Obserwuj nas

Felietony

Przestrzelone prognozy Legii

No i zaczęło się, a właściwie stało się to, co musiało się stać. Przestrzelone prognozy poparte błędnymi wyborami podjętymi na wielu poziomach struktury Legii zaowocowały taką, a nie inną decyzją Komisji Licencyjnej. Moje zdanie jest być może odosobnione, ale postaram się Wam wyjaśnić, dlaczego uważam, że taka, a nie inna decyzja KL jest dla warszawskiego klubu najlepszym wyjściem.

O tym, że w budżecie klubu zrobiła się spora (eufemizm) dziura, wiemy wszyscy. W ostatnich dniach klub odkrył karty, przyznając się do brakujących 40 mln PLN. Klub niejako zawczasu przedstawił też krótkoterminową mapę drogową: 10 mln już zaoszczędzone, brakującą resztę pokryje Właściciel Mioduski. Działania niejako wyprzedzające spodziewaną decyzję Komisji miały złagodzić negatywną, jakby nie patrzeć, informację. Tak czy inaczej, stała się owa decyzja pożywką dla wszelkiej maści komentatorów życia Ekstraklasowego oraz kibiców, mniej lub bardziej, sprzyjającym Legii. Zrozumiałe to. Jest to sytuacja zaskakująca i niepokojąca, a wobec nie tak odległych w czasie wpisów red. Krzysztofa Stanowskiego mogąca zatrząść w posadach warszawskim klubem. Mogąca, bo jestem jednak zdania, że pomoże to Panu Mioduskiemu et consortes w wyjściu na prostą i poukładaniu finansów klubu.

… ale po kolei …

Zasypać dziurę

Żaden z klubów występujących w ekstraklasie, a nawet w tej części Europy, nie jest w stanie przejść obojętnie obok oferty za 4-5 mln Euro za swojego najlepszego piłkarza. Legia, podobnie jak inne kluby funkcjonuje jako klub „przejściowy” dla młodych zdolnych piłkarzy oraz jako trampolina dla wychowanków. Rolą klubów przejściowych jest pokazać, rozwinąć i sprzedać. Legia nastawiona jest na sprzedaż jednego z wyróżniających się/najlepiej rokujących graczy w zasadzie w każdym z okienek transferowych.

Decyzja Komisji Ligi nic w tym nie zmienia. Może odrobinę osłabia pozycję negocjacyjną, ale biorąc pod uwagę, że kolejki po Dominika Nagy, Sebastiana Szymańskiego i Radosława Majeckiego są długie, a kluby poważne to i odpowiednio poprowadzone negocjacje spowodują, że nie odejdą oni za bezcen.

Przestrzelone prognozy

To akurat wiadome jest od momentu ostatniego gwizdka sędziego w meczu z luksemburczykami. Jest to jednak jedynie smutne zwieńczenie złych i nieroztropnych decyzji obecnego, ale i poprzedniego rozdania. Liga Mistrzów spowodowała rozpasanie, samouwielbienie i niejako zdjęła z decyzyjnych osób osłony. Oto bowiem z beztroską łatwością podpisywano kontrakty z nowymi i aktualnymi piłkarzami. Przepłacona kadra wypełniła się zbędnymi i jeszcze droższymi piłkarzami, których przydatność okazała się nader wątpliwa, a sprowadzenie ich oparto na sentymentalnych podróżach w przeszłość.

W sposób nieprzemyślany zwalniano i zatrudniano trenerów, a każdemu z nich dawano wolną rękę w budowie drużyny. Spowodowało to nielichy bajzel. Kosztowny, nielichy bajzel. Klub żył niejako ponad stan i zbyt pochopnie wydawano pieniądze jeszcze niezarobione. W sytuacji braku pucharów to wszystko musiało pierdolnąć… i pierdolnęło. Włodarze klubu zapewniali wszem wobec o istnieniu planu naprawczego i stopniowym wprowadzaniem go w życie. Czy decyzja KL cokolwiek zmieniła? Spowoduje najwyżej zintensyfikowanie działań klubu mających na celu naprawę wadliwie skonstruowanego budżetu obecnego, ale i poprzednich sezonów.

Liczyć się z kasą

Legia stoi przed niemałym wyzwaniem. Wielu z graczy pierwszego zespołu w ciągu kilku najbliższych miesięcy kończą się kontrakty. Wielu spośród nich bez wątpienia odejdzie. Ci jednak, na których klubowi zależy (2, może 3 nazwiska) nie mają co liczyć na istotne podniesienie uposażenia. Klub zyskał niejako broń na zachłannych piłkarzy: „Tyle możemy dać, bo mamy nadzór finansowy. Jak nie pasuje, droga wolna”. Piłkarze Ci jednak wiedzą, że Legia to dla nich szczyt możliwości, że tylko tu mogą liczyć na takie pieniądze i emocje związane ze zdobywaniem tytułów. Jeżeli więc będą chcieli zostać, zgodzą się na propozycję klubu. Jeżeli nie — droga wolna. Klub sobie bez nich poradzi. Gdzie tu wyzwanie? Wyzwaniem będzie znalezienie zastępców gwarantujących poziom sportowy, przyszły zysk i niespecjalnie drogich.

Uwaga na FFP

Wiadomo, każdy klub musi. Biorąc pod uwagę pewne odejście kogoś w zimowym okienku transferowym, ma to znaczenie niejako 2. rzędne. Poza tym w obecnym roku Legia spieniężyła piłkarzy za trochę ponad 3 mln Euro (Mulin, Sadiku, Czerwiński). Wątpliwe, żeby tyle wydała.

Reasumując. Legia ma kłopoty finansowe nie od wczoraj i nie od zeszłego tygodnia. Legia zalega z premiami za mistrzostwo, lecz i to wiadomo od jakiegoś czasu, a klub porozumiał się z piłkarzami w sprawie zapłaty. Oczywiście lepiej by takich zaległości nie było, ale skoro już są, to dobrze, że ktoś sprawą się zajął, a nie zostawił jej zamkniętej w szafie. Legia potrzebuje uwolnić budżet od wirtualnych pieniędzy z UEFA oraz ograniczyć wydatki na zbędnych i nieprzyzwoicie drogich piłkarzy.

Ale Legia to nadal największy klub w Polsce. Będący obecnie w swoim złotym okresie, stanowiącym o atrakcyjności rozgrywek ekstraklasy jak żaden inny, aktualnie, klub. Jest na świeczniku i wszystkie błędy, nieprecyzyjności i niedokładności są tu najlepiej widoczne. Zwłaszcza z daleka.

Czy decyzja KL zmienia cokolwiek? W moim odczuciu nie. Czy wyjdzie to klubowi na dobre? W moim odczuciu jak najbardziej. Czy Legia sobie poradzi? Jak najbardziej.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Felietony