Jeśli spotkanie w Poznaniu zakończyłoby się remisem, to zarówno Lech, jak i Pogoń byłyby pewne gry w grupie mistrzowskiej. Lecz wynik nie był korzystny dla „Portowców”. Nasuwa się nawet pytanie: czy zobaczymy podopiecznych Kosty Runjaicia w grupie mistrzowskiej? Za to zupełnie inaczej sprawa wygląda w ekipie z Poznania, która po wygranej 4:0 zameldowała się na trzecim miejscu w tabeli.
Zaczęło się nudno, skończyło z 2:0
Pierwsze dwadzieścia minut można uznać za trochę nudne. Lech częściej utrzymywał się przy piłce i dążył bezskutecznie do strzelenia gola. Aż do 21 min gry. Wtedy po dobrej akcji z lewej strony boiska, z pierwszej piłki uderzył Moder. Polak nie pomylił się i otworzył wynik meczu. Dziesięć minut później padła druga bramka. Po stracie piłki przez stopera Pogoni, Moder przejął futbolówkę i podał do Gytkiera. Ten, uderzając zza pola karnego umieścił piłkę w siatce. Gospodarze już prowadzili 2:0. Za to goście pierwszy strzał na bramkę przeciwnika oddali dopiero w 35. minucie. Reszta drugiej połowy była dość wyrównywana, przez co obie drużyny nie stwarzały poważniejszych okazji.
Pogoń próbowała, ale to Lech strzelał
W drugiej połowie do ataku ruszyli zawodnicy Pogoni Szczecin. Przeważali, utrzymywali się przy piłce i próbowali kreować sytuacje, aby zbliżyć się do Lecha. Jednak nic im to nie dało. Do tego Ramirez strzelił na 3:0. Jeszcze przed Hiszpanem na bramkę Stipicy uderzali Moder i Butko, ale Chorwat skapitulował dopiero za trzecim razem. Później Lech bawił się piłką i można stwierdzić, że grał w „dziadka” z zawodnikami Pogoni. Czwarty gol padł w 61. minucie i ostatecznie dobił zawodników ze Szczecina. Jakub Kamiński wyszedł sam na sam ze Stipicą i podwyższył prowadzenie.
Pogoń zagrała w tym meczu fatalnie. Ewidentnie brakuje jej napastnika. Manias nie prezentuje najwyższego poziomu, a jedyna nadzieja to 17-letni Turski. Po odejściu Adama Buksy „Portowcy” stracili pewnego egzekutora. Środek pola również budzi spore zakłopotanie u Kosty Runjaicia. Ta linia praktycznie nie istnieje bez Kozulja, a Spiridonović nie jest chętny do gry. Nie dziwi fakt, że taka formacja nie miała szans z Lechem, który w środku wystawił Tibę i Modera. Ci w dodatku zaliczyli świetny występ.
Trener na trybunach to nie duży problem
Na ławce rezerwowych „Kolejorza” zabrakło Dariusza Żurawia. Trener Lecha podczas meczu z Zagłębiem Lubin został wyrzucony na trybuny i decyzją Komisji Ligi musiał „pauzować” przez jedno spotkanie. Zastąpili go: Karol Bartkowiak i Dariusz Skrzypczak. Jednak to nie przeszkodziło zawodnikom z Poznania rozgromić szczecinian. W dodatku podopieczni Kosty Runjaicia zanotowali najwyższą porażkę w tym sezonie. Wcześniej tylko Zagłębie Lubin potrafiło strzelić im więcej niż dwa gole.
Młodzież z Lecha na plus
Lech w meczu z Pogonią postawił na kilku młodych zawodników. Widzimy, że mieszanka młodej krwi i doświadczenia przynosi satysfakcjonujące wyniki. Od pierwszej minuty widzieliśmy w szeregach „Kolejorza” aż trzech młodzieżowców. Pierwszy – Jóźwiak zagrał dość dobrze. Jednak jest on zawodnikiem od którego można oczekiwać trochę więcej. Następny – Moder, zaliczył świetny występ. Zdobył bramkę i zanotował asystę przy golu Gytkjaera. Ostatni z trypletu – Kamiński, także zapisał się na liście strzelców pieczętując zwycięstwo Lecha nad Pogonią.
W kolejce – Korona
Następny mecz „Kolejorz” rozegra w Kielcach z miejscową Koroną. Spotkanie rozpocznie się w niedzielę o godz. 18.00. Podopieczni Dariusza Żurawia bardzo dobrze spisali się na własnym stadionie. Jeśli utrzymają tak wysoką formę i skuteczność, to drużyna z Kielc ma się czego obawiać.
Zdjęcie wyróżniające: lechpoznan.pl/fot. Adam Jastrzębowski
Artykuły, które Cię zainteresują:
Filip Bednarek – nowy bramkarz Lecha
Walka nie tylko o punkty, ale również o pieniądze
Spiker drużyny MKS Opolanin Opole Lubelskie, komentator Opolskiej TV. Wielki fan Lechii Gdańsk. Uwielbiam sport większość dyscyplin. Pasjonat historii.