Na początek w kwestii Lecha nie wstydzę się powiedzieć, że jest godnym naszym reprezentantem w eliminacjach. W każdym spotkaniu lechici pokazali kto zasługuje na awans. Przez stratę dużej liczby bramek, ich rywale tracili radość z gry. Niestety Warszawiacy kilka razy popełniali głupie błędy, niepotrzebne farfocle, wykluczenia, które pokazały nam, że na razie nie mamy czego szukać w Lidze Mistrzów.
Azerska regularność
Qarabag nie jest najmocniejszym zespołem, ale potrafił występować w europejskich pucharach częściej niż polskie kluby. Trzy razy odpadł po play-offach, czyli dochodził całkiem daleko. Azerowie przegrywali też nie z najłatwiejszymi rywalami takimi jak: FC Twente, Borussią Dortmund i Eintrachtem Frankfurt. Najbliżej zagrania w fazie grupowej byli w momencie starcia z Twente , bo w tamtym spotkaniu ponieśli porażkę tylko 1:3, a w kolejnych dwóch odpowiednio – 0:5 i 1:4. Aż sześciokrotnie występowali w fazie grupowej europejskich rozgrywek. Pięciokrotnie mierzyli się w Lidze Europy, a tylko raz w sezonie 2017/18 w Lidze Mistrzów. Najwyższe miejsce w grupie jakie udawało im się zająć to trzecie, a z kolei najniższe – czwarte. Od sezonu 2014/15 do 2019/20 bez przerwy występowali w jednych z najbardziej prestiżowych rozgrywkach na Starym Kontynencie.
Mają doświadczenie
Piłkarze z Azerbejdżanu posiadają coś, czego nam brakuje. W spotkaniu czwartej rundy są niewątpliwie faworytem mierząc się z mistrzami Polski. Legioniści są doświadczoną drużyną jak na polskie warunki, ale nie europejskie. Dlatego myślę, że będą mieć problemy z Azerami. Jeżeli po raz kolejny „Wojskowi” nie awansują do fazy grupowej, będzie to kompletna katastrofa. Zaliczą 4 lata bez gry na najwyższym poziomie. Brak naszym ekipom tego, co jest najważniejsze, żeby normalnie funkcjonować, czyli dużych pieniędzy. Te otrzymuje się za awans. Rok można przeboleć, ale nie trzy lata. To już zdecydowanie za długo. Najwyższy czas, aby przerwać ten impas. Legia w fazie grupowej europejskiego pucharu ostatni raz grała w 2016/17 roku.
Lider bez gwiazd
Cherleroi – aktualny rywal Lecha w 4. rundzie eliminacji Ligi Europy przoduje w ligowej tabeli. To jest bardzo zaskakujące, bo takie marki jak Anderlecht, Standard Liege, Genk, Gent czy Bruggia są zdecydowanie za nimi. Choć najlepiej z nich sobie radzi Bruggia, czyli mistrz kraju z ubiegłego roku (obecnie na 2. miejscu). Wydaje mi się, że moc piłkarzy Charleoi jest widoczna w grze obronnej, w której pokazują swój kunszt i wielkie możliwości. Świadczyć o tym może fakt, że stracili w lidze tylko 3 bramki. Robi wrażenie. Już cztery razy obejmowali prowadzenie w lidze. W niedawno zakończonych rozgrywkach nieoczekiwany lider zakończył sezon na trzecim miejscu.
Braku gwiazd w ekipie potwierdza najwyżej wyceniany zawodnik (na raptem 4 mln euro) – Marco Ilaimaharitra, który jest defensywnym pomocnikiem. W drużynie znajduje się też sześciu graczy, którzy są warci po 2 miliony euro i dwóch wycenianych na 1 milion. Zawodnikiem, który najbardziej rzuca mi się w oczy jest oczywiście Ryota Morioka, który występował w naszej lidze.
Uważać na Rezaei’ego
Wypożyczenie irańskiego środkowego napastnika z Bruggi było strzałem w dziesiątkę dla Charleoi. Swoją przygodę w barwach czarno – białych zaczął w 2017/18 roku. Strzelił 12 goli i miał 5 asyst w 29 meczach. W kolejnym sezonie zdobył tylko 3 bramki, a w 2019/20 znowu uzyskał 12 trafień i dodał 4 asysty. Gdy był zawodnikiem Bruggi, nie otrzymywał dużo szans, przez co nie trafiał często do siatki.
Do 30.06.2021 Rezaei jest wypożyczony do Charleoi, a jego umowa z Bruggią wygasa 30.06.2022 roku. W niedawno rozpoczętych rozgrywkach ma już na swoim koncie 5 bramek w 6 meczach. Miał udział przy prawie połowie bramek zdobytych przez drużynę. Liczby te pokazują nam jasno, że jest on lisem pola karnego. W tym sezonie Irańczyk jest groźniejszy w meczach ligowych niż pucharowych. Na krajowym podwórku występował siedem razy, z kolei na arenie europejskiej tylko raz i ten raz wpisał się na listę strzelców.
Moim zdaniem łatwiejsze zadanie czeka piłkarzy Lecha, bo pokazują to chociażby poprzednie mecze. W tej edycji jeszcze ani razu nie stracili bramki. Strzelają sporo goli, ale nie zapominają o defensywie. Co do drugiej pary, ciężko powiedzieć czy Legia da sobie radę, bo będzie miała trudne zadanie. Choć statystyki i lata posuchy przemawiają raczej na jej niekorzyść.