Przykładów niewypałów transferowych w polskiej piłce jest całe mnóstwo, moglibyśmy wymieniać je w nieskończoność. Momentami można podejrzewać, że nieprzemyślane ruchy transferowe to jedno z ulubionych zajęć władz ekstraklasowych klubów. Nie inaczej sytuacja wygląda w Lechu, gdzie co sezon widzimy kilka nowych twarzy, które ostatecznie nie zostają przy Bułgarskiej zapamiętane na dłużej. Zimowa przerwa to idealny okres, aby przyjrzeć się zawodnikom, którzy dołączyli przed lub w trakcie obecnego sezonu.
(Oceny w skali 1-6)
Filip Bednarek – 3
Przyszedł do Lecha i od razu musiał zastąpić kontuzjowanego Mickey’ego, więc z miejsca stał się pierwszym wyborem Dariusza Żurawia. W kwalifikacjach do Ligi Europy pokazał się z dobrej strony- interwencja w Szwecji czy też obroniony rzut karny w Belgii. Niestety Bednarek ma kilka widocznych gołym okiem mankamentów, a największym z nich jest problem z wychodzeniem do piłki przy dośrodkowaniach w pole karne. Sposób gry w naszej Ekstraklasie skutecznie uwypukla jego braki w tym elemencie gry. Powoduje to, że praktycznie każde zagranie posłane górą w szesnastkę Lecha jest niesamowicie niebezpieczne. Poznaniacy zasługują na lepszego bramkarza – takiego, który zapewni spokój w defensywie.
Marko Malenica – 1
Transfer, który można nazwać kompletnym nieporozumieniem. Ściągnięty z Chorwacji bramkarz nie zaliczył w ligowych rozgrywkach żadnego występu. Zagrał jeden mecz w Pucharze Polski oraz trzy spotkania w rezerwach (poziom II ligi), gdzie nie był pewnym punktem zespołu. Nie widzę sensu w tych ruchu i uważam, że taką samą rolę (nawet z większym powodzeniem) mógłby pełnić jeden z wychowanków.
Alan Czerwiński – 4
Lech sprowadził jednego z najlepszych bocznych obrońców Ekstraklasy, więc tutaj nie ma w zasadzie do czego się przyczepić. Czerwiński (zresztą jak cały Lech tej jesieni) przeplatał lepsze mecze gorszymi występami, ale poniżej pewnego poziomu nie schodził. Lepiej wyglądał w rozgrywkach europejskich, a większości kibiców zapewne zapadł w pamięć występ Alana w domowym meczu z Benficą. Wtedy obrońca prezentował się imponująco.
Bogdan Butko – 3
Wystąpił jedynie w sześciu spotkaniach, w których nie wyglądał najlepiej. Jednak wcześniejsza przygoda z „Kolejorzem” i forma, którą prezentował wiosną pozwala sądzić, że to jedynie gorszy okres w karierze Ukraińca. Bez wątpienia Butko jest dobrym piłkarzem jak na polskie warunki i ten transfer jak najbardziej broni się logicznymi argumentami opartymi na dobrych występach w poprzednim sezonie.
Vasyl Kravets – 2
Oglądając z trybun mecz derbowy z Wartą (gdzie Kravets zaliczył debiut- epizod piętnastominutowy) pomyślałem, że może to być naprawdę świetny prawy obrońca. Niestety kolejne występy były już tylko słabsze. Ukrainiec zdaje sobie doskonale z tego sprawę. O tym świadczy fakt, że po jednym z gorszych spotkań sam przepraszał za swoją postawę kibiców „Kolejorza” za pośrednictwem Instagrama. Spodziewałem się po nim o wiele więcej.
Jan Sykora – 3
Czechowi brakuje „liczb”. Nie ukrywajmy – jego statystyki są fatalne (15 meczów- 1 bramka, 2 asysty). Jednak jak skupimy się na sposobie jego gry, można stwierdzić, że nie jest to gracz, który pozostaje bez wpływu na działania Lecha. Trzeba przyznać, że piłka przy nodze Czecha nie stanowi dla niego problemem. Momentami Sykora dobrze odnajduje się w „małej grze” z Ramirezem czy Tibą. W mojej opinii skrzydłowy jest niezłym piłkarzem, ale trudno będzie o podobną liczbę bramek i asyst, którą zanotował w Czechach. Wynikało to głównie z tego, że wykonywał większość stałych fragmentów w swoim zespole. Czekamy aż na wiosnę pokaże pełnię swoich możliwości.
Mikael Ishak – 6
Za ten transfer należy wstać i bić brawo władzom „Kolejorza”. Występy napastnika w Lidze Europy były imponujące, strzelał jak na zawołanie. Ishak w Poznaniu jest zaledwie kilka miesięcy, a już ma miano najskuteczniejszego strzelca Lecha w historii jego występów w europejskich pucharach. Świetne „liczby” to nie wszystko, co ten napastnik jest w stanie nam zaoferować. Ishak nie jest typowym „lisem pola karnego”, bierze również czynny udział w budowaniu wielu ofensywnych akcji poznaniaków. Dodatkowo dość często, jak na swoją pozycję, potrafi zaliczyć skuteczny odbiór. Transfer idealny!
Nika Kacharava – 2
Forma Ishaka sprawiła, że tak na dobrą sprawę Gruzin nie dostał prawdziwej szansy. Kacharava najczęściej wchodził z ławki rezerwowych i grał tzw. „ogony”. Podczas tych występów raczej nie prezentował najlepszej dyspozycji. Jak dotąd napastnik nie zaliczy przygody z Lechem do udanych. W momencie, gdy miał okazję na grę od początku meczu doznał poważnej kontuzji. Jak pech, to pech. Najpierw znakomita forma Ishaka, a potem dodatkowo problemy zdrowotne. Spodziewałem się dużo więcej po tym piłkarzu.
Mohammad Awwad – 3
Tak jak w przypadku Sykory, widzę w tym zawodniku spory potencjał. Jednak podobnie jak Kacharava grał bardzo mało. Zastanawiam się, co było powodem takich poczynań trenera Żurawia. Lech miał momentami ogromne kłopoty na skrzydłach, a przecież Awwad mógłby bez problemu zagrać na tej pozycji. Wracając do samego zawodnika – widać, że technikę użytkową ma na wyróżniającym się na tle Ekstraklasy poziomie. Na pewno dysponuje ciekawym dryblingiem, czego próbkę otrzymaliśmy w meczu z Pogonią (przy nieuznanym golu jego autorstwa). W mojej opinii Awwad może jeszcze odpalić.
Podsumowując, ostatnie lato obfitowało w kilka ciekawych transferów, ale niestety również i w kilka totalnych niewypałów. Czy jednak było to udane okno transferowe dla Lecha Poznań? Według mnie nie, liczba minusów zdecydowanie przysłoniła liczbę plusów.
Fot. Przemysław Szyszka / lechpoznan.pl