Lech Poznań duma Poznania i całej Wielkopolski, 7-krotny Mistrz Polski oraz 5-krotny zdobywca Pucharu Polski. Genialna akademia, stadion oraz kibice, wysoki budżet. A mimo to od paru lat poznańska lokomotywa jakby stała na bocznicy, na torze wyłączonym z ruchu.
Miniony sezon dla całej kibicowskiej Wielkopolski był jednym wielkim rozczarowaniem i upokorzeniem. Drużyna, która pewnie zmierzała po 8. w historii Mistrzostwo Polski zaczęła zawodzić na ostatniej prostej sezonu, przegrała wszystkie spotkania domowe, mimo że wcześniej nie zaznała na własnym terenie ani jednej porażki. Na Kolejorza wylała się fala hejtu, krytyki, pomyj i wszystkiego, co najgorsze można sobie wyobrazić. Kibice dali w dosadny sposób do zrozumienia, że miarka się przebrała i oczekują gwałtownych i drastycznych zmian. Zażądali spotkania z właścicielem oraz ogłosili bojkot spotkań rozgrywanych na stadionie przy ulicy Bułgarskiej.
Na trenera władze wybrały Ivana Djurdjevica, człowieka którego kibice kochali i uważali za jednego z Nich. Był, jest i będzie on legendą klubu. Oczywiście ruch taki miał zagrać na uczuciach wszystkich sympatyków Kolejorza, a sam Ivan został posadzony na przysłowiowego konia. Drużyna była w totalnej rozsypce psychicznej, połowa zawodników w ogóle nie powinna się znaleźć w kadrze, a biedny Djurdjević miał ukręcić z gówna bat.
Obiecujący początek Lecha Poznań
Początek obecnego sezonu był obiecujący. Poznaniacy wystartowali bardzo dobrze, ostatni raz taki wynik odnieśli w sezonie 92/93, jakże pamiętnym dla całej piłkarskiej Polski. W kwalifikacjach do Ligi Europy grali bez rewelacji, ale robili krok po kroku postęp w grze. Zarząd wreszcie przeprowadził sensowne transfery, na które nie żałował grosza (ustanowiony został klubowy rekord). Właściciel spotkał się z kibicami, postulaty fanatyków zostały przedstawione i w miarę możliwości spełnione. Wydawać się mogło, że jest idealnie, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Jednak nie w Poznaniu, tam nic nie może przebiegać normalnie, na pewno niepiłkarski sezon w Ekstraklasie.
Zaczęło się od Genk
W III rundzie kwalifikacji europejskich pucharów Lech trafił na solidny belgijski zespół Genk. W dwumeczu poznaniacy zostali pozbawieni złudzeń i dość wyraźnie przegrali oba spotkania. Oczywiście wynik nie jest tragiczny, ale gra poznaniaków była fatalna. Więcej szczęścia niż umiejętności i rozumu. Jedyni, którzy stanęli na wysokości oczekiwań byli po raz kolejny kibole Kolejorza, którzy nawet na moment zawiesili bojkot, aby pokazać trenerowi, że go wspierają. Po tym dwumeczu Lech znów się rozpadł, wyszły z drużyny stare demony. Piłkarze zaczęli narzekać na nowe ustawienie. Myślę a nawet jestem pewien że głównym powodem tej histerii jest to że należy więcej biegać przy trójce obrońców.
Wahadłowi pomocnicy muszą wykazać się większą koncentracją, walecznością oraz częstszą grą w obronie. A to, jak wiemy dla zawodników grających w polskiej lidze zbyt wiele. Znów dużo się mówi, że szatnią rządzi Pan Łukasz Trałka, który prócz jedynego Mistrzostwa Polski nic nie osiągnął, ale jak widać uważa się za świętą krowę w Poznaniu. Na domiar złego w lidze Lech zebrał sromotne lanie od Wisły Kraków, mimo że prowadził 2:0 i miał piłkę na 3 bramkę. Zakończyło się 5:2 i kolejnym ciosem dla kibiców. W miniony weekend kolejna porażka a co gorsze styl gry, który idzie systematycznie w dół. Będę szczery na tak grającego Lecha nie idzie patrzeć, po 20 min człowiek ma ochotę zamknąć oczy, aby dalej nie krwawiły.
Wsparcie dla Ivana
Ivan oczywiście ma ogromne wsparcie od kibiców, co by się nie wydarzyło on jedyny nie będzie obwiniany. Wszyscy dobrze wiedzą, w jakiej sytuacji został postawiony. Problemem drużyny Lecha jest zdecydowanie złe zarządzanie oraz niekompetentne dobieranie piłkarzy do drużyny. Większość z Nich to panienki bez charakteru i jaj. Którym musi się chcieć, aby dobrze zagrać. Zero ambicji i sportowej złości. Przechodzenie obok spotkania, mimo że na ławce mają tak charyzmatycznego trenera. Nawet taka osobowość jak Ivan nie zmieni tego, że ta drużyna jest bez jaj. Że nie posiada instynktu zwycięzcy. Nie pomogą protesty kibiców, męskie rozmowy oraz nowi trenerzy. Ponoć Nenad Bjelica był beznadziejny, a co ciekawe zaraz zagra w piłkarskim raju z Dinamem Zagrzeb.
Czas ważnych decyzji
Właściciel i cały zarząd powinien wiedzieć, kiedy ze sceny zejść. Oddać Lecha w lepsze ręce, bo ich czas już minął, nic już z tą drużyną nie osiągną, oczywiście sportowego, bo wyciskać kasę można dożywotnio z tak ogromnej dojnej krowy. Lech Poznań i cała kibicowska Wielkopolska nie zasługuje na kolejne upokorzenia oraz niepowodzenia. Należy to w końcu zrozumieć i powiedzieć do widzenia!
3 Comments