Obserwuj nas

Felietony

Na kłopoty Legii? Rosołek

W meczu 33. kolejki Legia Warszawa gościła na Łazienkowskiej obecnego mistrza Polski – Piasta Gliwice. Mecz zapowiadany był jako hit kolejki. Po końcowym gwizdku arbitra – Szymona Marciniaka zespoły zajmujące dwa pierwsze miejsca w tabeli, podzieliły się punktami. Bohaterem spotkania został Maciej Rosołek, który w 85. minucie doprowadził do remisu 1:1.

Hit kolejki

Po słabym spotkaniu w Białymstoku kibice Legii Warszawa mieli nadzieję, że już w ten weekend będą mogli świętować odzyskanie mistrzostwa Polski. Jednak, aby feta miała miejsce, musiały zostać spełnione dwa warunki: 1. Legia musiała zdobyć 3 punkty z Piastem, 2. Lech nie mógł wygrać ze Śląskiem Wrocław. No właśnie, 3 punkty z Piastem… Ekipa Waldemara Fornalika w rundzie zasadniczej dwukrotnie wygrała z warszawskim zespołem, więc „Legioniści” dodatkowo byli zmotywowani, aby przerwać złą passę.

Pierwsza połowa wyglądała na nieco zachowawczą w wykonaniu gospodarzy, choć okazji na zdobycie bramki nie brakowało. Najgroźniejszą sytuację sam wykreował sobie Luquinhas, który jak narciarz alpejski mijał tyczki w postaci obrońców Piasta. Jednak tym razem Plach nie dał się pokonać. Świetną piłkę od Brazylijczyka zmarnował również Jędrzejczyk, który z prawego skrzydła niedokładnie zagrywał w pole karne. Samo spotkanie nie było najlepsze w jego przypadku. Stąd reprezentant Polski został przesunięty, w późniejszym etapie meczu, na środek obrony obok Wieteski.

Rollercoaster emocji

Druga połowa była zupełnie inna. W składzie Piasta Gliwice – Konczkowski został przesunięty na skrzydło, ponieważ Fornalik dał szansę Bartoszowi Rymaniakowi. Obrońca na swoją szansę czekał od 4 marca, kiedy to po raz ostatni zagrał na boisku PKO Ekstraklasy. Z perspektywy czasu można sądzić, że trener Piasta bardzo żałował swojej decyzji. Przełomowa dla całego spotkania okazała się 55. minuta, w której wspomniany wcześniej Rymaniak obejrzał drugi żółty kartonik, a w konsekwencji popularnego „asa kier”. Decyzja Szymona Marciniaka była dość kontrowersyjna, ponieważ gracz gości nie przyczynił się zbytnio do upadku Luquinhasa. Nie zmienia to faktu, że tak doświadczony obrońca nie może popełniać prostych błędów. Byłem w szoku, gdy Polak w bardzo łatwy sposób osłabił swoją drużynę w meczu z liderem. Zwłaszcza, że odstęp czasowy pomiędzy pierwszą, a drugą żółtą kartką wynosił zaledwie 2 minuty.

Piłkarze Legii po tej decyzji byli rozluźnieni. Natomiast chwilę później Sebastian Milewski wykorzystał swój spryt i pomimo grania w dziesiątkę to Piast wywalczył rzut karny. Winowajcą całej sytuacji był Paweł Wszołek, który rozgrywał fatalne zawody. Nie był to ten sam zawodnik, który dawał mnóstwo jakości wraz z Vesoviciem na prawej flance. Jednak zasadność i tej decyzji można by śmiało poddać w wątpliwość. Do piłki podszedł Jorge Felix i dał prowadzenie aktualnym mistrzom Polski. Jest to trzeci kolejny mecz przeciwko Legii, w którym Hiszpan zdobywa bramkę. Ponadto najlepszemu strzelcowi Piasta wygasa kontrakt wraz z końcem sezonu i kto wie, być może już niedługo zobaczymy go na Ł3. Warto dodać, że uderzenie z jedenastu metrów było jedynym celnym strzałem gliwiczan w tym spotkaniu.

„Joker” Rosołek

Od momentu straty gola, Legia starała się zrobić wszystko, aby doprowadzić do remisu. Vuković postanowił zdjąć Lewczuka, za Cholewiaka i tym samym przesunąć Jędrzejczyka na środek obrony. Ku mojemu zdziwieniu, na placu gry pojawił się również Luis Rocha, który niespodziewanie bardzo rozruszał lewą stronę boiska. Jednak najważniejszą zmianą w kontekście całego meczu było wprowadzenie młodzieżowca – Macieja Rosołka. Osiemnastolatek grał obok Pekharta, który mało dawał swojej drużynie. I to właśnie za sprawą dwóch młodzieżowców – Karbownika i Rosołka – Legia zdołała doprowadzić do remisu. Pierwszy miękko dośrodkował w pole karne ze środka boiska, a drugi wykończył uderzeniem głową całą akcję. Choć perfekcyjnym wykończeniem nazwać tego nie można, bo piłka ledwo przekroczyła linię bramkową. Dodatkowo sam strzelec nie był przez nikogo pilnowany i już przed strzałem mógł „zapytać” bramkarza, w który róg uderzyć.

To nie pierwsza taka sytuacja, w której młody napastnik uratował wynik trenerowi Vukoviciowi. Podczas swojego debiutu z Lechem Poznań (19.10) młodzieżowiec zapewnił swojej drużynie komplet punktów. Jak widać Rosołek nie tylko jest dobry na niedzielny ból głowy po mocnej sobotniej imprezie, ale również przydaje się na boisku.

„Last Dance” Radosława Majewskiego

Sobotni mecz z Piastem Gliwice był ostatnim spotkaniem Radosława Majeckiego z „eLką” na piersi. Dostał on tylko jedną szansę, aby stać się bohaterem i obronić rzut karny. Tak jednak się nie stało, a jako że było to jedyne uderzenie w światło bramki Polaka, to ten nie mógł popisać się niesamowitymi paradami. Patrząc na słabszą formę Majeckiego działacze Legii wybrali idealny moment na sprzedaż golkipera. Od 1 lipca wraca z wypożyczenia do AS Monaco, które transferu dokonało w zimowym okienku transferowym.

Majecki w PKO BP Ekstraklasie zagrał 47 spotkań, stracił 43 bramki i zachował 19 razy czyste konto.

Fot.: www.piast-gliwice.eu

Legia Warszawa – Piast Gliwice 1:1 (0:0)

Bramki: Maciej Rosołek (84) – Jorge Felix (59 k.)

Legia Warszawa: Majecki, Jędrzejczyk, Lewczuk (62. Cholewiak), Wieteska, Karbownik – Antolić, Martins (72. Rosołek), Wszołek(Ż) (76. Luis Rocha), Gwilia(Ż), Luquinhas, Pekhart.

Piast Gliwice: Plach, Rymaniak(2Ż – CZ), Korun, Czerwiński, Kirkeskov, Hateley, Sokołowski (85. Huk), Konczkowski, Felix, Milewski, Parzyszek (56. Tuszyński)

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Felietony