak tak nie da. Wszystko wymaga czasu i to nie 5 dni czy nawet 5 miesięcy. Czasem poświęcić trzeba cały sezon żeby w następnym zagrać lepiej.
We Wrocławiu przed sezonem przeorganizowano cały środek pola. Było trio Rieder, Vacek, Riera. Jest trio Augusto, Pałaszewski, Chrapek. Zmieniły się też skrzydła, bo odszedł Kosecki. W zasadzie cała ofensywa została przemeblowana. Oczekiwaliście, że na dzień dobry Śląsk zacznie lać wszystkich po kolei, wygra mistrzostwo, zdobędzie puchar Polski po czym z drzwiami wjedzie do Ligi Mistrzów? Jeśli tak, to może zajmijcie się hodowlą jedwabników co?
Gdyby w okolicach 1986 roku właściciele Manchesteru United mieli waszą mentalność i cierpliwość to Sir Alex Ferguson nie trenowałby Czerwonych Diabłów przez 27 lat tylko przez 27 minut. Zastanówcie się. Czego oczekujecie od drużyny z całkowicie wymienionym środkiem pola? Czego oczekujecie od drużyny w której jeden skrzydłowy jest w zupełnie nowych piłkarskich realiach, a drugi ma problem z odnalezieniem formy od dłuższego czasu?
Śląsk to nie jest Real Madryt czy nawet Lech Poznań, który w każdej chwili może sobie sypnąć 1,5 mln euro na nowego skrzydłowego. Śląsk jest finansowany przez miasto, czyli urzędników, którzy słabo ogarniają zarządzanie klubem piłkarskim. Jest finansowany przez miasto, które jest pod presją oszołomów, którzy to finansowanie wykorzystują do gierek politycznych.
Dajcie pracować!
Mamy za sobą dopiero PIĘĆ kolejek przed nami jeszcze TRZYDZIEŚCI DWIE! Dajcie pracować ludziom, którym na tym klubie zależy. Chcecie powrotu takich ludzi jak Matysek, który robił tu własne interesy? Chcecie powrotu Żelema, który w ramach cięcia kosztów odmawiał dzieciom wyjazdu na zagraniczne turnieje, a organizatorom kłamał, że dzieciaki są chore? Może chcecie powrotu Jana Urbana, którego sami nazwaliście Wesołym Jankiem?
Wybaczcie, ale ja wolę prezesa Przychodnego, który zamiast pieprzyć bzdury o przywiązywaniu go do pręgierza robi to co do niego należy. Wolę dyrektora Sztylkę, którego nie interesuje własny zysk tylko zysk klubu. Wolę Kacpra Cecotę, który sprawia, że klub medialnie może równać do najlepszych w kraju.
Na koniec wolę na stanowisku trenera Tadeusza Pawłowskiego, który wie czym dla kibiców jest Śląsk Wrocław. Popełnia błędy? Owszem, a kto z nas ich nie popełnia? Ta drużyna i cały ten projekt potrzebuje czasu. Mam więc nadzieję, że prezes Przychodny i miejscy urzędnicy wytrzymają presję i nie zrobią niczego głupiego. To byłaby czysta definicja ekstraklasy.
Ogarnijcie się i szanujcie klubowe legendy! Zadziwiające jest dla mnie to, że muszę wam o tym przypominać ja – „słoik” pochodzący z niewielkiego miasta na Podkarpaciu.
Piotr Potępa
Piszę dla Watch-Esa i 2x45info. IT QA. Zakochany we Wrocławiu i Warszawie sprzed wojny.

2 Comments